Fashion Wednesday: Forest pink

Deszcz zrozumiał, że chwilowa przerwa w opadach jest jak najbardziej wskazana. Prawdopodobnie przekonały go do tego moje diabelskie grymasy, które nagminnie prezentowałam światu podczas przyklejania nosa do szyby. Nie padało co prawda tylko przez krótki moment, ale był on wystarczający by wybrać się na mały spacer i odetchnąć świeżym powietrzem :-) Przy okazji wyprowadziłam na dwór moją nową sukienkę od Mr. Gugu & Miss Go. Ma bardzo zbliżony krój do poprzedniej, choć jest nieco krótsza, z mniejszym dekoltem i przede wszystkim z krytym zamkiem z boku. Urzekły mnie jej kolory, pasujące... do moich nowych włosów. Każdy może mieć swojego świra, a co! :-) 

Jakie macie plany na majowy weekend? U mnie będzie on bardzo manualnie aktywny ;-) Ostatnio wyciągając z szafy torbę z rzeczami do przerobienia prawie zostałam przez nią zmiażdżona, co zdecydowanie świadczy o tym, że czas wziąć się za DIYowanie na pełnych obrotach. Szykuje się przerabianie długich spodni na szorty, wycinanie rękawów koszulek, malowanie i wyszywanie. Nie wiem, jaką część pracy uda mi się skończyć podczas weekendu, ale prawdopodobnie całkiem pokaźną, ponieważ po chwilowym przejaśnieniu deszcz wrócił ze zdwojoną siłą. Czas jest, chęci są, start!

Zostawiam Was ze zdjęciami i lecę przerabiać. Buziaki! :-)

I'm so happy that yesterday we had a little moment of sunshine! After many endless rainy days I started to be really fed up with the weather. The opportunity of going out for a little walk was so precious :-) I finally had a chance to wear my new Mr. Gugu & Miss Go dress. The cut is quite similar to my previous one, but slightly shorter and with a side zip. I love that the colours of its floral print match my new hair so well :-) 

What are your plans for the upcoming days? For myself, I think of DIYing as much as I can! Lately I realized that I have far too many clothes waiting to be DIYed. I want to cut some long pants into cute shorts, shorten sleeves of some old tees and so on. I will have plenty of time to do it, since it's raining... again!

I leave you with the photos and I'm off to work! Hugs :-)

Hier nous avons eu un peu de soleil ! Je suis trop heureuse, car après plusieurs jours bien pluvieux je commençais à en avoir marre de la météo. La petite ballade dans la nature m'a redonné des forces :-) Et j'ai finalement eu l'occasion de porter ma nouvelle robe Mr. Gugu & Miss Go ! Sa coupe est similaire à ma robe précédente, mais elle est légèrement plus courte et elle possède un zip sur le côté. Et les couleurs de son imprimé floral vont bien avec mes cheveux roses :-)

Quels sont vos projets pour les prochains jours ? Pour moi, je pense m'occuper de petits travaux manuels ;-) Dernièrement j'ai réalisé que j'ai beaucoup trop de vêtements qui attendent leur tour pour un DIY. Je veux couper des pantalons longs pour en faire des shorts, raccourcir des manches de quelques T-shirts... personnaliser un sac... Bref, il y aura du boulot ! Mais en même temps, je vais avoir beaucoup de temps pour tout faire, car il pleut... encore ! 

Je vous laisse avec les photos et je pars bosser ! Bisous :-)

Photos: Olivier Daaram Jollant, edited by Modenfer

Underground creepers & watch & jacket - gifts,  necklace - sh,  bag - DIY,  beaded bracelet - handmade by yours truly,  studded bracelet - H&M,  belt - no name,  *dress - Mr. Gugu & Miss Go     


TV: Les Reines du Shopping (Polish text only)

Dzisiaj mam dla Was post z zupełnie innej beczki, choć również modowy :-) Nie jestem zagorzałą telewidzką, ale jeden program oglądam bardzo regularnie. Są to "Les Reines du Shopping", czyli "Królowe zakupów", francuska adaptacja niemieckiego programu "Shopping Queen". Do tej pory nie przegapiłam ani jednego odcinka, dzięki temu, że emitująca "Królowe" stacja M6 pozwala również na oglądanie audycji w rubryce Replay na ich stronie internetowej :-)

Nie ukrywam, że głównym powodem, dla którego zaczęłam oglądać "Les Reines du Shopping" jest prowadząca je Cristina Cordula, której fanką jestem od wielu lat :-) Cristina to brazylijska modelka, która w przeszłości współpracowała z największymi domami mody takimi jak Chanel, Dior czy Yves Saint Laurent. Po zakończeniu kariery została stylistką, założyła własną agencję, napisała kilka książek i zaczęła prowadzić programy telewizyjne związane z modą. Na jej temat na pewno powstanie osobny post, dzisiaj napiszę o niej jeszcze tylko to, że jest nie tylko piękną i radosną kobietą mówiącą po francusku z egzotycznym akcentem, ale przede wszystkim świetną stylistką. Cristina skończy w tym roku pięćdziesiąt lat, a energią i urodą bije na głowę wiele młodszych gwiazd telewizji :-)

Na czym polega program "Królowe zakupów"? Zasady są proste. Co tydzień pięć nowych kandydatek musi zinterpretować wybrany przez Cristinę temat. W przeszłości były to już na przykład: "Rozmowa o pracę", "Oryginalna w jeansie" czy... "Pierwsze spotkanie z teściami" ;-)

Produkcja zawsze wybiera kandydatki posiadające różny styl ubierania się i z różnych kategorii wiekowych, co pozwala na zobaczenie, jak dany temat zinterpretuje dwudziestoletnia studentka, trzydziestoletnia mama dwójki dzieci czy zbliżająca się do siedemdziesiątki emerytka. Bywa naprawdę ciekawie, a często to najbardziej niepozorne uczestniczki okazują się prawdziwymi królowymi.

Każdego dnia jedna z kandydatek wyrusza na zakupy, podczas gdy pozostałe zostają w studio i śledzą na żywo jej poczynania. Oczywiście przy okazji komentują każde przymierzane ubranie, często w dosadny sposób, choć w granicach przyzwolitości ;-) Przymiarki są również komentowane przez Cristinę, która przy okazji dzieli się z widzami wieloma poradami dotyczącymi dobierania strojów i dodatków.

Każda z kandydatek ma do swojej dyspozycji z góry określony budżet (przeważnie od 300 do 500 euro, w zależności od odcinka) oraz czas (najczęściej 3, 3.5 lub 4 godziny). Zakupów może dokonywać wyłącznie w wyznaczonych sklepach, co jest chyba najcięższą sprawą. Niektóre szczęściary trafiają na miejsca oferujące ubrania i dodatki w rozsądnych cenach. Często jednak butiki bywają drogie, więc nawet dysponując sporą sumą pieniędzy ciężko jest skompletować cały zestaw nie przekraczając budżetu.

W skład stylizacji muszą wchodzić: ubranie, buty, torebka, biżuteria oraz fryzura i makijaż. Brak jednego z tych elementów, obojętnie czy powstał on z powodu roztargnienia czy braku czasu lub pieniędzy, skutkuje utratą cennych punktów. Czasami zdesperowane dziewczyny próbują własnoręcznie się umalować i uczesać, korzystając z ostatnich pięciu minut, co niekiedy daje bardzo komiczny efekt ;-)

Po zakończonych zakupach kandydatka dnia wraca do studia i defiluje przed pozostałymi kobietami, prezentując swoją interpretację wyznaczonego w danym tygodniu tematu. Ponieważ ani widzowie, ani pozostałe uczestniczki  nie wiedzą wcześniej na które ubrania i dodatki zdecydowała się kandydatka dnia, jej przemarsz po podium bywa kompletnym zaskoczeniem. W dobrym, lub złym znaczeniu ;-)

Na koniec odcinka każda z kobiet ocenia w skali od 1 do 10 zaprezentowany zestaw. Tu oczywiście bywa różnie, ponieważ niektóre panie od samego początku się nie znoszą, lub po prostu próbują obniżyć średnią kandydatki, którą uznają za najgroźniejszą ;-) Na szczęście do wyniku końcowego liczy się nie tylko średnia punktów przyznanych sobie nawzajem przez uczestniczki, ale przede wszystkim ocena Cristiny. 

W piątek, po prezentacji zestawu ostatniej kandydatki, do studia wkracza Cristina i dzieli się z każdą z uczestniczek opinią na temat jej zakupowych poczynań i stworzonej stylizacji. Następnie ogłasza zwyciężczynię danego tygodnia, która zdobywa nie tylko tytuł "Królowej zakupów", ale przede wszystkim czek o wartości 1000 euro. Pozostałe kandydatki mogą na pocieszenie zatrzymać wszystkie zakupione rzeczy.

Za co najbardziej lubię ten program? Za przydatne porady Cristiny, dzięki którym uczę się różnych modowych sztuczek. W dodatku nigdy nie jest nudno dzięki nowym uczestniczkom i nowemu tematowi co tydzień. Zabawnie jest też popatrzeć na różne zachowania kobiet, które muszą na czas poradzić sobie z zakupami. Niektóre zupełnie zapominają o upływających minutach, inne od początku zaczynają panikować. Najbardziej zaskoczyła mnie jednak młoda dziewczyna, która pojawiła się w programie w zeszłym tygodniu (temat: "Być glamour nie nosząc czerni") i... zaczęła płakać i histeryzować, ponieważ w żadnym z wyznaczonych sklepów nie znalazła butów na obcasie wyższym niż 11,5cm, a ona "zawsze nosi minimum 12cm". Taaaak ;-)

Dodatkowym plusem programu jest możliwość poznania nowych sklepów w Paryżu, ponieważ oglądając odcinki na stronie internetowej M6 możemy na bieżąco sprawdzać adresy butików odwiedzanych przez kandydatki :-)

A jakie programy związane z modą Wy lubicie najbardziej oglądać? Też lubicie audycje o lekkiej, zabawnej formie czy preferujecie poważniejsze modowe programy? Jeśli tak, to jakie?

Buziaki niedzielne!

Les images utilisées pour les collages appartiennent à M6.  


Fashion Wednesday: La folie des framboises

Właścicielem jednego z moich ulubionych second-handów jest pan magik-gaduła. Posiada niesamowity dar teleportacji: jeśli zatrzymacie się przy jakimś wieszaku dłużej niż trzy sekundy, momentalnie pojawia się obok Was. I zaczyna zachwalać towar :-) Każda bluzka, nawet w najbardziej obrzydliwym kolorze, pasuje do Waszej urody. Przykrótkie i za duże spodnie idealnie podkreślą Wasze kształty. Patchworkowa spódnica midi, wyglądająca jak średnio udany eksperyment manualnie upośledzonego wielbiciela jeansu, polaru, kwiatków i kropek to "hit nadchodzącego sezonu"! Pan jest naprawdę sympatyczny, a jego zapał w reklamowaniu sprzedawanej odzieży zawsze wywołuje u mnie uśmiech. Byłam pewna, że nie ma ubrania, którego nie byłby w stanie zachwalać... do momentu, w którym dojrzałam na wieszaku prezentowane Wam dzisiaj swetrzycho, uroczo mianowane przeze mnie "szmatą". Zaświeciły mi się oczy i podskoczyłam z radości przymierzając znalezisko, podczas gdy pan magik wydusił z siebie tylko uprzejme "Mieszanka kolorów jest... interesująca... bo nie są... eee... za bardzo krzykliwe...". 

Za co pokochałam najbardziej zmaltretowany sweter świata? Za świetny skład, ogromne kieszenie i urocze kolory. I przede wszystkim za to, że wygląda, jakbym spędziła w nim kilka dobrych lat w malarskim atelier, wycierając w niego pędzle ubabrane farbą we wszystkich kolorach tęczy i rozciągając go do granic możliwości :-) To moja ukochana, artystyczna sierota.  

Przy okazji prezentacji swetra założonego na szybkie wyjście na pocztę w przerwie między mżawką, a oberwaniem chmury, chwalę się również ślicznymi, indyjskimi bransoletkami, które sprezentował mi Olivier i... nowym kolorem włosów! Przez kilka ostatnich miesięcy miałam niestety całkowity zakaz farbowania, ponieważ leczenie cery powodowało przy okazji nadwrażliwość skóry głowy. Na szczęście wszystko idzie ku lepszemu :-) Jak możecie zobaczyć na zdjęciach, zmiana jest niewielka, choć i tak bardzo mnie cieszy. Długo nie mogłam się zdecydować, ponieważ wszystkie kolory kusiły mnie w równym stopniu. Postawiłam na róż, jednak w bardziej intensywnej i nieco chłodniejszej wersji, niż odcień, który nosiłam przez prawie dwa lata. I czuję się w nim świetnie! A na niebieskości, fiolety i zielenie jeszcze przyjdzie czas :-)

A jak tam u Was z wiosennymi zmianami? (oczywiście kilka kilo na plusie po Wielkanocy się nie liczy! To akurat mamy wszyscy :D)

Buziaki!

The owner of one of my favourite second-hand shops is a magician! He knows how to teleport himself by your side immediately after he sees that you've stopped to check out a precise piece of clothing. And then he starts to talk. Each tee, even the one in the most disgusting colour, is perfect for you! Strange and too big trousers will fit so nicely your body shape! And the awful patchwork skirt made of denim, fleece and strange floral printed cotton is "the must-have piece for the upcoming season"!  Oh well. He's really kind and he always makes me smile when he tries to push me to buy the strangest clothes. I was sure that he will be able to advertise any piece of clothing, until the day when I saw this cardigan. The only thing he was able to say about it was just a polite: "The colours are... interesting... because they are... not too flashy...".

Why did I fall in love with this strange cardigan? I love how big and cosy it is, I love the huge pockets it has and the great colour scheme. It looks like if I've worn it for years working in the painting studio, wiping my multicoloured paint brushes in it :-) It has this kind of filthy artistic feel to it!

So today I'd like to show you my rainbow cardigan as well as the beautiful set of Indian bracelets that I got from Olivier... and my new hair colour! I couldn't dye my hair for the last few months, but when I finally had a chance to do it, I wanted to change the shade. I thought about some crazy colours like blue, purple or green, but finally I decided to keep the pink but in a cooler and more intense shade. And I totally love it!

And what is the springtime change you've done so far?

Hugs!

Le propriétaire d'une de mes friperies préférées est un magicien bien bavard ! Il sait se téléporter à vos côtés immédiatement s'il voit que vous vous êtes arrêté pour regarder un vêtement précis. Et puis, il se met à parler. Chaque haut, même celui avec la couleur la plus dégoûtante, est parfait pour vous ! Un pantalon étrange et trois tailles trop large ? Il sera parfait pour votre silhouette ! Et la jupe patchwork en jean, polaire et avec des imprimés bizarres est "le véritable must-have pour la nouvelle saison" ! Bon... Il est vraiment gentil et il me fait toujours sourire quand il essaie de me pousser à acheter les vêtements les plus étranges. J'étais sûre qu'il serait toujours capable de faire la pub pour n'importe quel vêtement, jusqu'au jour où j'ai vu ce cardigan. La seule chose qu'il a pu dire à son sujet était juste un poli: "Les couleurs sont... intéressantes... parce qu'elles sont... euh... pas trop flashy...".

Pourquoi suis-je tombée amoureuse de ce cardigan étrange ? Il est grand et confortable et il a des poches énormes. Et cette palette de couleurs ! On dirait que je l'ai porté pendant des années pour travailler dans un atelier de peinture, pour essuyer les pinceaux multicolores :-) Il un côté artistique que j'adore !

Donc, aujourd'hui je voudrais vous présenter mon cardigan arc-en-ciel, ainsi que les sublimes bracelets indiens, offerts par Olivier... et ma nouvelle couleur de cheveux ! Je ne pouvais pas me teindre les cheveux pendant plusieurs mois, mais quand j'ai finalement eu la possibilité de le faire, je voulais changer de couleur. J'ai pensé à des couleurs complètement différentes comme le bleu, le violet ou le vert, mais finalement j'ai décidé de garder le rose, mais dans une teinte plus flashy et plus froide. Et je l'aime trop ! 

Quel est le changement printanier que vous avez fait dernièrement ? 

Bisous ! 

Photos: Olivier Daaram Jollant, edited by Modenfer

Underground creepers & bangles - gifts,  tee & bag - H&M,  cardigan - sh,  jeans - Cubus,  necklace - handmade by yours truly,  *watch - DanielWellington


Happy Easter!

Wesołych Świąt kochani! 

Happy Easter everyone!

Joyeuses Pâques !


Milena Szafran: La Magicienne

Czy istnieje lepszy ciuch, niż szyty na miarę? Tak! Ciuch szyty na miarę przez kogoś, kto tworzy nie tylko pięknie wykonane ubrania, ale również nie waha się podejmować kreatywnych wyzwań! Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o modowej przygodzie, którą miałam okazję przeżyć dzięki Milenie Szafran, autorce bloga "Żyję Póki Szyję" :-)

Milena tworzy niepowtarzalne ubrania i dodatki. Kiedy na początku tego roku nasze blogowe drogi się skrzyżowały wiedziałam, że natrafiłam na jedną z najbardziej twórczych osób, które miałam do tej pory okazję poznać. Przeczytałam jej bloga od deski do deski. Milena łączy w sobie wszystko, co uwielbiam i czego poszukuję w ludziach. Jest jednocześnie bardzo utalentowana, pozytywnie zwariowana i absolutnie poważna, kiedy w grę wchodzi szycie. Ma w sobie niewyczerpane pokłady energii, a projekty, które wykonuje cechuje niesamowita dbałość o szczegóły. Co więcej, w pracy posiłkuje się własnymi wykrojami, więc jej kreacje nie są wariacjami na bazie projektów z Burdy. 

Możecie sobie wyobrazić moją radość, kiedy Milena zaproponowała mi twórczy eksperyment: stworzenie dla mnie szytego na miarę ubrania... na odległość! Po prostu piszczałam z ekscytacji :-) Jednocześnie trochę się stresowałam, czy dam radę dobrze się samodzielnie zmierzyć, ale Milena bardzo dokładnie wyjaśniła mi każdy etap zdejmowania miar potrzebnych do projektu. 

Na początku Milena spytała mnie o to, co lubię, a czego nie, oraz co mnie inspiruje. Na podstawie mojego (mocno chaotycznego zresztą) opisu zabrała się do pracy i postanowiła stworzyć dla mnie żakiet. Muszę podkreślić, że z mojej strony napisałam jedynie bardzo ogólnikowy opis tego, co mnie kręci (styl militarny, rock, folklor i miliard innych spraw) - to Milena od początku wyobraziła sobie, a później skonstruowała i uszyła żakiet. Do tej pory nie wiem, jak udało jej się tak dobrze mnie wyczuć i "wejść" do mojej głowy, bo to, co powstało, jest idealnym odzwierciedleniem moich modowych marzeń.

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać tylko zdjęcia-zajawki milenowych cudów (cudów a nie cudu, bo na żakiecie się nie skończyło!). Niedługo pojawią się one na blogu w całej okazałości i już na mnie :-) I to nie raz, ponieważ odkąd do mnie dotarły nie mogę przestać ich nosić...

There's nothing better than a piece of clothing that is not only tailor-made but also created by someone who never hesitates to undertake a creative challenge! Today I would like to tell you about a secret fashion project that I had a chance to be a part of, thanks to Milena Szafran, author of the blog "Żyję Póki Szyję" :-)

Everything that Milena creates is truly unique. She is one of the most creative people I had the opportunity to meet so far! She is at the same time very talented, positive and hard working when it comes to sewing. Her creations are not only original but also perfectly executed when it comes to details! You can imagine how happy I was when Milena asked me if I would like to participate in a creative experiment: a long-distance sewing! I was so excited :-) And a tiny bit stressed at the same time, since I had to measure myself and I didn't want to make any mistakes.

At first, Milena asked me about what I like and what I don't like, and what inspires me. Then, based on my (rather chaotic) description, she imagined a perfect jacket for me and started to work on it. I still don't know how did she manage to create something that is 100% in my style, only based on what I wrote (miltary style, rock, folk, and billion other things). This jacket is a reflection of my fashion dreams.

Today I would like to show you some close ups and previews of her creations. But don't worry, very soon you will see them in my outfits! And not only once, that's sure, since I keep on wearing them over and over again since the moment I received them.

Il n'y a rien de mieux qu'un vêtement qui n'est pas seulement fait sur mesure, mais également créé par quelqu'un qui n'hésite jamais à relever un défi créatif ! Aujourd'hui je voudrais vous parler d'un projet de mode auquel j'ai participé grâce à Milena Szafran, auteur du blog "Żyję Póki Szyję" :-)

Tout ce que crée Milena est vraiment unique. Elle est l'une des personnes les plus créatives que j'ai eu l'occasion de rencontrer jusqu'à présent ! Elle est en même temps très talentueuse, positive et c'est également une grande bosseuse quand il s'agit de couture. Ses créations ne sont pas uniquement originales mais également parfaitement exécutées ! Alors vous pouvez imaginer ma joie quand Milena m'a proposé de participer à son défi créatif: créer un vêtement à distance ! J'avoue que j'ai eu un peu peur de savoir si j'arriverai à me mesurer correctement, mais elle m'a tout expliqué en détails :-)

Dans un premier temps, Milena m'a demandé de décrire ce que j'aime et ce que je n'aime pas, et ce qui m'inspire. Puis, en se basant sur ma description, elle a imaginé une veste et a commencé son travail. Je ne sais toujours pas comment elle a réussi à créer un vêtement qui est à 100% dans mon style, en se servant de ma description plutôt chaotique, mais elle a relevé le défi haut la main. Elle a crée la veste de mes rêves.

Aujourd'hui je voudrais vous montrer quelques gros plans de ses créations, mais ne vous inquiétez pas, très bientôt vous allez les voir dans mes ensembles ! Et pas seulement une fois, car je ne peux plus les quitter depuis que je les ai reçus.

Czarny, bawełniany żakiet o asymetrycznym zapięciu został ozdobiony przez Milenę tysiącem koralików, o różnych kształtach i kolorach. Tył zdobi geometryczna aplikacja, na ramionach zagościły imponujące pagony. Wszystko zostało ręcznie wykonane, koralik po koraliku, z niesamowitą precyzją. Benzynowo-żuczkowe kolory przepięknie mienią się w słońcu i idealnie pasują do podszewki, która została uszyta z najpiękniejszej bawełny, jaką w życiu widziałam! Szaleję za połączeniem fioletu i zieleni, a w tym wydaniu wygląda ona po prostu obłędnie.

Milena zaskoczyła mnie dodając elementy, które świecą w ciemności (!!!) - niektóre z dużych, kwadratowych korali oraz napis "modenfer" pod jej własną metką. O tym, jaki taniec radości odtańczyłam po zobaczeniu mojego imienia na żakiecie oraz laminowanej metce nie muszę chyba mówić :-) Wzruszenie maksymalne. Żakiet leży idealnie i można go nosić na wiele sposobów. Mogłabym go już nigdy nie zdejmować :-)

The jacket was made of black cotton with a beautiful purple and green lining. It's assymetric. Milena decorated it with a thousand beads in different shapes and colours. I absolutely love the geometric applique on the back as well as the epaulets! Everything is hand-made and executed with an incredible attention to details. And those petrol coloured beads sparkle so beautifully in the sun and they go so well with the lining! 

Milena surprised me by adding elements that glow in the dark (!!!). Yep, those big square beads as well as the "modenfer" painted under her name tag are phosphorescent! And I think I don't even have to describe you the happy dance I did after I saw my name on the jacket and on the laminated label :-)

La veste est en coton noir avec une belle doublure qui change de couleurs selon la lumière. Elle est asymétrique. Milena l'a décoré avec un millier de perles de différentes formes et couleurs. J'adore l'applique géométrique à l'arrière ainsi que les épaulettes ! Tout est fait à la main et avec un incroyable sens du détail. Les perles de couleur d'essence scintillent si bien au soleil et elles vont si bien avec le couleur de la doublure ! 

Milena m'a surprise en ajoutant des éléments qui brillent dans le noir (!!!). Oui, ces grandes perles carrées ainsi que le mot "modenfer" peint sous l'étiquette sont phosphorescents ! Et je pense que je n'ai même pas besoin de vous décrire la danse de joie que j'ai faite quand j'ai vu mon nom sur la veste et sur l'étiquette laminée :-)

W przesyłce (wraz z listem oraz pierwowzorem metki), znalazłam również niespodziankę: spódnicę z kontrafałdą! I to jaką! Jest zapinana na zamek, uszyta z nietypowego, bardzo miłego w dotyku materiału, który wywołuje u mnie natychmiastową chęć miziania i ozdobiona malowanym, złotym pasem. I leży idealnie :-) Jej kolor było mi bardzo trudno uchwycić na zdjęciach, ale jest to po prostu najlepszy odcień bordo ze wszystkich możliwych :-)

To tyle na dzisiaj - nie mogłam się po prostu powstrzymać i musiałam pokazać Wam detale dwóch milenowych uszytków! Tak jak pisałam, niebawem pojawią się również w zestawach :-) A póki co zapraszam Was serdecznie na bloga Mileny TUTAJ oraz na jej Facebooka. Miejcie na nią oko, czuję, że w niedalekiej przyszłości o jej niesamowitych kreacjach będzie bardzo głośno :-)

Ściskam Was mocno i życzę miłego weekendu!

She also sent me a surprise gift: a pleated skirt! Oh my! It's zippered and made of unusual, soft textile that makes me want to touch it all the time. Milena decorated it with a painted gold band as well. I love the colour combination on this skirt, it's so precious! And much more beautiful in reality than on photos :-)

Okay, that's it for today! I just had to share with you this story and the close ups :-) Very soon you will see those two pieces in my outfits. In the meantime I invite you to check out Milena's blog HERE and to have a look at her Facebook page. Milena, thank you once again for your beautiful creations!

Hugs and have a great weekend everyone!

Milena m'a également envoyé un cadeau surprise: une jupe plissée ! Waouh ! Elle est zippée et fabriquée avec un textile inhabituel et très doux, qui me donne envie de la toucher tout le temps. La jupe est décorée avec une bande dorée, peinte à la main. J'adore la combinaison de couleurs de cette jupe, elle est si parfaite ! 

C'est tout pour aujourd'hui ! J'ai juste eu si envie de partager avec vous cette histoire et le petit aperçu des vêtements :-) Très bientôt vous verrez ces deux pièces sur moi, dans mes tenues. En attendant, je vous invite à visiter le blog de Milena ICI et également sa page Facebook. Milena, encore un grand merci pour ton incroyable travail ! 

Bisous et bon week-end à tous et à toutes !