Coeursdefoxes' book!

Kasi Frąckowiak, autorki bloga Cœurs de Foxes, na pewno nie muszę Wam przedstawiać. Gdy dowiedziałam się, że Kasia napisała książkę, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Po znalezieniu pięknie dedykowanego egzemplarza w mojej skrzynce na listy odtańczyłam taniec radości, zaparzyłam herbatę i siadłam do lektury. Już po pierwszych kilku stronach wiedziałam, że czeka mnie prawdziwy emocjonalny rollercoaster.

Książka jest wspólnym dziełem Kasi oraz jej starszej siostry Oli. Rozdziały i podrozdziały są ozdobione zdjęciami stworzonymi przez Olę, dzięki którym możemy jeszcze głębiej wejrzeć do magicznego, rozmarzonego świata obu sióstr. Przeplatające się relacje Kasi i Oli pozwalają na spojrzenie na każdą z przedstawionych sytuacji z dwóch perspektyw, co bardzo wzbogaca lekturę i czyni ją jeszcze mocniejszą.

Hi guys! Today's post is a review of a book "Nie boję się ciemności" by Kasia Frąckowiak, known as Cœurs de Foxes. Since the book is not available in other version than in Polish, I didn't translate my review. If you're curious about my opinion, please use the online translator. In the meantime I invite you to have a look at Kasia's blog HERE! Hugs!
Salut tout le monde ! Le post d'aujourd'hui est la critique d'un livre "Nie boję się ciemności" de Kasia Frąckowiak, connue également sous le nom de Cœurs de Foxes. Vu que le livre est disponible uniquement en polonais, je ne traduis pas mon post en français. Si vous êtes curieux de connaître mon avis, utilisez un traducteur en ligne SVP ! En attendant, je vous invite à jeter un œil sur le blog de Kasia ICI ! Bisous ! 
modenfer książka blog kasia frąckowiak katarzyna frąckowiak recenzja nie boję się ciemności blogerka modowa moda paryż book review fashion blogger coeursdefoxes coeurs de foxes biografia autobiografia

Fashion Wednesday on Friday: Round and round

Lato daje mi się we znaki. Nie tylko upałami, ale przede wszystkim nagromadzeniem różnych nieprzewidzianych zdarzeń i problemów. Kiedy tylko jeden zostaje rozwiązany, pojawia się kolejny. Niedługo moją pierwszą myślą po przebudzeniu będzie "Ciekawe jaka katastrofa spadnie mi dzisiaj na różowy łeb?".

Jakby tego było mało, sama też sobie dokładam kombinowania, na szczęście w naprawdę błahych kwestiach :-) Uparłam się na przykład na nowy plecak. Kocham moją kostkę (widzieliście ją np. TUTAJ!), ale nie zawsze muszę taszczyć ze sobą tak ogromny wór. Wór, przez który przylgnął do mnie tytuł "spadochroniarza" ;-) Przeszukałam wszystkie sklepy online - nic mi się nie spodobało. Chciałam rzucić się na torbo-plecak z Burdy, ale też nie był idealny. W akcie desperacji próbowałam coś skonstruować sama, dzięki czemu mam nowy, jeansowy pojemnik na skarpetki, bo coś sknociłam ;-) Kiedy miałam już machnąć ręką, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę chciałabym moją kostkę... ale w wersji mini. A że mam dwa bliźniacze chlebaki ("Jacka" i "Placka"... jednego z braci znacie np. z TEGO wpisu), pokombinowałam z przepięciem pasków, naćwiekowałam całość ogromnymi piramidkami od Mamy... i mogę patatajać z nowym chlebako-plecakiem. Uff! Jest idealny!

Żeby nie było, że tylko smęcę! Wydarzyło się też kilka fajnych rzeczy. Udało mi się, na przykład, odpicować bloga. Może Wam się wydawać podobny do starego, bo nie zależało mi na zmianie wyglądu, a na poprawieniu funkcjonalności. Powinno się Wam go teraz milej i łatwiej przeglądać. Chciałabym podziękować niezastąpionej Joannie za pomoc z podpięciem trzech języków strony oraz Kasi za motywującego kopa :-) (i Olivierowi, który wytrzymał moje wycie, kiedy po pierwszych testach na stronie pojawiła się totalna kaszana)

Dzisiaj natomiast Klara z bloga The Robot That Had a Heart (jeśli jej jeszcze nie znacie, to biegnijcie do niej i to już, raz, raz! Nie pożałujecie!) ogłosiła wyniki konkursu i okazało się, że poleci do mnie cudowna muszka! Ogromnie się cieszę i nie mogę się jej doczekać :-) 

Wszystko musi się w naturze wyrównać i po złych wiadomościach zawsze nadciągają te dobre. I tego się trzymajmy :-) Buziaki!
Summer is really unpleasant for me this year. Not only because of the heat, but primarily because of the accumulation of various, unpredictable problems. When one is solved, another one appears. Soon I will wake up every morning saying: "Okay, so what catastrophe will happen today?".

Of course in addition to unforeseen life problems, I tend to invent some new, really trivial ones :-) For example, I really wanted a new backpack. I love my army backpack (you've seen it HERE), but I don't need to carry such a huge bag every day. It's so big that some people call me a "paratrooper" ;-) I've checked al the online stores and found nothing. Then I had an idea to sew one from a Burda pattern, but I changed my mind since it wasn't perfect enough. Desperate, I even made my own pattern... and finished with a new bag to store my socks, because something "went wrong" haha :-) When I was ready to give up, I realized that in fact I'd just like a smaller version of my army backpack. And since I have two twin, small army bags (you've seen one of them HERE), I played with strips, added some huge pyramid studs that I got from my Mom... and now I can enjoy having a mini army backpack. And it's perfect!

Okay, there are some other good things happening too! For example, I finally managed to pimp my blog. The layout might seem similar to the old one, because I didn't want to change the "atmosphere" of Modenfer, but just improve its functionality. Now it should be easier and more pleasant for you to read it! I would like to thank the lovely Joanna for helping me with installing my trilingual blog script and Kasia for motivating me :-) (and special thanks to Olivier who helped me to calm down when I was going bananas with my poor html skills)

Today, Klara from the blog The Robot That Had a Heart (if you don't know her blog, check it out! You won't regret it!), announced the results of her giveaway and it turned out that I will be a proud owner of a wonderful bow tie! I'm so happy and can't wait to wear it :-)

Everything must be balanced in life and after bad news we always receive some good ones. It just works like that :-) Hugs!
L'été n'est pas top pour moi cette année. Pas à cause de la chaleur, mais principalement en raison de l'accumulation de divers problèmes imprévisibles. Quand un est résolu, un autre apparaît. Bientôt, je vais me réveiller chaque matin en me disant: "Alors, quelle catastrophe m'attend aujourd'hui ?".

Bien sûr, je tends à me rajouter quelques problèmes moi-même, mais vraiment petits et triviaux :-) Par exemple, je rêvais d'un nouveau sac à dos. J'adore mon sac à dos de l'armée (vous l'avez vu ICI), mais je n'ai pas besoin d'un sac aussi grand tous les jours. Il est si grand que je me fais traiter (en rigolant !) de "parachutiste" ;-) J'ai vérifié les boutiques en ligne et il n'y a rien d'intéressant. Puis j'ai eu l'idée de coudre un sac à partir d'un patron de Burda, mais j'ai changé d'avis car il n'était pas assez parfait pour moi. Désespérée, j'ai même fait mon propre patron... et j'ai fini avec un nouveau sac pour stocker mes chaussettes, parce que quelque chose "a mal tourné", comme d'hab ;-) Quand j'étais prête à laisser tomber, je me suis rendue compte que, en fait, je voulais juste une version plus petite de mon sac à dos de l'armée. Et vu que j'ai deux sacs jumeaux (vous avez vu l'un d'eux ICI), j'ai joué avec les bandes pour les attacher autrement, j'ai ajouté quelques énormes clous pyramidaux offerts par ma Maman... et maintenant je peux profiter d'un mini sac à dos. Et il est parfait !

D'accord, il y a également des bonnes choses qui m'arrivent ! Par exemple, j'ai réussi à rafraîchir mon blog. Il peut sembler similaire à l'ancienne version, mais il est entièrement retapé. Je ne voulais pas trop changer son apparence, mais juste améliorer sa fonctionnalité. Maintenant, il devrait être plus facile et plus agréable à lire ! Je tiens à remercier l'incroyable Joanna de m'avoir aidé avec l'installation de mon script de blog trilingue et également remercier Kasia de m'avoir motivé :-) (et un grand merci à mon Olivier qui a su calmer ma crise de nerfs lorsque j'ai réussi à rendre le blog affreux avec mes boulettes de codage html)

Aujourd'hui, Klara du blog The Robot That Had a Heart (si vous ne connaissez pas son blog, jetez-y un œil, vous ne le regretterez pas !), a annoncé les résultats de son giveaway et il s'est avéré que je vais être la fière propriétaire d'un nœud papillon trop chou ! Je suis super heureuse et j'ai hâte de le porter :-) 

Tout doit être équilibré dans la vie et après de mauvaises nouvelles nous en recevons toujours de bonnes. La vie est faite ainsi :-) Bises ! 

Gay Pride Paris 2015

W zeszłą sobotę śmigaliśmy z Olivierem na paryskiej Paradzie :-) Tradycyjnie było wesoło, kolorowo i gorąco! Gorąco, bo nawet jeśli cały czerwiec leje, na czas Parady zawsze wychodzi piękne słońce. Jest w tym chyba szczypta tęczowej magii.

Dziesiątki wozów, niezliczone tysiące uczestników i bajeczne kostiumy. Uśmiechnięty, roztańczony tłum. Trzy minuty ciszy w pamięci ofiar AIDS. Konfetti i muzyka...

Mam dzisiaj dla Was porcję zdjęć zrobionych przez Oliviera. Myślę, że dobrze oddają atmosferę wydarzenia :-) Jeśli macie ochotę na więcej, zerknijcie na olivierowego Facebooka (TUTAJ) i Instagram (TU), gdzie będą niedługo pojawiać się dodatkowe zdjęcia z Parady!

Ściskamy Was mocno!
Last Saturday, like every year, we went with Olivier to the Parisian Gay Pride :-) It was fun, colorful and hot! Yes, hot, since even if sometimes the month of June can be a bit rainy, the sun always shines the day of the Gay Pride. It must be the rainbow magic.

Countless thousands of participants and fabulous costumes. Smiles and a dancing crowd. And three minutes of silence in memory of the victims of AIDS. Confetti and music...

Today I have for you photos taken by Olivier. I think that they reflect the colorful atmosphere of this event really well :-) If you want to see more, take a look at Olivier's Facebook page (HERE) and his Instagram account (HERE), where soon will appear more photos from the Parade!

We send you hugs!
Samedi dernier, comme chaque année, nous sommes allés avec Olivier à la Gay Pride parisienne :-) C'était fun, coloré et chaud ! Oui, chaud, car même si parfois le mois de Juin peut être un peu pluvieux, le soleil brille toujours le jour de la Gay Pride. Cela doit être la magie de l'arc en ciel.

D'innombrables participants et des costumes fabuleux. Sourires et une foule dansante. Et trois minutes de silence en mémoire des victimes du SIDA. Confettis et musique...

Aujourd'hui, j'ai pour vous les photos prises par Olivier. Je pense qu'elles reflètent parfaitement l'atmosphère colorée de cet événement :-) Si vous voulez en voir plus, n'oubliez pas la page Facebook d'Olivier (ICI) et son compte Instagram (ICI), où bientôt apparaîtront d'autres photos de la Parade ! 

Nous vous envoyons des bises ! 

Illustration Friday on Wednesday: A touch of pink

Jakiś czas temu pokazywałam Wam na Instagramie szybki szkic. Pozytywny odzew sprawił, że siadłam dzisiaj do niego i pobawiłam się kolorami :-) Mam nadzieję, że się Wam spodoba!

Buziaki ogromne!

P.S. nie, dzisiaj nie piszę już nic więcej, przepraszam. 37°C w cieniu, mój mózg jest frytką. Smażoną w głębokim oleju frytką.
Few days ago you've seen a quick sketch of this illustration on my Instagram account. You seemed to like it, so today I coloured it :-) I hope that you'll like it!

Big hugs!

P.S. no, today I won't write anything more, please excuse me. It's 37°C in the shadow and my brain is literally boiling...
Il y a quelques jours, vous avez vu un croquis rapide de cette illustration sur mon Instagram. Vu votre réaction positive, j'ai décidé de le coloriser aujourd'hui :-) J'espère que le résultat final vous plaira !

Gros bises !

P.S. non, aujourd'hui je n'écrirai pas un mot de plus, désolée. Avec 37°C à l'ombre ma cervelle est littéralement en ébullition...