WTF Sunday: O zmianach małych... i dużych! (PL text only)
36 commentaires
Dziękuję za każdy komentarz i na każdy postaram się odpisać - proszę tylko o zero spamu i negatywnych emocji :-) Nie bój się, na pewno zajrzę na Twojego bloga. A jeśli mój Ci się spodobał, będzie mi miło, jeśli dodasz go do obserwowanych i zostaniesz ze mną w kontakcie poprzez Facebook. Do zobaczenia niedługo, buźka!
♥
Thank you for every comment! Just please don't bring in any negative vibes or spam messages :-) And don't worry, I always visit back so you don't have to ask me to do it. If you like my blog I will be very happy if you add me via GFC or like my page on Facebook! See you soon, hugs!
♥
Merci pour tous vos commentaires ! Je réponds toujours à tout le monde, mais SVP gardez en mémoire que Modenfer n'est pas un lieu destiné aux spams ou aux ondes négatives ! Je visite les blogs des personnes qui commentent ici alors vous n'avez pas à laisser vos pubs dans les commentaires. Si vous aimez mon blog, n'hésitez pas à me rajouter via GFC ou de liker ma Fanpage sur Facebook, ça me ferait un grand plaisir ! A bientôt, bisous !
o ja kocham zmiany ale u mnie wynika to z zapatrzenia sie a nie np by sie do kogos upodobnic, nie takie skrajnosci
RépondreSupprimerI tak jest właśnie najlepiej :-)))
SupprimerJA jestem wielka wielbicielka zmian!!! Lubie zmiany strojow, fryzur, jak i rowniez zmiany w mieszkaniu, tu moja fantazje bardzo ogranicza maz :) bo jak mowi on chce spac w tym samym miejscu, i nie jest zwolennikiem zmian, a wiec coz kochany kompromis doszedl do glosu, zmieniam wiec dekoracje nie ustawienie mebli :( mysle ze ja w ten sposob rownowaze sobie brak zmian w moim baaardzo ustabilizowanym zyciu. Jezeli chodzi o zmiany typu operacje plastyczne, to bardzo chetnie bym sobie jakas zrobila, np chetnie usunelabym wiszace policzki tzw, chomiczki, zmarszczek jako takich nie mam duzo, wiec sie nie martwie, acha i pozbylabym sie jeszcze troche tluszczu z brzucha. Czy kobiety nawet na lozu smierci beda zawsze z siebie nizadowolone,??? Chyba tak....Buziaki
RépondreSupprimerOj tak, my kobiety tak już chyba mamy, że jesteśmy perfekcjonistkami :-) I zawsze znajdzie się coś, co można ulepszyć i upięknić. Ale to dobrze! Chęć zmian, nawet drobnych, to chęć rozwoju. Najważniejsze, żeby zachować we wszystkim umiar i pomimo świadomości tego, co możnaby ulepszyć nie wpędzać się w kompleksy. Ściskam mocno!! :***
SupprimerJa jestem dość jednostajna - mam swój styl, swoją fryzurę, swoje ulubione makijaże. Wiadomo, zmieniam się, ale nie są to zmiany drastyczne. Lubię siebie taką jaka jestem choć uważam, że nie ma nic złego w zmianach. Zmiany są dobre pod warunkiem, że tak jak piszesz, wynikają z własnej potrzeby, chęci ulepszenia czegoś, oderwania się od monotonii. Nie zaś dlatego, że ktoś kazał, komuś się nie podobam, ktoś we mnie coś chciał zmienić, czy ja sama kierowałam się ślepo w stronę upodobnienia do innej osoby. Czasami niektórzy tak mają, że myślą, że jak kupią bądź zrobią coś tak jak inni to zmienią swoje życie, miałam koleżankę o totalnie innym typie urody, która wiecznie mnie kopiowała. Zawsze gdy zobaczyła coś u mnie, to sama musiała to natychmiast mieć. Jak to mówią " ni to śmiszne ni to straszne". Moim zdaniem grunt to czuć się dobrze z samym sobą i robić w życiu to, co dla nas jest dobre :)
RépondreSupprimerTakie naturalne zmiany są najlepsze. Wiadomo, czas leci, nieustannie ewoluujemy, tak jak i nasz gust i pomysły na siebie :-) Ale Twoja historia o koleżance-kopiowaczce zupełnie mnie rozłożyła na łopatki! Niektórzy chyba mają ze sobą jakiś problem, żeby ślepo podążać za innymi i przy okazji ignorować to, co byłoby dla nich lepsze. Echhh :-)
SupprimerBędąc małą dziewczynką zawsze byłam taką "szarą myszką". Jako nastolatka szybko zaczęłam się malować, nosić szpilki i starałam się ubierać w ciuchy inne niż moje koleżanki. Nie chciałam mieć ubrań takich jak wszyscy, wręcz odwrotnie, gdy przyjaciółka miała identyczną bluzkę ja jej już nie nosiłam. Mam swój własny styl i tego się trzymam. Czuję się dobrze w swoim ciele i nie potrzebuję w sobie czegoś zmieniać na siłę tym bardziej dla kogoś. Lubię siebie taką jaką jestem. Lata lecą i niech tak zostanie.
RépondreSupprimerOdnośnie zmian w wygladzie lubię ekserymentować z fryzurami. Kilka lat temu ścięłam włosy bardzo krótko.
Jestem grubo po 30-tce więc wszystko przede mną hihi.
" Lubię siebie taką jaką jestem. " - i o to właśnie chodzi! To właśnie podstawa wszystkiego :-))) Zmiany to dodatek do reszty, grunt, aby niezależnie od nich czuć się ze sobą dobrze. A ścięcie włosów na krótko bardzo mnie kusi, chociaż może dopiero za jakiś czas :-))) Ściskam! :*
SupprimerJa wręcz uwielbiam zmiany i bardzo często je robię praktycznie w każdej dziedzinie. Nikt nie jest w stanie mnie w tym ograniczyć ani zatrzymać. Wynika to z mojego charakteru. Uwielbiam też zmieniać ludzi /robić im metamorfozy/, i patrzeć, jak zmieniają się również psychicznie kiedy zmiana im służy. Marto, moim zdaniem powinnaś coś jeszcze zmienić. Serdecznie pozdrawiam.
RépondreSupprimerhttp://balakier-style.pl/
I bardzo dobrze Pani Krysiu! Kto jak kto, ale stylista musi kochać zmiany :-) A przykłady świetnych metamorfoz zawsze z przyjemnością oglądam na Pani blogu. Jeśli o mnie chodzi, to oczywiście, zmiany będą. Wciąż się uczę i staram ewoluować, choć bardziej małymi kroczkami. Taką muszę mieć chyba naturę :-) Pozdrawiam serdecznie!
SupprimerMusimy dokonywa c zmian by stale się rozwijać!
RépondreSupprimer♥
Racja Olu! :*
SupprimerUwielbiam zmiany ale takie w granicach rozsądku...
RépondreSupprimera najbardziej cieszą mnie takie zmiany w moim otoczeniu np. przemeblowanie wiosenne itp....
Z tego cieszy się cała rodzinka i to jest najprzyjemniejsze... :-)
O tak :-))) Radocha dla wszystkich to podstawa <3 Ściskam mocno Kasiu! :****
SupprimerPo pierwsze - super rysunek :D Po drugie - świetny tekst :) A poza tym ja uwielbiam zmiany :) Najbardziej lubię takie, co to sprawiają, że jest mniej kilogramów, czy też mniej centymetrów w obwodzie ciała :P Wiele razy zmieniałam kolor włosów, długość itp :) Ja uwielbiam zmiany, ale takie które mieszczą się w pewnych granicach :P Operacji bym sobie nie zrobiła, bo nawet jakbym chciała, to Mój skutecznie by mnie od tego odwiódł (i może dobrze:p) Chociaż skrycie marzy mi się korekcja mojego kartofla, czyt. nochala :P na ciutkę zgrabniejszy :) Ale wiem, że raczej to nie nastąpi :P I jeżeli coś zmieniam, to dla siebie :)
RépondreSupprimerbuziaki Martuś ;*****
Inuś dziękuję :D I bardzo dobrze, że Twój Ukochany przemówiłby Ci do rozsądku w takiej sytuacji, bo co jak co, żadnego kartofla u Ciebie na buzi nie widać :P Poza tym takie poprawki na twarzy są strasznie zdradliwe, po korekcji nosa może się okazać, że proporcje ust nie pasują, albo oczy, albo policzki... i w sumie cała fasada do przeróbki :D Buziaki ślę :***
SupprimerNo jest w tym trochę racji Kochana :) A może nawet i dużo :P Ale jak bawiłam się dla jajec w PSie, to bardzo mi się delikatna zmiana u mnie podobała :P hehe :) Ale znając życie i tak tego 'w realu' nie zrobię :P
SupprimerI dooobrze :*** :-))) Bo ja wciąż uważam, że jest bardzo ładny :-)))
SupprimerHej:)
RépondreSupprimerMarta, ja uwielbiam zmiany, najbardziej jednak takie, po których do stanu pierwotnego jest droga powrotna. Czyli bawić się strojem, make-upem, fryzurą! Z trwałych zmian, dopuszczam tylko tatuaże:)) Kocham moje dwa:))
Lubię siebie jaką jestem, ale trochę szaleństwa ubarwia nasze życie!
Pozdrawiam ciepło- Ania
Hej Aniu! Właśnie mam tak samo :-) Wszystkie zmiany bez możliwości późniejszego "odkręcenia" bardzo mnie przerażają. Również tatuaże, niestety. A te czasowe to podobno zupełna ściema, więc albo żaden, albo stały. Na innych mnie kuszą, a sama nie wiem czy bym się zdecydowała, choć kombinuje nad tym od lat :D Może kiedyś... ;-))) Pozdrawiam :***
Supprimerlubię zmiany od czasu do czasu , ale zawsze delikatne , ot lekka zmiana koloru włosów czy długości - tyle mi wystarczy , zgubienie zbędnych kilogramów po zimie też zawsze mile widziane :D ...a co do większych zmian hmm może zdecydowałabym się na plastykę nosa bo swojego nie lubię ale po pierwsze boję się bólu ( a podobno jest straszny ) po drugie na bank ni chciałbym się po takiej korekcie nie poznać lol a z tym też różnie może być ;) więc póki co nadal staram się pokochać swój :D
RépondreSupprimerbuziole Martuś <3 !
Z tymi kilogramami to chyba tak wszystkie mamy :D Obowiązkowa zmiana przy przejściu z zimy w wiosnę haha :D Z korekcją nosa jest niestety ten problem, że zmiana może potem zaburzyć proporcje reszty twarzy i pociągnąć kolejne zmiany - co jak co, ale w większości przypadków Matka Natura jednak ma rację, tylko my nie chcemy jej wierzyć :D Nie mówiąc już o tym, że żeby znaleźć fachowca, któremu faktycznie można w 100% zaufać nie jest łatwo :/
SupprimerBuziaki-ogromniakiiii :*** !
Ja się boję wszelkich ingerencji w ciało, więc ja bym na pewno się nie zdecydowała :)
RépondreSupprimerOjjj ja też! Zawsze powtarzam, że jak już mają mnie kiedyś ciąć, to w ramach ratowania zdrowia i życia, a nie wszczepiania implantów :D
SupprimerJestem za zmianami, ale tylko dla siebie - nie dla męża, chłopaka, czy koleżanek! A już chęć upodobnienia się do kogoś innego, to już jest dla mnie chore - raczej przypadek do terapii;))
RépondreSupprimerPiersi bym sobie nie zafundowała, ale być może się kiedyś wyremontuję na twarzy:D
Uważam, że wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem;)
Racja Tara, oj racja - przy takim upodabnianiu się do kogoś wychodzi chyba problem z własnym ja, a do tego potrzebny jest raczej psycholog niż chirurg :-))) "Uważam, że wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem" - podpisuję się obiema "rencami"!!! :***
SupprimerNiby zawsze mówię, że nie cierpię zmian - w momencie, gdy to mówię, jestem o tym absolutnie przekonana! - a jednak nieustannie robię wielkie przewroty życiowe. To się dzieje samo. Przeciętnie co 2 lata przeprowadzam się, zmieniam miasto, kraj, pracę [łącznie z dziedziną, którą się zajmuję]. Identycznie jest z "imidżem" - ja mam wrażenie, żę nic się gwałtownego w tej sferze nie dzieje, tymczasem znajomi [i mniej znajomi] regularnie nie poznają mnie na ulicy lub, kiedy ich witam, wołają z niedowierzaniem, że zmieniłam się absolutnie. Kiedy oglądam zdjęcia, widzę, że to prawda, ale kiedy to robię, po prostu czynię to, co "uważam za swoje". Ostatnio przez jakiś czas byłam krótkowłosą, "designersko" ściętą, platynową blondynką. Chuda sylwetka, niedbale szykowne ciuchy unisex, absolutny minimalizm. Następnie nieco przytyłam, znudziła mi się fryzura/kolor, i teraz jestem wystylizowaną na lata 50/60, ultrakobiecą szatynką w kocich okularach. Szpilki, czerwona szminka, kolczyki i takie tam. I znowu się przeprowadzam :)
RépondreSupprimerJeśli zmiany przychodza Ci z taką łatwością, a jednocześnie są zupełnie naturalne, to świetna sprawa :-))) Trzymam kciuki za przeprowadzkę!
SupprimerJak zwykle święte słowa kochana, jeżeli już decydujemy się na zmiany i to takie radykalne warto aby efekt końcowy zadowolił nas, a nie naszego faceta czy przyprawił o zazdrość psiapsiółki ;) Ja też do zmian (tych związanych z wyglądem) podchodzę sceptycznie, długo się zastanawiam zanim podejmę jakąś znaczącą decyzję.
RépondreSupprimerBuziaki :*
Racja Aniu :-))) Ściskam mocno :*** !
SupprimerZmian za bardzo mnie lubię, małe, nieinwazyjne jeśli chodzi o wygląd to tak, ubiór, kolory, fasony, fryzura ale operacja to dla mnie tylko dla zdrowia, z konieczności. A jeśli już to dla siebie, nigdy dla innych. Ale nigdy nie mów nigdy, kto wie...pozdrawiam...
RépondreSupprimerDla mnie też, operacje to wyjście jedynie dla ratowania zdrowia. Ale jeśli niektórzy lubią, to czemu nie... Pozdrawiam serdecznie!
SupprimerDla własnego dobrego samopoczucia - ok, ale dla kogoś (np faceta) lub aby upodobnić się do kogoś innego (to chyba nawet gorsza opcja) - nigdy w życiu!
RépondreSupprimerZdecydowanie lepiej poprawić swój (ogólny) wygląd ćwiczeniami i dietą. Kształt jest ważny, nie wielkość :)
Rysunek jest genialny, btw.
Dzięki :-) Tak, kształt, proporcje - to się liczy!
SupprimerJak byłam nastolatką, to wiecej miałam odwagi dotyczące zmian np na glowie. Miałam inne kolory, i różne długości włosów.
RépondreSupprimerZaś teraz bym chciała sobie podnieść piersi ;))
Nie chcę silikonów, jakos się tego boję, ale wiem, że cycki można jakoś podnieść ;))
Bo ja jestem matka karmiąca, teraz też karmię jeszcze moją prawie 3 latkę ;)))
No a piersi niestety na tym ucierpiały baaardzo ;((
Lubię zmiany, ale takie króre wynikają w sposób naturalny są kolejnością i wypadkową tego czego w życiu doświadczamy, obserwujemy lub czym się inspirujemy. Mogą być to małe kroki w kierunku wymarzonego celu albo też duże, radykalne posunięcią. Jednak wszystko musi być w zgodzie z nami bo tylko wtedy jesteśmy szczęśliwi, zadowoleni z naszego wizerunku oraz tego kim jesteśmy.
RépondreSupprimerpozdrawiam