WTF Sunday: O zmianach małych... i dużych! (PL text only)

Wiosna to czas zmian i to właśnie o nich chciałabym dzisiaj z Wami porozmawiać :-) Wraz z nadejściem ciepłych dni wiele z nas decyduje się na mniejsze lub większe metamorfozy. Co nas do nich skłania?

Myślę, że wbrew temu, co lubią wmawiać sobie faceci, kobiety nie decydują się na zmiany z myślą o podobaniu się mężczyznom. Robią to w pierwszej kolejności dla samych siebie, w niektórych przypadkach również po to, aby utrzeć nosa koleżankom. Wzmocnienie czynnika atrakcyjności dla płci przeciwnej pojawia się - jeśli w ogóle - gdzieś na szarym końcu listy powodów. 

Do dzisiejszego wpisu zainspirował mnie obejrzany niedawno reportaż, w którym młoda dziewczyna zdecydowała się na znaczne powiększenie piersi, aby "wyglądać jak Nicki Minaj". Wyniku końcowego nie oceniam, ponieważ był on jej decyzją, choć osobiście uważam, że będąc szczupłą, filigranową kobietką z odpowiednim do sylwetki niewielkim biustem przed operacją wyglądała bardziej proporcjonalnie. Jej wybór. To, co mnie zastanowiło, to chęć zmiany siebie, aby upodobnić się do kogoś innego... Wydało mi się to smutne.

Uważam, że zmiany są dobre, jeśli decydujemy się na nie dla samych siebie. Nie po to, aby udowodnić coś innym, tylko aby poczuć się jeszcze piękniej i jeszcze pewniej. Sama nie mam wielkiego doświadczenia w kwestii metamorfoz. Potrafię latami nosić tę samą fryzurę, do znudzenia. Należę do osób, którym ciężko jest zmienić przyzwyczajenia, również w kwestii wyglądu. Największą rewolucję zafundowałam sobie w momencie, kiedy zdecydowałam się na różowe pasmo we włosach. Nowy kolor otworzył mnie na modowe szaleństwa i sprawił, że nareszcie przełamałam noszone latami czarne total-looki. Na tym kończy się jednak lista moich diametralnych zmian :-)

Jak jest z tym u Was? Lubicie zmiany, czy raczej od nich stronicie? Co Was do nich motywuje? Eksperymentujecie z fryzurami lub myślicie o głębszej zmianie wizerunku, takiej jak operacja plastyczna? A może już macie ją za sobą - jeśli tak, co Was do niej skłoniło?

Ściskam Was mocno i zapraszam do dyskusji!

P.S. rysunek potraktujcie, jak zwykle, z przymrużeniem oka ;-) Uważam, że wszystkie biusty są piękne, małe, duże, mniej lub bardziej jędrne. Naturalne lub sztuczne, o!


Little changes + przypomnienie o ankiecie :-)

Uff! Nareszcie udało mi się wprowadzić kilka zmian na blogu :-) Zależało mi na tym, aby całość była bardziej czytelna, jednocześnie bazując na wcześniejszych wersjach wyglądu strony. Zaktualizowałam również kategorie w zakładkach i wyrzuciłam niepotrzebne ozdobniki. Mam nadzieję, że po tym niewielkim, wiosennym odświeżeniu blog się Wam spodoba! :-)

Jednocześnie chciałabym przypomnieć, że blogowa ankieta (TUTAJ!) trwa jeszcze do końca marca. Jeśli nie mieliście okazji jej wypełnić, będę bardzo wdzięczna za poświęcenie jej dwóch minut. Dziękuję! :-)

Pozdrawiam Was serdecznie i ślę weekendowe uściski!

I finally had some time to rearrange my blog. I did some adjustments to make it look more clean and easy to browse. The tabs are up to date now as well! I really hope that you'll like this new version of Modenfer :-)

Have a great weekend!

J'ai finalement réorganisé mon blog. J'ai fait quelques réajustements pour le rendre plus propre et lisible :-) Les onglets en haut de la page ont été actualisés et j'ai également effacé plusieurs bannières encombrantes. J'espère que vous aimerez bien cette nouvelle version de Modenfer :-)

Bon week-end à toutes et à tous !  

Fashion Wednesday: Le bouquet de printemps

Nie wiem, czy to przez zastrzyk słonecznej energii, ale ostatnio bardziej przypominam wiewiórkę z ADHD niż leniwego kota. Sfrustrowaną wiewiórkę, muszę dodać, ponieważ doba złośliwie oferuje tylko 24 godziny, a ręce wciąż mam dwie. W głowie kotłuje się milion pomysłów, a kiedy realizuję jeden, kolejne pojawiają się na horyzoncie. Niekończąca się historia.

Konsekwentnie staram się również wykreślać pozycje z mojej wishlisty. Mimo miłości do ubrań dziwnych i dziwniejszych, wciąż wzbogacam szafę o klasyczne, podstawowe elementy. W październiku zeszłego roku udało mi się wreszcie uplować spódnicę, która figurowała na mojej liście życzeń od bardzo dawna. Uwiodło mnie połączenie grzecznej formy i zdecydowanie niegrzecznego materiału (skóra naturalna!). Dzisiaj spódnica sprawdziła się idealnie w zestawie z bluzą od Mr. Gugu & Miss Go. Bardzo podoba mi się to połączenie :-) 

Zostawiam Was ze zdjęciami i śmigam dalej! Buziaki!

There are so many things I want to do! I recently feel like if my head was ready to explose with millions of ideas that I have. Sometimes I wish I had a third arm to be able to do more things at the same time :-)

One thing I keep doing everytime I can is looking for basic clothes for my wardrobe, just like this leather skirt. I wanted one for ages and I finally found it last October. It's simple yet elegant and quite rebel at the same time. I matched it with my new floral sweatshirt from Mr. Gugu & Miss Go :-) I love how these two pieces look together!

I leave you with the photos and I'm off to work. Hugs!

Il y a tellement de choses que je voudrais faire et jamais je n'ai assez de temps ! Récemment je me sens comme si ma tête était prête à exploser à cause des millions d'idées que j'ai chaque jour. Parfois, je voudrais avoir un troisième bras pour pouvoir faire plus de choses :-)

Une chose que je continue à faire régulièrement est de chercher des vêtements basiques et de bonne qualité. Comme, par exemple, cette jupe en cuir ! J'en voulais une depuis très longtemps et j'ai finalement trouvé mon bonheur au mois d'Octobre dernier. Elle est classique par sa coupe et rebelle grâce au cuir naturel. Aujourd'hui j'ai décidé de l'assortir avec un sweat-shirt fleuri qui m'a été envoyé par Mr. Gugu & Miss Go :-) J'adore cette association de styles !

Je file et je vous laisse avec les photos ! Bisous !

Photos: Olivier Daaram Jollant, edited by Modenfer

Underground creepers & watch & earrings - gifts,  bag & leather skirt - sh,  studded bracelet - my Boyfriend's,  headband - no name,  *sweatshirt - Mr. Gugu & Miss Go


A postcard from Paris: Montmartre

Dzisiaj zabieram Was na krótki spacer po moim ukochanym Montmartre :-) O tej porze roku jest tu najpiękniej! Drzewa kwitną, koty leniwie wygrzewają się w słońcu, a schodząc z głównych turystycznych szlaków można pospacerować cudownie pustymi uliczkami. I zobaczyć plakat o zagubionym jednorożcu. I kupić monety z początku ubiegłego wieku w magicznym Tombées du Camion. I uśmiechać się szeroko...!

Mam nadzieję, że u Was również przygrzewa wiosenne słońce :-)

Ściskam!

P.S. Poprzedni post ze zdjęciami z Montmartre znajdziecie TUTAJ :-)

Today I'd like to take you for a little walk at Montmartre :-) It's so beautiful here during spring! When you decide to choose some less turistic streets you can admire the calm beauty of the good old Montmartre. And see that someone is seeking for a missing unicorn. And spot a cat in a shop window. And even buy some vintage coins in a lovely shop Tombées du Camion. And smile!

I hope that the sun is shining for you as nicely as it does for us :-)

Hugs!

P.S. to see some more photos of Montmartre click HERE :-)

Aujourd'hui on va faire une petite promenade à Montmartre :-) C'est tellement beau pendant le printemps ! Lorsque vous décidez de choisir des rues moins fréquentées vous pouvez profiter du calme et de la vraie beauté de Montmartre. Et voir que quelqu'un est à la recherche d'une licorne perdue.  Et repérer un chat qui fait sa sieste dans une vitrine. Et même acheter quelques pièces anciennes dans une magnifique boutique: "Tombées du Camion". Et sourire !

J'espère que le soleil du printemps brille fort pour vous :-)

Bisous !

P.S. pour voir plus de photos de Montmartre cliquez ICI :-)


Fashion Wednesday: Teddy

Nic co słodkie nie jest mi obce. Lubię żelki, krówki oraz ciasteczka, choć trzeba z nimi uważać: złośliwość losu sprawia, że najczęściej rośnie od nich dupka, dużo rzadziej biust. Takie życie. Na szczęście słodkie ubrania i dodatki są całkowicie sugar-free i nie trzeba się z nimi ograniczać :-) Prezentowany dzisiaj różowy misiek zupełnie przypadkiem wpisuje się w tegoroczne wiosenne trendy. Modne mają być bluzy i pastele, więc to idealne dwa w jednym.  

Podczas zeszłorocznego lumpeksowego polowania Mesia trafiła na świetną jasnoniebieską bluzę z nadrukiem muffinki. Popiszczałyśmy radośnie nad znaleziskiem, a pisk przerodził się w mini meksykańską falę kiedy okazało się, że dwa wieszaki dalej znalazłam bluzę dla mnie. Miękką jak tysiąc króliczków. Róż, miś i napis "Made in the 80s" (to tak jak ja!) sprawiły, że kupiłam ją bez mierzenia. Moim zdaniem najlepiej wygląda przyprawiona sporą dawką czerni, aby nie przedobrzyć z lukrem :-) I jeśli jesteśmy już przy równoważeniu słodyczy i drapieżności, oglądając dzisiejszy zestaw zwróćcie uwagę na koegzystencję w jednej torebce czerwonego serca od Kasi i Izy oraz gazu pieprzowego... :D

Lubicie takie wkładane przez głowę bluzy? Ja przez kilka lat miałam tylko jedną do noszenia po domu (fioletową z mistrzem Yodą... i świecącym w ciemności mieczem świetlnym...), ostatnio na nowo odkrywam ich wygodę :-)

Buziaki!

As you already know I love everything sweet. And even if candies and cookies can make you fat, sweet clothes and accessories are totally sugar-free and you can never have enough of them! Today I'd like to show you my cute sweatshirt :-) I've heard that sportswear and sweatshirts will be very in this spring, together with pastel colours. So what can be better than a pastel pink sweatshirt? ;-)

I found this little treasure when I went thrifting with Mesia and Olivier. Mesia found for herself a light blue sweatshirt with a lovely cupcake print and few seconds later I came across my pink teddy sweatshirt. I just had to buy it! It's soft and comfy and so extremely cute :-) I think it looks best when the rest of my outfit stays black and rebel just like today!

Do you like this kind of sweatshirts? I must admit I haven't worn any for ages until I found this pink treasure!

Hugs!

J'aime tout ce qui est sucré. Heureusement, au contraire des gâteaux et des bonbons, les vêtements et les accessoires sucrés ne font pas grossir le cucul :-) Aujourd'hui j'aimerais vous montrer mon sweat trop mignon ! J'ai vu que les sweatshirts ainsi que les couleurs pastel seront très tendance ce printemps, alors mon sweat rose pastel est un 2 en 1 ;-)

J'ai trouvé ce petit trésor en fouillant dans une friperie avec Mesia et Olivier. Mesia a trouvé pour elle un sweat bleu ciel avec un imprimé cupcake et quelques secondes plus tard je suis tombée sur mon sweatshirt rose avec le nounours ! Je l'ai acheté sans même réfléchir. Il est doux et confortable et si mignon :-) Et il égaye bien les tenues noires comme celle d'aujourd'hui ! 

Aimez-vous ce genre de sweatshirts ? 

Bisous ! 

Photos: Olivier Daaram Jollant, edited by Modenfer

Underground creepers & watch - gifts,  jeans - Cubus,  sweatshirt - sh,  bag - won in a contest,  faux leather vest & beanie - my Boyfriend's 


DIY Monday: Recycle your cans!

Dzisiaj mam dla Was krótki post DIY, w którym chciałabym się podzielić z Wami sposobem na wycinanie kształtów z... aluminiowych puszek :-) Do puszek, jak wiecie, mam słabość. Od lat zbieram zawleczki (i przyozdabiam nimi między innymi torebki, tak jak TUTAJ), zastanawiałam się jednak czy nie dałoby się zrobić czegoś ładnego z samej blaszki. 

W czeluściach pudła z akcesoriami wyszperałam dziurkacz do wycinania serc z papieru, ale w sklepach znajdziecie wersje we wszystkich kształtach i rozmiarach :-) Samą puszkę najpierw przedziurawiłam nożem, później wycięłam mocnymi nożyczkami. I zaczęłam tworzyć serca! Trzeba zrobić to jednym, mocnym ruchem - mnie najlepiej wychodzi wyciskanie ich nogą ;-) Kiedy już raz opanujemy technikę, praca idzie szybko i przyjemnie. 

Today I've got for you a short DIY post with a simple idea of recycling your cans! I used a heart-shaped paper punch to create dozens of cute aluminium hearts :-) First I opened a can using a knife and scissors. Then I kept on punching out the hearts one by one. It was really easy :-) Just remember to be careful not tu cut yourself while doing this! This technique is definitely not suitable for children.

Aujourd'hui j'ai pour vous une idée simple pour recycler vos canettes ! J'ai utilisé un poinçon pour papier en forme de cœur :-) En quelques minutes j'ai fabriqué des dizaines de cœurs en aluminium ! J'ai d'abord ouvert la canette à l'aide d'un couteau et d'une paire de ciseaux. Ensuite, j'ai poinçonné des cœurs, un par un. C'était très facile ! Mais, attention: restez prudent en jouant avec l'aluminium pour ne pas vous blesser. Cette technique n'est pas approprié pour aux enfants.

Serca, które widzicie na zdjęciach wycięłam z jednej puszki. Mam już na nie kilka pomysłów, ale póki co ich Wam nie zdradzę, ponieważ będę potrzebowała większej ilości serc. Jestem na etapie gromadzenia puszek - zapowiada się piwno-lemoniadowy czas :-)

Jak Wam się podoba ta technika? I czy używacie czasem materiałów z odzysku?

Ściskam!

All the hearts you can see on the photos above were punched out of just one single can. I already know what I would like to decorate using them, but I will keep it secret for now ;-) I still need many more hearts for my little project!

How do you like this idea? And what do you like to recycle for your DIYs?

Hugs!

Tous les cœurs que vous pouvez voir sur les photos ci-dessus proviennent d'une seule canette. J'ai quelques idées pour les utiliser dans mes futurs projets DIY, mais je veux les garder pour moi pour le moment ;-) 

Aimez-vous cette idée ? Et que recyclez-vous pour vos DIYs ?

Bisous !

Wycięte blaszki nie mają bardzo ostrych brzegów, jednak mogą lekko drapać. W związku z tym nie nadadzą się do tworzenia np. zawieszek do kolczyków. Jeśli zdecydujecie się na wycinanie wzorów z puszek, bardzo uważajcie - można się nimi zranić! - i przede wszystkim nie pozwólcie na taką zabawę dzieciom.