Fashion Wednesday: Cats



Hej ho! Witajcie poświątecznie :-) Mam nadzieję, że końcówka roku mija Wam bardzo przyjemnie! Moja jest totalnie zakręcona, ale jak najbardziej pozytywna :-)


Dziś mam dla Was zestaw, który, jak widać na załączonych obrazkach, czekał na publikację kilka ładnych tygodni. Zdradza go brak szalika, czapki i rękawiczek, oraz fakt, że mój nos nie wygląda jak dorodna, przemarznięta truskawka. Nie pasuje do obecnej aury, ale i tak go wrzucam… bo zawiera koty! I to całkiem sporo kotów :-) W dodatku galaktycznych, więc nic dziwnego, że szaleję na ich punkcie :-) To jedna z moich bluz Mr. Gugu. Tak jak pozostałe, które mieliście okazję widzieć na blogu już wiele razy, jest milusia, wygodna i świetnie zgrywa się z moją skórzaną kurtką :-)


Powiedzcie, też macie kota na punkcie kotów? :-) Ściskam Was mocno i do zobaczenia w Nowym Roku!
Hello hello! I hope that you are having a fantastic end of the year! Mine is totally crazy, but positive :-)


Today I would like to show you an outfit that I should have published a little while ago. I think it's quite visible if you look at the pictures, that I wouldn't allow myself to forget about a scarf, hat and gloves right now… But I just cannot help myself and have to share this outfit with you, because of my sweatshirt with cats! And they're true galactic cats, so that's even better :-) It's one of my favourite sweatshirts from Mr. Gugu. As you know, I own quite a few of them, and they're all really comfy and cool. But I really have a soft spot for cats, so this one is one of my favorites :-)


Tell me, are you also a crazy cat person? :-) I send you many hugs and see you in the New Year!
Salut salut ! J'espère que vous passez une fantastique fin d'année ! La mienne est totalement folle, mais très positive en même temps :-)


Aujourd'hui, je voudrais vous montrer un look que j'aurais dû publier il y a quelque temps déjà. Je pense que c'est bien visible sur les photos, car maintenant je n'oserai plus sortir sans mon bonnet, écharpe et gants :-) Mais je ne peux pas m'empêcher de partager cette tenue avec vous, à cause de mon sweatshirt avec des chats ! Et ce sont des chats galactiques, alors c'est encore plus cool :-) C'est un de mes sweatshirts préférés de chez Mr. Gugu. Comme vous le savez, je possède un bon nombre de leurs fringues, et ils sont toujours très confortables et totalement fun. Mais j'ai vraiment un faible pour ce sweatshirt en particulier, à cause des chats… :-)


Dites-moi, êtes-vous également oufs de chats ? :-) Je vous envoie des bises et on se voit en 2017 !


Merry Christmas!




Hej hej! Wraz z moim puchatym pomocnikiem chciałabym złożyć Wam gwiazdkowe życzenia! Mam nadzieję, że tegoroczne Święta upłyną Wam w spokojnej, radosnej atmosferze :-) Ślę moc uśmiechów i buziaków! Wesołych Świąt!
Hello hello! Together with my little fluffy helper I would like to wish you a very Merry Christmas! I hope that it will be a happy and calm moment for you :-) I send you lots of smiles and hugs!
Salut salut ! Avec mon petit lapin tout doudou, on voudrait vous envoyer tous nos meilleurs vœux ! J'espère que les Fêtes vont être pleines de bonheur et de joie pour vous tous :-) Je vous envoie une tonne de sourires et de câlins ! Joyeux Noël !





Fashion Wednesday: Buttons and collars



Hej hej! Jak się macie? Mam nadzieję, że nie dajecie się coraz bardziej szarej jesieni :-) Ja codziennie walczę z chęcią zakopania się pod kocem… ;-)


Mój ukochany, złoty i słoneczny listopad nie potrwał długo. Wystarczyło kilka dni deszczu i szarego nieba i… mam dość. Na całe szczęście wspomagam się litrami ciepłej herbaty, a kolory - zamiast podziwiać za oknem - kładę na papier i rysuję ile wlezie. Ewentualnie robię miejscowe okłady z ciepłego i puchatego królika. I czekam na wiosnę :-)


A jak Wy radzicie sobie z jesienią? Mam nadzieję, że lepiej niż ja ;-) Ściskam Was mocno!
Hey hey! How are you guys doing? I hope that you're doing great, even though the weather isn't really cheerful :-) Personally, I try not to spend my whole days hidden under a nice and warm blanket… ;-)


My beloved, gold and sunny November didn't last long this year. After several really rainy and grey days, I'm really feeling tired. I try to cheer myself up by drinking lots of hot tea, and I draw really colourful illustrations, to forget that the trees outside aren't colourful anymore. Or I just snuggle with my warm and fluffy bunny. And I can't wait for spring to come :-)


And what are your ways to survive this grey and sad autumn? I hope that they're working well for you :-) I send you all loads of hugs!
Salut salut ! Comment allez-vous ? J'espère que vous allez bien, même si le temps n'est pas vraiment joyeux :-) Personnellement, j'essaie de ne pas passer mes journées cachée sous une couette bien chaude… ;-)


Mon mois de novembre adoré, ce novembre plein de couleurs dorées et de soleil, n'a pas duré longtemps cette année. Après plusieurs jours vraiment gris et pluvieux, j'en ai assez. J'essaie de me réconforter en buvant des litres de thé bien chaud, et je dessine des illustrations très colorées, pour oublier le fait que les arbres sont de moins en moins colorés. Ou je câline mon lapin, qui est bien chaud et tout doudou. Et j'ai hâte d'être au printemps :-)


Et quelles sont vos façons de survivre à cet automne si gris ? J'espère qu'elles marchent bien pour vous :-) Je vous envoie plein de bises ! :-)


Fashion Wednesday: Follow the black rabbit



Hej hej! Jak co roku, przyszła pora na wyciągnięcie z szafy mojego futrzaka :-) Dziś mogę się więc Wam zaprezentować w roli czarnego króliczka!


Jestem nałogowym futerkowym miziaczem. W miejscach publicznych staram się powstrzymywać, żeby nie wyjść na zupełną wariatkę, ale bardzo lubię dotyk sztucznego futra. Mam w szafie całą armię włochatych szalików i kołnierzy, oraz czarną kamizelkę, którą widzicie na zdjęciach. Do jej wyprodukowania musiała pewnie zginąć cała rodzina biednych poliestrów… ale tak to już jest na tym świecie :-) Do niedawna myślałam, że ta kamizelka jest najlepszym obiektem miziania, ale później w moje życie znienacka wkicał królik Nano - i okazał się tysiąc razy bardziej miękki i puszysty. W domowym zaciszu zajmuję się więc głaskaniem królika, a poza domem pocieszam się kamizelką ;-)


Buziaki i do napisania! :-) 
Hey hey! Like every year, it's time for me to start wearing my faux fur vest :-) So today you can see me dressed as a black bunny!


I am a compulsive fur-caresser. When I'm in public places, I try not to touch my faux fur clothes, because I don't want people to think that I'm a total weirdo, but I really really love the soft touch of faux fur. In my closet I have tons of faux fur scarves and collars, and the black vest that you can see in today's outfit. I'm sure that a whole family of poor little polyesters had to die for this vest to be created… ;-) I've always thought that this vest was the softest thing on Earth, but when Nano the Bunny appeared in my life, I discovered that he is thousand times more soft and more fluffy. So, I can caress him when I'm at home, and I can console myself with my faux fur vest when I'm outside ;-)


I send you all loads of hugs! :-)
Salut salut ! Comme tous les ans, le temps est venu pour moi de sortir du placard mon gilet en fausse fourrure :-) Donc, aujourd'hui, vous pouvez me voir déguisée en petit lapin noir !


Je suis une caresseuse compulsive de fourrure. Quand je suis dans des lieux publics, j'essaie de me retenir, pour ne pas avoir l'air complètement cinglée, mais j'adooooore le touché de la fausse fourrure. Dans ma garde-robe, j'ai toute sorte d'écharpes et des cols en fausse fourrure, et également ce petit gilet que vous voyez dans mon look aujourd'hui. Je suis sûre qu'une famille entière de pauvres petits polyesters a dû mourir pour ce que ce gilet soit créé… quel monde cruel ! ;-) J'ai toujours pensé que ce gilet était le plus doux sur Terre, mais depuis que Nano le Lapin a fait une entrée fracassante dans ma vie, j'ai découvert qu'il est mille fois plus doux et plus fluffy. Alors, je peux caresser mon lapin nain chéri quand je suis à la maison, et je peux me consoler avec ma veste en fausse fourrure quand je sors ;-)


Je vous envoie plein de bises ! :-)


Fashion Wednesday: Work in Progress



Hej hej! Nareszcie zaczął się mój ulubiony miesiąc: listopad! Liście chrzęszczą pod stopami, a do końca roku pozostało wystarczająco dużo czasu, żeby zrobić coś konkretnego i zamknąć 2016 bez poczucia winy ;-)


Dzisiejszy zestaw jest prosty jak drut i piekielnie wygodny. Nareszcie wyciągnęłam z szafy mój ukochany, tęczowy sweter :-) To jedna z moich najlepszych lumpeksowych perełek wszech czasów! Nie ma nic fajniejszego niż kolorowy, ciepły sweter, który wygląda na wiecznie wymiętolony :-) A jaki jest fotogeniczny! Zobaczcie pierwsze zdjęcie z dzisiejszego wpisu - jestem w nim zakochana :-)


Ślę Wam sto dwa tęczowe buziaki!
Hello hello! Yay, November is finally here! It's my favourite month of the year :-) The leaves are nicely golden and we have enough time left before the end of the year to do some nice projects and finish the year 2016 without feeling guilty ;-)


Today's outfit is really simple and sooo comfortable! I can finally wear my favourite rainbow cardigan :-) It's one of my best thrift shop finds of all times! There's nothing better than a colorful, warm cardigan that always looks like if it's not ironed at all :-) And it's so photogenic! Just look at the first photo of today's post: I really think that it's lovely :-)


I send you one hundred and two rainbow kisses!
Salut salut ! Ouiiiiiii, le mois de novembre est enfin arrivé ! C'est mon mois préféré :-) Les feuilles sont bien dorées et nous avons assez de temps avant la fin de l'année pour finir nos beaux projets et clôturer l'année 2016 sans aucun sentiment de culpabilité ;-)


Le look d'aujourd'hui est super simple et si confortable ! Je peux enfin porter mon cardigan arc-en-ciel préféré :-) C'est l'une de mes petites perles de friperies ! Il n'y a rien de mieux en automne qu'un cardigan bien coloré et bien chaud, lequel, en plus, a toujours l'air froissé ;-) Et il est tellement photogénique ! Regardez la première photo, au dessus: je pense qu'elle est vraiment trop mimi :-)


Je vous envoie cent deux bisous arc-en-ciel !


Olivier's Special: Live Heroes



Hej hej! Dziś przychodzę do Was ze świetną wiadomością: prace Oliviera są dostępne na Live Heroes! :-)


Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu. Jego zdjęcia aż proszą się o przeniesienie na ciuchy, noszenie i kochanie! Nie mogę się na nie napatrzeć :-) Miałam straszny kłopot z wybraniem kilku do dzisiejszego wpisu, bo najchętniej wkleiłabym wszystkie…! 
Hello hello! Today I have some great news: Olivier's artwork is now available on Live Heroes! :-)


I knew it was only a matter of time. His photos are just perfect to be placed on clothes, be worn, be loved! I really love the final result :-) And I had a hard time choosing the pics for today's post, since I would love to show you every single product from his online store here :-)
Salut salut ! Aujourd'hui, j'ai une très bonne nouvelle à vous annoncer: les œuvres d'Olivier sont maintenant disponibles sur Live Heroes ! :-)


Je savais que c'était seulement une question de temps. Ses photos sont tout simplement parfaites pour être imprimées sur des vêtements, être portées, être aimées ! J'adore le résultat final :-) Et j'ai eu du mal à choisir les photos pour cet article, car j'aurais aimé vous montrer tous les produits disponibles :-)


Fashion Wednesday: Buttons



Hej hej! Dzisiaj chciałabym się pochwalić lekką, bawełnianą kurteczką, którą kupiłam zupełnie, zupełnie przypadkiem… z powodu guzików.


Lumpeksowe dni "Wszystko za złotówkę" są bardzo zdradzieckie. Łatwo stracić głowę i załadować koszyk po same brzegi. To dobry sprawdzian naszej silnej woli ;-) Podczas marcowego urlopu w Polsce udało mi się trafić na taki "złotówkowy dzień" i… niczego nie znalazłam. Nie chciałam kupować ciuchów na siłę, bo szafa i tak pęka w szwach i błaga o litość. I wtedy na jednym z wieszaków mignęły mi guziki. Kurtka, do której były przyszyte, okazała się przeurocza i w dodatku zupełnie nieznoszona. Tyle, że za duża. Przymierzyłam, odwiesiłam, a potem pacnęłam się w czoło, bo za złotówkę warto ją kupić choćby dla fajnych guzików!

Tak oto miesiące mijają, a guziki wciąż nieodprute. Kurtka znalazła miejsce w mojej szafie. Czasem grożę jej, że jeśli będzie niepraktyczna, to się jej pozbędę i zostawię same guziki, ale skubana jest bez zarzutu. Nie łapie nawet króliczych kłaków. Chyba byłyśmy na siebie skazane :-)


A jakie lumpeksowe łupy najlepiej sprawdzają się Wam tej jesieni? Buziaki! :-)
Hello hello! Today I would like to show you my lightweight cotton jacket that I bought… because of its buttons.


You always need to be careful in the thrift store when it's the "one euro day", or, in my case, "one zloty". It's really easy to go bananas and buy tons of clothes that you don't really need. It's also a great way to see if you're able to stop yourself from buying stuff only because it's cheap ;-) During our stay in Poland last March, I've visited one of my favourite thrift shops and it was the day when every piece of clothing was for one zloty. I didn't want to force myself to buy any clothes, since my wardrobe is already full enough, but I came across a jacket with really nice buttons. It looked brand new. Its only downside was its size, since it was slightly too big for me. I was ready to leave it in the shop, when I realized that for this price it's even worth to buy it to reuse its buttons!

But, the months go by, and the buttons are still on the jacket. I finally love wearing it. I would love to find even one reason to throw it away and just keep its buttons, but it's so comfy! And even my rabbit's hair doesn't stay on it. Just perfect :-)


What are your best thrift finds that you wear the most this autumn? Hugs! :-)
Salut salut ! Aujourd'hui, je voudrais vous montrer ma petite veste en coton, que j'ai acheté… à cause de ses boutons.


Il faut toujours faire gaffe dans les friperies pendant les jours "tout à un euro", ou, comme dans mon cas, "tout à un zloty". C'est facile de perdre la tête et d'acheter des tonnes de fringues inutiles ;-) Lors de notre séjour en Pologne en mars dernier, j'ai eu la chance de tomber sur le fameux jour "tout à un zloty" dans l'une de mes friperies préférées. Vu que je ne voulais pas me forcer à acheter des vêtements, car ma garde-robe est déjà assez débordante, j'ai failli repartir avec rien, rien du tout. Et là, je suis tombée sur une veste avec de jolis boutons. En plus, elle était comme neuve ! Le seul bémol, elle me paraissait être trop grande, alors j'étais prête à repartir sans elle. Mais au final, je me suis dit, que pour un zloty (alors environ 25 centimes), c'est une super affaire d'acheter cette veste juste pour récupérer les boutons !

Mais, les mois passent, et les boutons sont toujours à leurs places. J'avoue, j'aime trop cette veste. Elle est confortable et même les poils de mon lapin ne collent pas sur elle ! Alors, pour l'instant, je la garde :-)


Quels sont vos meilleurs trouvailles, que vous portez le plus cet automne ? Bisous ! :-)


Fashion Wednesday: Chapeau



Hej! Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym kapeluszowym zestawem tej jesieni :-) Cieszę się, że pogoda nareszcie pozwala na noszenie nakryć głowy bez ryzyka przegrzania mózgownicy!


Co do samego zestawu, to jest to remiks elementów, które już dobrze znacie. Jako ciuchowa nudziara noszę w kółko te same, ulubione ciuchy. Lubię je ze sobą mieszać i patrzeć na ilość kombinacji, które mogę wycisnąć z własnej szafy :-) Czasem jeden element może nadać prostej stylówce bardziej dramatyczny charakter - w tym przypadku był to mój długi sweter-peleryna. Rany, on tak fajnie powiewa na wietrze, że czuję się w nim jak superbohaterka!


Zostawiam Was ze zdjęciami i ślę buziaki! :-)
Hello hello! Today I have for you an outfit with a hat, first one this autumn :-) I am happy that the current weather finally allows me to wear hats without taking the risk of overheating my brain!


As for the outfit itself, it's just a remix of elements that you already know very well. I can be quite boring when it comes to clothes, cause I love wearing my favourite pieces over and over again. I like to mix them together and admire the number of sets that I can squeeze out of my little closet :-) Sometimes one element can give a dramatic twist to a simple outfit: in this case it was my long cape-like cardigan. Oh my, wearing it I feel like a superhero!


I leave you with the photos and send you hugs! :-)
Bonjour bonjour ! Aujourd'hui, j'ai pour vous une première tenue automnale avec un chapeau :-) Je suis trop contente que le temps me permet enfin de porter des chapeaux sans prendre le risque de surchauffer ma cervelle !


En ce qui concerne le look lui-même, c'est juste un remix d'éléments que vous connaissez déjà. Je peux être assez ennuyeuse quand aux vêtements, car j'adore porter mes pièces préférées encore et encore. J'aime les mélanger et admirer le nombre de combinaisons que je peux tirer de ma petite garde-robe :-) Parfois, un élément peut donner une touche bien dramatique à une tenue toute simple: dans ce cas, c'était mon long cardigan qui ressemble à une cape. Oh, quand je le porte, je me sens comme un super-héros !


Je vous laisse avec les photos et je vous envoie des bises ! :-)


Wishlist: shoes



Hej! Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją jesienną, bucianą chciejlistą!


Na początku jednak muszę się Wam do czegoś przyznać: posiadam dokładnie dziesięć par butów (plus kapcie), a regularnie chodzę w pięciu (i kapciach). Nie wiem czy to dużo, czy mało, ale taki stan rzeczy jak najbardziej mi odpowiada. Wszystkie wylądowały w mojej szafie w wyniku przemyślanych zakupów oraz, w większości przypadków, długiego polowania podczas przecen. I chociaż jestem dumna z mojej kolekcji, która świetnie sprawdza się przy większości okazji, to lubię sobie pomarzyć o kolejnych perełkach ;-) Te z dzisiejszej listy przygarnęłabym bez chwili zawahania i będę ich szukać podczas następnych wyprzedaży :-)
Hello hello! Today I would like to share with you my shoe wishlist!


But first, I have to admit something: I own exactly ten pairs of shoes (plus slippers), and in fact I regularly wear only five of them (not counting slippers). I don't know if it's a lot or not at all, but I am happy with my shoe collection. However, I always enjoy collecting new ideas for my wishlists and I will surely look for the pairs from today's post during next sales :-)
Salut salut ! Aujourd'hui, je voudrais vous montrer ma petite wishlist de chaussures !


Mais d'abord, je dois admettre quelque chose: je possède exactement dix paires de chaussures (plus mes chaussons) et, en fait je porte régulièrement seulement cinq d'entre elles (sans compter mes chaussons d'amour). Je ne sais pas si c'est beaucoup ou très peu, car c'est une question de perspective, mais je suis bien contente de ma collection. Cependant, j'aime toujours remplir ma liste de vœux et chasser de nouvelles paires qui me donnent envie de les porter tous les jours, sauter et danser avec ! :-)



1  /  2  /  3  /  4  /  5


Fashion Wednesday: Danger de mort


Uwielbiam wszelkiej maści marynarki! A ponieważ jesień rozgościła się już u nas na dobre, nareszcie mogę je nosić :-)


Marynarki mają to do siebie, że mogą sprawić, że nasz zestaw będzie bardziej elegancki, a jednocześnie łatwo je przełamać i odjąć im powagi na przykład fajną koszulką. Pasują do sukienek i spodni, sprawdzają się jako okrycie wierzchnie lub po prostu dodatkowa warstwa, "zamiast swetra", kiedy dni stają się naprawdę chłodne. Moją beżową marynarkę widzieliście na blogu kilka razy, między innymi z czachową koszulką lub z kraciastą spódnicą. Dziś przyszła kolej na jej granatową siostrę :-) Jest wykonana z mieszanki lnu i bawełny, dzięki czemu uroczo się gniecie. Pasuje do wszystkiego i na większość okazji. Jej jedynym minusem jest całkowity brak kieszeni, jak zresztą w przypadku większości kobiecych marynarek i żakietów. Tragedia. Jeśli kiedyś będę wystarczająco ogarniać szycie, żeby uszyć sobie własną marynarkę, zrobię w niej tak duże kieszenie, że w każdej zmieści się kilogram kasztanów! Obiecuję!


Ślę Wam moc buziaków! :-)
I really love vests! And since it's autumn, I can finally wear them :-)


The great thing about vests is the fact that they can make you look elegant, and at the same time you can give them a fun twist if you wear them, for example, with a cool t-shirt. They go well with dresses and trousers, can be used as an overcoat or just as an additional layer, worn instead of a sweater if the weather gets really cold. You already know my beige jacket, that you've seen here several times, like in the outfit with a skull tee or with my plaid skirt. Today it's time to show you her little sister :-) This navy blue vest is made from a blend of linen and cotton, and it creases really nicely. It's great for all occasions and goes well with most of the clothes that I own. Its only downside is the complete lack of pockets, like in most women's jackets. How awful is that! If one day I can sew myself my own elegant jacket, it will have pockets that will be so large that I will be able to put one kilo of chestnuts in each of them! I promise!


I send you all loads of hugs! :-)
J'adore les blazers ! Et comme on est en automne, je peux enfin les porter :-)


Ce qui est génial au sujet des blazers est le fait qu'ils peuvent rajouter une touche d'élégance dans notre look et, en même temps, on peut les porter d'une façon bien décontractée avec, par exemple, un t-shirt bien cool. Ils vont bien avec des robes et des pantalons, peuvent remplacer un manteau léger ou constituer une couche supplémentaire en hiver, en remplaçant notre pull. Vous connaissez déjà ma veste beige, que vous avez vu plusieurs fois sur ce blog, comme dans le look avec le t-shirt avec la tête de mort ou avec ma jupe à carreaux. Aujourd'hui, il est temps de vous montrer mon blazer bleu marine :-) Il est fait dans un mélange de lin et de coton, alors il se froisse d'une façon absolument trop chou. Il est parfait pour toutes les occasions et il va bien avec la grande majorité de mes fringues. Son seul bémol est l'absence de poches, comme dans la plupart des blazers pour femmes. C'est vraiment chelou ! Si un jour j'arrive à me coudre un petit blazer comme celui-ci, il aura des poches si grandes que je serai capable de mettre un kilo de marrons dans chaque poche ! Oui, je le jure !


Je vous envoie plein de bisous ! :-)


My favourite colours



Hej hej! Kontynuując środowy temat musztardy, postanowiłam opowiedzieć Wam o moich ulubionych kolorach :-) Kolorach ciuchowych, bo jeśli chodzi o rysowanie, to wszystkie traktuję tak samo: każdy jest piękny!


Kiedy jakiś czas temu odwiedziła mnie przyjaciółka, po zajrzeniu do mojej szafy zdziwiła się, że "jest taka czarna". Fakt, ciemnych, czarnych ubrań (oraz szarości i różnych mniej lub bardziej myszatych odcieni khaki) mam naprawdę sporo, ale na ich tle wybijają się pojedyncze, radośniejsze sztuki. Wyciągałam kolejne wieszaki pokazując różne sweterki i spódnice, jako dowód mojej miłości do kolorów, ale zdałam sobie sprawę, że faktycznie jest ich niewiele i w dodatku wszystkie są w tylko kilku barwach. Nie dlatego, że nie chciałabym mieć ich więcej, tylko dlatego, że ciężko upolować fajne rzeczy w moich ulubionych kolorach! #smuteczek
Hello hello! On Wednesday I told you about my love to mustard colour, so today I decided to tell you more about my favourite colours :-) Favourite colours of clothes, because when it comes to art, I love all the colours of the rainbow!


When some time ago I had a friend visiting me, she looked at my wardrobe and was surprised that it's "so black".  Okay, it's very dark (I love black and grey a lot), but there are some really colourful pieces as well! Showing her my different, colourful sweaters and skirts, I realized that in fact I own very few of them, and that they're all in the same colours. Not because I don't want to buy more, but simply because my favourite colours are hard to find! #sadface
Salut salut ! Mercredi dernier, je vous ai parlé de mon amour pour la couleur jaune moutarde. Alors aujourd'hui, je vais vous en dire plus sur mes couleurs préférées :-) Mais bien évidemment il s'agit de couleurs de vêtements, car en dessin j'aime toutes les teintes !


Quand il y a quelques temps une amie est venue nous rendre visite, elle fut surprise que ma garde-robe soit "tellement noire". D'accord, j'ai plein de vêtements sombres (j'adore le noir et le gris), mais il y en a quelques-uns de vraiment colorés ! Je lui ai montré mes pulls et jupes colorés et puis, je me suis aperçu qu'en fait je n'en possède pas autant que je le pensais, et en plus ils sont tous dans les mêmes couleurs. Pas parce que je ne veux pas acheter plus de vêtements colorés, mais simplement parce que mes couleurs préférées sont difficiles à trouver ! #tristesse





Fashion Wednesday: Mustard


Hej hej! Pogodziliście się już z nadejściem jesieni? Ja jeszcze nie, ale staram się szukać jej dobrych stron. Jedną z nich jest możliwość wyciągnięcia z szafy mojego ukochanego, musztardowego płaszcza!


Ten lekki płaszcz tak naprawdę należy do mojej Mamy i jest dowodem na to, że ciuchy dobrej jakości mogą służyć latami. Wygląda jak nówka! Cieszę się, że tak dobrze się zachował, bo jest w jednym z moich ulubionych kolorów :-) Mam ogromną słabość do musztardowej żółci i gdyby nie fakt, że trudno znaleźć ładne ciuchy w tym kolorze, nosiłabym ją na okrągło. W ogóle odnoszę wrażenie, że fajne ubrania we wszystkich moich ulubionych kolorach (z wyjątkiem czerni) są nie do znalezienia. Już dawno się z tym pogodziłam i postanowiłam po prostu szukać odpowiednich tkanin i szyć samodzielnie - również lipa. No mówię Wam, dramat, nic, tylko opatulić się musztardowym płaszczem i wyć do księżyca ;-)


A jakie są Wasze ulubione kolory? Znajdujecie je bez problemu w sklepach lub lumpeksach? 
Buziaki! :-)

Hello hello! Are you glad that autumn is already here? I still miss summer, but I try to search for positive sides of autumn. And one of them is the fact that I can wear my mustard coat again!


This lightweight coat belongs to my Mom, and it's a proof that the good quality clothes can last long years. It looks brand new! I'm really happy that it survived the past twenty years, because it's in one of my favourite colours :-) I really love mustard yellow and I have hard time trying to find clothes in this precise shade. In fact, I cannot find nice clothes in any of my favourite colours (except black). I even decided to sew them on my own, but it's not easy to buy fabric in the right colours as well. Yep, the only thing I can do is to enjoy my mustard coat :-)


And what are your favourite colours? Are they easy to find in regular or thrift shops? Hugs! :-)

Salut salut ! Êtes-vous content que l'automne soit déjà arrivée ? Moi pas tant que ça, mais j'essaie de positiver. Et l'un des points positifs est le fait que je puisse enfin porter mon manteau couleur moutarde !


Ce manteau léger appartient à ma Maman, et c'est un parfait exemple que les vêtements de bonne qualité peuvent durer de longues années. Après plus de vingt ans, il a toujours l'air neuf ! Je suis trop contente qu'il ait survécu toutes ces années, car il est dans une de mes couleurs préférées :-) J'aime le jaune moutarde et j'ai du mal à trouver des jolis vêtements dans cette couleur. En fait, je n'arrive pas à trouver de fringues dans la plupart de mes couleurs préférées (sauf en noir). J'ai même voulu les coudre moi-même, mais ce n'est pas facile de trouver du tissu dans les bonnes couleurs non plus. Ouais :-)


Et quelles sont vos couleurs préférées ? Sont-elles faciles à trouver dans les magasins ou dans les friperies ? Bisous ! :-)

5 things you didn't know about me

Cześć! Mam nadzieję, że miło spędzacie niedzielę :-) Ja zaraz biorę się za rysowanie, ale najpierw chciałabym zaprosić Was na dzisiejszy wpis!


Osobiście bardzo lubię posty typu "(ileśtam) faktów o mnie" i zawsze czytam je z zaciekawieniem. Dziś zdradzę Wam więc pięć rzeczy, których (chyba!) jeszcze o mnie nie wiecie :-) I mam nadzieję, że w komentarzach opowiecie mi trochę o Waszych upodobaniach lub dziwactwach :-)

Hi! I hope that you're all having a wonderful Sunday! :-) I want to spend mine drawing, but first I would like to invite you to read today's post!


Personally, I love all the "(5, 10, 15…) facts about me" posts and I always read them. Today I would like to share with you five facts about me :-) And I hope that you will share some fun facts about yourself in the comments as well!

Salut ! J'espère que vous passez un merveilleux dimanche ! :-) Je pense passer cette journée à dessiner, mais d'abord je voudrais vous inviter à lire le post d'aujourd'hui !


Personnellement, j'adore tous les posts du type "5, 10, 15… faits à propos de moi" que les autres postent. Je les lis toujours ! Aujourd'hui, je voudrais partager avec vous cinq faits me concernant :-) Et j'espère que vous partagerez quelques-uns sur vous-mêmes dans les commentaires ! 

Fashion Wednesday: Cadeaux

Cześć! Zastanawialiście się kiedyś, jak duży wpływ na Wasz styl mają inni? Nie podpatrywane w magazynach gwiazdy, ani internetowi modowi wyjadacze, ale Wasi bliscy? Ja, patrząc na dzisiejsze zdjęcia, nie mogę nie zadać sobie tego pytania!

Co jest takiego nietypowego w tym zestawie? Fakt, że wszystkie - dokładnie wszystkie! - jego elementy to prezenty. Bluzkę (o której pisałam Wam już wcześniej) i spodnie wypatrzyła dla mnie Mama, a cała reszta: buty, bransoletki, torebka i zegarek, to prezenty od Oliviera. Z różnych okazji, podpowiadane przeze mnie, ale jednak prezenty. Na blogu nie ma chyba ani jednego zestawu, w którym nie byłoby choć kilku ciuchów-upominków, ale nigdy jeszcze nie było giftowego total looku. Skomponowanego, w dodatku, całkiem przypadkiem.

Moja szafa składa się głównie z ubrań z lumpeksów, prezentów, prezentów z lumpeksów i kilku perełek z wyprzedaży. Przeglądam wieszaki i nie mogę sobie przypomnieć, czy jest w niej choćby jeden ciuch, który kupiłam sobie sama, w "normalnym sklepie" i za pełną cenę. Chyba tylko gładkie koszulki z Primarka, bo są tanie i dobrze się noszą. Raz do roku robię zapas i mam z głowy latanie po centrach handlowych. 

Patrząc na proporcję ciuchów-prezentów w stosunku do reszty ubrań w szafie, zastanawiam się nad tym, jak bardzo mój styl jest faktycznie moim stylem, a na ile jest on tworzony przez moich bliskich. Znają mnie jak nikt inny i wybierają upominki, które według nich pasują do mnie. I faktycznie tak jest, bo czuję się w nich świetnie, nawet jeśli niekoniecznie sama bym się na nie zdecydowała. Na przykład dzisiejsza bluzka: pewnie nawet bym jej nie przymierzyła, z góry zakładając, że zrobi ze mnie namiot. I popełniłabym błąd, bo nie dość, że jest w czaszeczki i ma genialny kołnierz, to nosi się tak dobrze, że od razu trafiła na sam szczyt listy moich najulubieńszych bluzek!

A jak się ma u Was sprawa ciuchów-prezentów? Wasi bliscy trafiają w Wasz gust, czy wolicie sami wybierać ubrania? Ślę Wam moc buziaków! :-)

Hello! Have your ever wondered how big is the influence that others have on your style? And not the celebrities, or internet fashionistas, but your own family? After looking at today's photos, I just have to ask myself this question!

What is so unusual about this outfit? The fact that all the elements that compose it were gifts. The blouse (I've already told you about it a little while ago) and trousers were offered to me by my Mom, and all the rest: this pair of shoes, the bracelets, heart-shaped handbag and watch, were gifts from Olivier. He offered me them on various occasions, I suggested most of them, but nevertheless they were gifts. I suppose that every outfit that you see on this blog has at least one gift that composes it, but it's the first time when I have a look that is 100% composed of elements that were offered to me. 

My wardrobe contains mostly second hand clothes, gifts, gifts that were bought in second hand shops, and few gems found during sales. When I look at my clothes, I cannot remember if there's at least one that I bought for the full price, in a "normal shop". Probably only some basic tees from Primark, cause they're cheap and nice. I buy them once a year, and I don't have to visit shopping malls anymore.

Looking at the proportion of clothes that were gifts in relation to the rest of my wardrobe, I wonder about how much my style is really my style, and how much it is created by my loved ones. They know me like no one else, and choose gifts that they think would suit me. And I really always love them and feel great wearing them, even if I wouldn't necessarily bought them myself. For example, this precise blouse: I probably wouldn't even try it on, cause I would think that it will make me look like a tent. And it would be a mistake, because not only its skull print is wonderful, and the collar is just fantastic, but it's so comfortable that it immediately became one of my favourite blouses!

And what about you and gifts being clothes? Your loved ones know your taste, or you prefer to buy clothes on your own? I send you lots of hugs! :-)

Salut salut ! Avez-vous déjà pensé à l'influence que les autres peuvent avoir sur votre style ? Et je ne parle pas des célébrités ou des fashionistas sur le web, mais de vos proches. Après avoir regardé les photos d'aujourd'hui, je dois me poser cette question !

Ce qui est inhabituel avec ce look, c'est le fait que tous les éléments qui le composent, soient des cadeaux. La blouse (que j'ai vous ai déjà montrée il y a un petit moment) et le pantalon m'ont été offerts par ma Maman, et tout le reste: les chaussures, les bracelets, le sac à main et la montre, sont des cadeaux d'Olivier. Pour diverses occasions (ou sans occasion), souvent suggérés par moi, mais néanmoins, ils sont des cadeaux. Je suppose que toutes les tenues que vous voyez sur ce blog ont au moins un cadeau qui le compose, mais c'est la première fois que je me rends compte que mon look est à 100% composé d'éléments qui m'ont été offerts.

Ma garde-robe est composée principalement de vêtements qui viennent de friperies, des cadeaux, des cadeaux qui viennent de friperies et de quelques perles trouvées lors des soldes. Quand je regarde mes fringues, je ne me souviens pas s'il y a au moins un que j'ai acheté hors soldes, dans un "magasin normal". Sauf les hauts basiques de chez Primark, parce qu'ils sont pas chers et agréables à porter. Je les achète une fois par an, et je n'ai plus à visiter les centres commerciaux pendant un bon moment.

En regardant la proportion entre les vêtements qui étaient des cadeaux et le reste de ma garde-robe, je me demande à quel point mon style est vraiment mon style, et à quel point il est créé par mes proches. Ils me connaissent comme personne d'autre, et ils choisissent des cadeaux que j'adore. Et j'adore les porter, même si parfois je ne sais pas si je les aurais acheté moi-même. Par exemple, cette blouse: je pense que d'avance j'aurais pensé qu'elle va être bien trop ample pour moi. Et ce serait une erreur, parce que non seulement son imprimé avec les têtes de mort est merveilleux, et le col est vraiment top, mais en plus elle est si confortable qu'elle est immédiatement devenue une de mes blouses préférées !

Et comment ça ce passe pour vous ? Vos proches connaissent bien votre goût vestimentaire, ou vous préférez acheter vos fringues vous-mêmes ? Je vous envoie plein de bisous ! :-)

5 Artists you should follow on Instagram

Cześć! Dzisiaj chciałabym polecić Wam instagramowe konta pięciu artystów, na których nowe zdjęcia zawsze niecierpliwie czekam :-)

Na szczęście Instagram to nie tylko zdjęcia nóg-parówek i jedzenia, które w 95% przypadków wygląda zupełnie nieapetycznie. To również platforma, którą wybiera wielu artystów, by pokazać najnowsze prace! Wciąż szukam nowych, inspirujących kont do śledzenia. Dziś opowiem Wam o pięciu, które za każdym razem wywołują u mnie uśmiech :-)

Hello! Today I would like to share with you five of my favorite art accounts on Instagram :-)

Fortunately, Instagram is not just a place full of photos of food (that in 95% of cases looks completely awful). It's also a place where many artists choose to show their artworks! I'm always looking for new, inspiring accounts to follow. Today I would like to tell you about five Instagram profiles that make me smile :-)

Salut salut mes bébés lapins ! Aujourd'hui, je voudrais partager avec vous cinq de mes artistes préférés, qui ont des comptes sur Instagram :-)

Heureusement, Instagram est non seulement un lieu plein de photos de nourriture (lesquelles dans 95% des cas sont complètement dégoûtantes). C'est aussi un lieu où de nombreux artistes décident de montrer leurs œuvres d'art ! Je suis toujours à la recherche de nouveaux profils à suivre. Aujourd'hui, je voudrais vous révéler cinq profils sur Instagram qui me font sourire :-)