Fashion Wednesday on Sunday: Flashback



Hej hej! Jako, że przed rozpoczęciem Nowego Roku dobrze jest pokończyć zaległe sprawy, mam dla Was dzisiaj zdjęcia… z października ;-)


Jak już pewnie zauważyliście, moje blogowanie zupełnie siadło. Gdy tylko udawało mi się wsiąść na nowo na blogowy rower, los wciskał patyk między szprychy - i tak do znudzenia. Ostatnio przypomniałam sobie jednak o zdjęciach ze słonecznego, październikowego spaceru i wiedziałam, że choć pora roku już nie ta, ani nie te same temperatury, muszę wrzucić je na Modenfera (przecież nie będę czekać do przyszłej jesieni, tylko po to, by kolory liści na fotkach i za oknem się zgadzały!). 


Paris Special: 2017 Christmas Decorations



Hej hej! Tradycyjnie mam dla Was post ze zdjęciami dekoracji paryskich sklepów Galeries Lafayette i Le Printemps :-) 


Fashion Wednesday: Double rainbow



Hej hej! Przyszedł czas na wyciągnięcie z szafy mojego ulubionego swetra - aj, jak ja za nim tęskniłam :-)


Dziś nie będę się zbytnio rozgadywać, bo znacie już większość z ciuchów widocznych na załączonych obrazkach :-) "Tęczowa szmata" wielokrotnie przewijała się przez bloga, srebrna nerka poooh! autorstwa Asi jest moją wierną towarzyszką zarówno dalszych podróży jak i krótkich spacerów (a tu akurat oglądała ze mną wystawę prac Erró!). Jedyną nowością jest koszulka, o której pisałam Wam jeszcze w lipcu. Na kolejnych wyprzedażach mam również zamiar polować na mięciuchne, męskie T-shirty z H&M :-)


Ślę Wam moc buziaków! Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić blogowe zaległości, bo czas bez Was bardzo mi się dłuży :*


Fashion Wednesday: L'automne



Hej hej! Nareszcie lato za nami! Uff. Z utęsknieniem czekałam na jesień (już od wiosny!) i mam nadzieję wycisnąć z niej maksimum fajnych rzeczy :-)


Na początek wybrałam się na zbieranie kasztanów dla kota. Nie wiem dlaczego, ale nasz Gus uwielbia je turlać, a że przy okazji regularnie je gubi, postanowiliśmy odnowić kasztanowe zapasy :-) Pogoda jest jeszcze całkiem-całkiem, więc po prostu na czarną bazę narzuciłam koszulę i w podskokach pobiegłam do parku!


Fashion Wednesday: 5 years!



Wczoraj Modenfer skończył pięć lat! :-) Z tej okazji każda szanująca się blogerka zapewne pomyślałaby o zdjęciach, na których dzielnie dzierży w dłoni śliczny balonik z cyfrą odpowiadającą urodzinom bloga, albo przynajmniej sfotografowała butelkę szampana. A ja, cóż… przemokłam do suchej nitki próbując zapozować przy fontannie :D


Chociaż na dzisiejszych zdjęciach widzicie mnie w totalnym zwyklaku (i z bawełnianą torbą wypchaną piknikowym żarełkiem), to bardzo mi się one podobają :-) Głównie dlatego, że to "fotki, których miało nie być" - cyknięte na szybko podczas spaceru po Polach Elizejskich, gdzie udawaliśmy turystów. Ba, niektóre z nich Olivier zrobił mi totalnie ukradkiem i chyba dlatego tak mi się podobają. Po przyjściu do domu i przejrzeniu zdjęć, które miały trafić do naszego prywatnego archiwum, doszłam do wniosku, że na blogu też znajdzie się dla nich miejsce :-) Szczególnie dla trzech ostatnich, zrobionych po tym, jak wpadłam na genialny pomysł, aby stanąć z drugiej strony fontanny i silny podmuch wiatru skierował strumień wody prosto na mnie :D Wracając metrem wyglądałam przekomicznie, w przemoczonej marynarce i z przekrzywioną głową, bo do ucha nalało mi się sporo wody :D


Gus!



Proszę Państwa: oto kot! Gus, zwany również Angusem, Gustawem, Angustawem, Gustlikiem i Guzikiem. Nadszedł czas, by go Wam (nareszcie!) przedstawić :-)


O tym, że chcielibyśmy mieć w domu zwierzaka, myśleliśmy z Olivierem od bardzo dawna. Ale wiecie jak to jest, od planu do realizacji często mija sporo czasu. W końcu sprawa rozwiązała się sama, kiedy niecały rok temu przykicał do nas królik Nano :-) Co prawda zawsze marzyliśmy o kocie, ale darowanemu królikowi nie zagląda się w zęby. Nano jest strasznym pieszczochem, a przy okazji ma mocny charakter i opiekowanie się nim sprawia nam dużo frajdy :-) Nie spodziewaliśmy się jednak, że pół roku później pojawi się w naszym domu kot!


Fashion Wednesday on Saturday: Hello, hello!



Hej! *pfff pfff* *zdmuchuję kurz z blogaska* No jestem nareszcie :-) Chwilę to trwało, ale mam nadzieję, że nie zapomnieliście jak wyglądam. Bo ja prawie zapomniałam :D


Byłam na wakacjach. Niestety nie w ciepłych krajach, ba, nawet nie ruszyłam się z domu. Zrobiłam sobie po prostu urlop od… hmm, prawie wszystkiego, nie licząc podstawowych spraw, oczywiście. Praca i dom same się nie ogarną ;-) Natomiast taki globalny reset był mi bardzo, bardzo potrzebny.



Fashion Wednesday: Blue jeans



Hej hej! Jak się macie, kochane zające? Ja mam się świetnie, pomimo czerwcowych pogodowych zawirowań ;-) 


Jak widzicie na załączonych obrazkach, turkus zniknął z mojej głowy w tempie ekspresowym. Szkoda, bo bardzo go lubię, ale skubany po trzech myciach wyglądał… zupełnie nieturkusowo. Znaczy się, zrobił się zielonoszary, w dodatku bardzo nierówno się sprał. Dramat. Może jeszcze kiedyś się na niego skuszę, ale póki co zastąpiłam go mocnym niebieskim, który w dodatku pasuje mi do spodni! ;-)



Krystyna Bałakier: "Dojrzała Elegancja" + moje ilustracje!



Hej hej! Dziś przychodzę do Was ze specjalnym wpisem, który jest bardzo bliski mojemu sercu :-) Chciałabym opowiedzieć Wam o książce napisanej przez panią Krystynę Bałakier: "Dojrzała Elegancja"!


Myślę, że pani Krystyny nie muszę nikomu przedstawiać :-) To znana wrocławska stylistka i autorka bloga balakier-style.pl, która na co dzień szkoli, doradza i przeprowadza metamorfozy swoich klientów, a także dzieli się własnymi zestawami na łamach bloga. I właśnie dzięki blogosferze poznałyśmy się kilka lat temu. Nie spodziewałam się wtedy jednak, że pewnego dnia będę miała okazję zilustrować napisaną przez nią książkę!


Fashion Wednesday on Friday: Bonjour!



Hej hej! Dziś do zdjęć zaprosiłam moją koleżankę - Wieżę Eiffela! I coś czuję, że skubana skradła kadry, a moja uśmiechnięta gęba zeszła na dalszy plan ;-)


Zapewne przyzwyczailiście się już do tego, że jak polubię jakiś ciuch, to noszę go w kółko. Tak też stało się z moją srebrną skórzaną ramoneską, którą widzieliście na blogu całkiem niedawno. I chociaż ze względu na coraz cieplejszą pogodę będę ją pewnie nosić rzadziej, to tak czy siak zobaczycie ją w postach jeszcze wiele razy. Choć pewnie dopiero jesienią :-)



Fashion Wednesday: Lazy spring



Hej hej! :-) Cieszę się, że nareszcie pogoda pozwala na bieganie z gołą klatą! Oczywiście nie moją, tylko egonową - ale to też się liczy, prawda? ;-)



Fotki, które widzicie dzisiaj, strzeliliśmy jeszcze przed świętami. Myślałam, że później również uda nam się złapać nieco tej najpiękniejszej, ukwieconej, wiosennej pogody, ale wiatr i deszcz błyskawicznie rozprawiły się z kwitnącymi drzewami. Dobrze, że z Egonem mieliśmy czas na poniuchanie różowych płatków :-)

Sam zestaw jest prosty jak drut. Kolorowe portasy, bluza Mr. Gugu & Miss Go i moja złotówkowa kurtka "na guziki" (opowiadałam Wam o niej już wcześniej!). Ostatnio nie chciało mi się kombinować z ciuchami, bo przeprowadzaliśmy trochę wiosennych zmian w mieszkaniu i jakoś w całym tym zamieszaniu łapałam pierwsze ubrania, które udawało mi się wyciągnąć z szafy. To całkiem niezły sprawdzian tego, w czym naprawdę lubimy chodzić i w czym czujemy się dobrze! W moim przypadku okazało się, że pomimo sporej kolekcji sukienek i spódnic, gdy przychodzi co do czego sięgam po spodnie - najlepiej ciemne - i jakąś luźniejszą górę. I mogę śmiało śmigać :-)



Mam nadzieję, że udało się Wam skorzystać z pięknej wiosny! Ślę Wam moc buziaków :-)



Happy Easter!




Wesołych Świąt Wielkanocnych! Wraz z puchatą ekipą ślemy Wam moc uśmiechów :-) Buziaki!






Fashion Wednesday: Silver




Hej hej! Jak się macie? Dla mnie wiosna w tym roku jest totalnie zakręcona, dlatego było mnie tu ostatnio nieco mniej. Ale dzisiaj już muszę, po prostu muszę pochwalić się moją nową skórzaną kurtką :-)


Na srebrne cudo, które widzicie na zdjęciach, polowałam od września. Dorwałam je w końcu na zimowych wyprzedażach, a potem musiałam już tylko czekać na odpowiednią pogodę, by zacząć w nim chodzić :-) Srebrna ramoneska to jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Pasuje zarówno do spodni, jak i do sukienek, a przy okazji dodaje tego "czegoś" nawet najprostszym zestawom. Dziś widzicie ją w duecie z jeansami wyszukanymi w lumpeksie. Za złotówkę, oczywiście.

Jednak nieco żałuję, że kupiłam tę kurtkę przez internet i nie pomacałam jej wcześniej na żywo. Jest cudna, owszem, jednak ma trzy spore minusy: tylko trzy kieszonki są prawdziwe (aj!), kołnierz jest diabelsko sztywny i śmiesznie odstaje, no i jest po prostu źle skrojona, bo w niektórych miejscach zbiera się nadmiar materiału. Ale błyszczy tak pięknie, że jestem w stanie jej to wybaczyć ;-)


A co Wy sądzicie o ramoneskach? Lubicie, nosicie? Czy wolicie inne modele skórzanych kurtek? Buziaki! :-)



Bunny Tales: six months later




Hej hej! Nadszedł czas, by poopowiadać Wam o naszym króliku Nano :-) Nie mogę uwierzyć, że mieszka z nami już pół roku!


Króliś pojawił się w naszym życiu w sposób zupełnie niespodziewany - pisałam Wam o tym w sierpniu. W dużym skrócie: mieszkający niedaleko sąsiad-idiota postanowił "zwrócić królikowi wolność" wypuszczając go przy ruchliwej ulicy. Zgarnęliśmy pluszaka do domu, ale nie wiedzieliśmy, czy z nami zostanie: w kość dawała nam silna alergia…



Fashion Wednesday: Le printemps arrive



Hej hej! :-) Wiecie, że wiosna już tuż-tuż? Nie mogę się jej doczekać!


Aby nieco umilić sobie ostatnie szare, zimowe dni, wskakuję w zielone ciuchy :-) Sweter z dzisiejszych fotek jest jednym z moich najbardziej żarówiastych i muszę przyznać, że przyciąga spojrzenia… Wytropiłam go w lumpeksie (za złotówkę, ale pewnie i tak się tego spodziewaliście) podczas poszukiwań "idealnego swetra w kolorze spranej limonki".

Jak widać na załączonych obrazkach, jest to raczej szalone zielone jabłuszko, niż sprana limonka :-)

Mam lekkiego świra na punkcie takich nietypowych kolorów, a wynikiem tego świra są cztery sweterki w bardzo podobnych odcieniach. Ten, który widzicie dzisiaj, jest najbardziej soczysty i jednocześnie najmniej zbliżony do poszukiwanego przeze mnie koloru. Co nie zmienia faktu, że i tak bardzo go lubię :-)


Ślę Wam moc buziaków i zielono-wiosennej energii! :-)



Fashion Wednesday: Throwback



Hej hej! Mam dziś dla Was wpis z garścią kolorowych zdjęć, aby nieco rozjaśnić zimową szarość :-)


Zaczęło się niewinnie: nie wiedziałam, co na siebie włożyć (klasyk!). Zamiast kręcić się w kółko przed otwartą szafą, postanowiłam siąść do komputera i przejrzeć blogowe archiwa :-) Wielokrotnie czytałam u innych dziewczyn, że traktują własne blogowe fotki jak "ściągi", ale sama nigdy jakoś głębiej się nad tym nie zastanawiałam. 

Zaczęłam od zdjęć z 2015 roku (bo te nowsze pamiętam, nie jestem aż taką łajzą) i leciałam z nimi aż do najstarszych. Oczywiście moje letnie czy wiosenne stylówki nijak nie mogły mi pomóc z dzisiejszym dylematem z kategorii #conasiebiewłożyć, ale dzięki nim przypomniałam sobie o tyyylu ciuchach!

Fajnie jest tak pogrzebać w archiwach. Zobaczyłam, ile ubrań nadal noszę i uwielbiam, przypomniałam sobie też o takich, które zdarłam do ostatniej nitki (i za którymi tęsknię!). Oczywiście, nie obyło się też bez klasycznego zdziwienia "O rany, jak ja mogłam tak uwielbiać tę bluzkę? Wyglądam w niej jak ziemniak!". A ile miałam przy tym zabawy! :-)

Jeśli macie bloga (lub inne miejsce w sieci lub offline, choćby na własnym dysku) gdzie chomikujecie zdjęcia swoich stylówek, szczerze polecam Wam taki powrót do przeszłości :-) Ja przypomniałam sobie o masie ciuchów, które kiedyś uwielbiałam, a potem, sama nie wiem czemu, poszły w odstawkę. Muszę koniecznie wygrzebać je z szafy :-)


A ponieważ podczas mojego przeglądu trafiłam na zdjęcia, które bardzo lubię i do których mam spory blogowy sentyment, postanowiłam podzielić się nimi z Wami w dzisiejszym wpisie. Niech nie się kurzą w archiwum!

Powiedzcie, które z nich najbardziej się Wam podoba? Buziaki! :-)



Smile!




Hej hej! :-) Dziś, bez zbędnego gadania, mam dla Was pięć rysunków. Mam nadzieję, że Wam się spodobają! Koniecznie dajcie znać, który jest Waszym ulubionym! A jeśli macie pomysły na inne zwierzakowe rysunki, chętnie skorzystam z Waszych podpowiedzi :-) Buziaki!



Fashion Wednesday: Shiny Black Cat



Hej hej! Mam nadzieję, że trzymacie się ciepło :-) Mnie grzeje ostatnio nowa kurtka - w dodatku taka, której nigdy, przenigdy bym sobie nie kupiła!


Nie mam żadnych sztywnych zasad, jeśli chodzi o ciuchy. Natomiast są ubrania, w których siebie nie lubię i zdecydowanie należą do nich puchowe kurtki. Są jakieś takie… niemodenferowe. Broniłam się przed nimi rękami i nogami, ale podczas tegorocznych wyprzedaży musiałam spasować. Bo wiecie, te wszystkie płaszcze to super sprawa, ale żeby faktycznie było w nich ciepło (szczególnie takiemu zmarzluchowi jak ja!), trzeba pod nie nawkładać niezliczoną ilość swetrów. A po którejś warstwie okazuje się, że nie możemy już zginać rąk w łokciach :-) Kiedy więc zupełnie przypadkiem wpadła mi w oko kurtka wypełniona kaczym pierzem i puchem, w dodatku w dobrej cenie i o dobrej długości, cóż… spasowałam.

A poza tym wygląda cudnie, bo błyszczy jak worek na śmieci :-) Tak - to najprawdziwszy komplement!

Przy okazji chwalę się dzisiaj moimi wymarzonymi spodniami. Czerwone rurki były na mojej liście życzeń przez ładnych parę lat, ale dopiero niedawno udało mi się trafić na odcień czerwieni, który sobie wymyśliłam :-) A jeśli jeszcze dodam, że kosztowały dwa złote, a kupiłam je bez mierzenia (i pasują!), to już w ogóle rewelacja ;-)


A Wy, lubicie puchówki? Jakie są Wasze ulubione, najcieplejsze kurtki lub płaszcze? Buziaki! :-)