Pamiętacie
notkę, w której pokazywałam Wam szminki, które zakupiłam w Polsce? Wreszcie przyszedł czas na napisanie o nich kilku słów, ponieważ po
intensywnych testach mam nareszcie możliwość dokładnej oceny. Wszystkie trzy produkty skusiły mnie kolorami, jednak po pierwszym zachwycie przyszedł czas na gorzkie rozczarowanie... tak, w przypadku
całej trójki. W wirze ostatnich porządków zapodziałam gdzieś rachunek z Rossmanna, więc nie jestem w stanie podać Wam konkretnych cen (pamiętam tylko, że Astor była w promocji) :-)
Do you remember my
New In post where I showed you some lipstics I bought? The time has come to tell you what do I think about them. I bought all three lipsticks because of their colours and, unfortunatelly, I was disappointed by all three of them. Why? Just keep on reading :-)
Mocny odcień szminki
Astor 008 Spicy na pewno nie jest typowym, letnim kolorem, jednak ja nigdy nie przejmuję się takimi zasadami i noszę to, na co akurat mam ochotę :-) Spicy przypomina ciemne wino wpadające w fiolet - na moich ustach mogliście ją zobaczyć już
TUTAJ. Opakowanie jest solidne i miłe dla oka, a zapach przywodzi na myśl klasyczne, babcine kosmetyki z lekką kwiatową nutą. Jej niewątpliwą
zaletą jest łatwość aplikacji, możliwość stopniowania koloru (od delikatnego zabarwienia ust po efekt kobiety-wampira!) oraz
półmatowe wykończenie, którego, co najśmieszniejsze, w ogóle nie widać po wypróbowaniu na dłoni. Spicy miała wszystkie szanse, aby stać się moją szminką numer jeden tego lata. To, co ją zdyskwalifikowało to fakt, że
bardzo przesusza i ściąga usta, powodując uczucie dyskomfortu. Schodzi równomiernie, ale pozostaje w zagłębieniach, co daje bardzo nieestetyczny efekt popękanych,
zakrwawionych ust. Jest dobra tylko wtedy, kiedy wychodzę z domu na krótko lub mam cierpliwość co chwila zerkać w lusterko i nanosić poprawki - noszę ją jednak często, bo
jej kolor jest niesamowity.
I know that the dark shade of Astor 008 Spicy is definitely not a typical summertime colour but I don't care about it since I always wear what I want to and not what I should wear :-) Spicy looks like a deep wine colour mixed with a bit of violet and you've already seen it on my lips on the photos
HERE. I like its nice and classy packaging and a bit oldchool, floral scent. What is great about this lipstick is that it's really easy to put on the lips and that you can easily build up the colour depending on your mood: you can just tint the lips or put on more layers and get the sexy vampire look. It has a semi-matte finish that I absolutely love! But what I hate about Spicy is that it dries my lips in seconds and when it goes away it gets into the wrinkles of my lips creating an awful look of crackled skin. I must always carry around a pocket mirror with me and check all the time if it still looks good, and that's really annoying.
La teinte foncée d'Astor 008 Spicy n'est pas spécifiquement faite pour l'été mais personnellement je porte toujours les couleurs sur mes lèvres en fonction de mes humeurs
(ICI) et pas des tendances du moment. C'est une couleur bordeaux qui va vers le violet et qu'on peut appliquer en une couche fine pour un effet de lèvres légèrement teintées ou en plusieurs couches pour obtenir un fini opaque. J'aime son parfum à l'ancienne et le fini demi-mat. Mais je déteste le fait qu'il dessèche les lèvres très vite et qu'en disparaissant il reste incrusté dans les rides: c'est dégueulasse ! L'effet "lèvres saignantes" garanti.
Kolor Maybelline 345 Plum Sunrise jest zdecydowanie ciemniejszy i bardziej wpadający w fiolet, niż na powyższym zdjęciu, bardziej zbliżony do odcienia widocznego na mojej ręce. Szminka ma lekko pudrowy zapach i ładnie nawilża usta, jednocześnie je nabłyszczając. Nie da się jej jednak nałożyć cienką warstwą, ponieważ zamiast lekko zabarwić usta nakłada się nierównomiernie i wygląda mało estetycznie, dlatego można nosić ją tylko w pełnym natężeniu koloru. Szybko znika, ale to nie jest jej największy minus. Szminka zawiera masę drobinek, które, owszem, pięknie lśnią w słońcu, ale przy okazji mają złośliwy nawyk migrowania poza usta, tworząc malownicze, brokatowe wąsy :-) Są przy okazji tak niemiłosiernie twarde, że pocierając o siebie wargami mam wrażenie, że ktoś posypał mi je piaskiem, co zdecydowanie nie jest przyjemne. Noszę ją tylko w dni, kiedy chęć błysku motywuje mnie do częstego weryfikowania czy nie wyglądam jak złotodrobinowy wąsacz.
I don't think you can see it well on the photo above, but Maybelline 345 Plum Sunrise is also a quite deep and violet shade. It hydrates the lips quite well and makes them soft and shiny. Unfortunately you can't just put on a thin layer to tint your lips because the colour doesn't look very good being semi-transparent so you always need to apply several layers to get the perfect opaque look. It fades away quite quickly but what is worst about it is that all the beautiful golden glitter it contains loves to get everywhere, literally everywhere on your face! The "golden moustache effect" is just horrible :-) I still do like this lipstick but I hate that, like Spicy, it makes me look in my pocket mirror all the time.
Ma photo ne montre pas très bien la vraie couleur du Maybelline 345 Plum Sunrise qui est en réalité plus foncée et plus violette. Il hydrate très bien les lèvres et j'aime le confort qu'il donne, mais malheureusement il n'est pas portable en une seule couche car la couleur crée des patches. Il faut l'appliquer en plusieurs couches et en pleine opacité il est canon avec ses paillettes dorées qui brillent si joliment. Mais les mêmes paillettes sont aussi mon pire cauchemar parce qu'elles adorent migrer sur tout mon visage et créer un bel effet de "moustache dorée". Beurk.
I jeszcze
Rimmel Apocalips 303 Apocaliptic. Po wielu świetnych recenzjach w internecie i ja skusiłam się na spróbowanie rimmelowego "lakieru" do ust... Kolor 303 jest niesamowity, bo w zależności od oświetlenia wpada w czerwone lub różowe tony (mogliście mnie zobaczyć w nim
TUTAJ). Aplikator jest bardzo przyjemny w użyciu, trwałość zupełnie mnie zadowala, choć
nie jest oszałamiająca. Kolor jest, owszem, bardzo mocny ale na ustach powstają mazy, które wyglądają jak niewprawnie malowane pędzlem, trzeba więc poświęcić mu więcej czasu niż tradycyjnym szminkom. Nawet przy cienkiej, ostrożnie nałożonej warstwie lubi
wylać się poza kontur ust (szczególnie w kącikach), nieco je ściąga i...
błyskawicznie się warzy. Jestem w kropce, bo większość recenzji, które czytałam, była bardzo pozytywna i nie wiem, czy po prostu nie trafiłam na
wadliwy egzemplarz.
Podsumowując, wspomnianą trójkę bandytów wciąż używam i będę używać, bo świetne kolory pozwalają mi przymnąć oko na większość jakościowych niedociągnięć, poza tym nie lubię marnować produktów. Jeśli jednak nie dysponujecie sporą dozą cierpliwości zastanówicie się dobrze przed zakupem :-)
Miałyście któreś z tych szminek? Co o nich sądzicie? Jakie są Wasze obecnie ulubione produkty do ust?
Ściskam!
Last but not least, Rimmel Apocalips 303 Apocaliptic. I've read so many positive reviews online that I just had to get my hands on this little baby and give it a try. The shade 303 is incredible since it can look more red or pink depending on the light (you've already seen me wearing it
HERE). I like the nicely shaped wand but I hate that it's hard to perfectly colour your lips with this product since it always leaves some horrible brush strokes making the application process really a pain in the bum. You really need to take your time to apply it. But even applied in just a thin layer it likes to smudge, especially in the corners of the lips, it makes them dry and the texture changes after a while in a strange way. I don't know, everyone seems to love it so maybe just the one I bought is faulty?
What I can say about all three of them is that I will continue wearing them anyway since I love these colours and I hate throwing away products. But I'm not as happy with them as I thought I'd be...
Have you tried one of these already? What do you think about them? And please tell me what are your favourite lip products at the moment!
Hugs!
J'étais trop contente d'avoir acheté un Rimmel Apocalips dans la teinte 303 Apocaliptic, parce que j'ai lu tellement de critiques positives que j'étais trop impatiente de le tester moi-même. La teinte 303 est juste trop belle et peut paraître plus rouge ou plus rose selon la lumière (vous m'avez vu la porter sur les photos
ICI). J'aime bien l'applicateur mais je n'aime vraiment pas qu'il soit très difficile à poser d'une façon homogène. Il faut vraiment prendre son temps et être patient. En plus, même si posé en une seule couche très fine, il aime bien filer dans le coin des lèvres et il les dessèche bien. Et... il peluche ! Je suis très surprise, car vu les critiques positives sur Internet je suis peut-être tombée sur un exemplaire défectueux ?
Même si ces trois rouges à lèvres ont pas mal des défauts, je suis sûre de continuer à les porter car j'adore leurs couleurs et en plus je n'aime pas jeter les produits presque neufs. Mais si vous n'avez pas la même patience que moi, faites attention !
Avez-vous testé ces produits auparavant ? Qu'en pensez-vous ? Et dites moi quelles sont vos rouges à lèvres préférés du moment !
Bisous !
loading..
Achhh, uwielbiam róż! Błyszczyk Apocalips wygląda na prawdę pysznie, sama muszę spróbować :) Zdjęcia piękne Kochana w tym niebieskim futerku, a i te kaczuszki słodziutkie!!! Pozdrawiam Cię gorąco
RépondreSupprimerPróbuj Aniu, tylko uważaj, bo brudzi strasznie wszystko - no i mam nadzieje, że trafisz na egzemplarz, który się nie zwarzy :/ Dziękuję Ci ślicznie za miłe słowa, to futerko już jest strasznie oklepane, ale jakoś zawsze najbardziej lubię fotografować na jego tle :-) Moc buziaków! :-)))
Supprimercudne kolory!
RépondreSupprimerMaybelline i Rimmel to moi faworyci :) Mam je i uwielbiam i sama często polecam :****
RépondreSupprimer:-))))) Ja właśnie ostatnio dorwałam też fajny neutralny kolorek z Maybelline, tylko z serii Watershine - zupełnie się w nim zakochałam :D Buziaki Kamilko!
Supprimerszminki wygladaly dobrze, tzn. wszystko zapowiadalo sie dobrze :)
RépondreSupprimeranonimestyle.blogspot.com
Oj tak, oj tak... a skończyło się tak jak zawsze ;-) Ale może też jestem trochę zbyt wymagająca, szczególnie w stosunku do szminek, które nie kosztują jakoś strasznie dużo. Mimo wszystko szkoda, że zawsze jakiś minus się trafi :D
SupprimerAstor 008 Spicy też kupiłam w promocji rossmannowej, świetna :))
RépondreSupprimerOoo, czyli kolejny nasz wspólny typ <3 Coś jest z tą telepatią :D
SupprimerCudne kolory, Ty Martusiu zawsze masz świetnie pomalowane usta i wyglądasz zjawiskowo...pozdrawiam piękna Paryżankę...
RépondreSupprimerDziękuję Pani Basiu! Pozdrawiam serdecznie :-)))
SupprimerPiękne kolory, Spicy z Astora cudowny! :)
RépondreSupprimer:-)))
SupprimerAch, mam wrażenie, że Tobie dobrze w każdym kolorze szminki! Ja nie maluję ust, bo wyglądam w nich po prostu śmiesznie, a z resztą i tak nie lubię pomadek ;)
RépondreSupprimerTeeeż kiedyś miałam takie wrażenie, ale próbowałam, przekonałam się i nie żałuję :D
SupprimerAaaaaaaaa kocham zdjęcia na tym futerku!! <3 :) I te łabądki oooooo jak słodko!! <3 :)
RépondreSupprimerCo do szminek, to żadnej z nich nie miałam :) Trzymam się mojego Rimmela by Kate uparcie i Golden Rose :)
buuuuuuuziaki Moja Kochana;***
Hyhy oj Inuś, to dobrze, bo tak mi się fajnie na nim foci, że pewnie jeszcze nie raz na blogu zagości ;-) Uwierzysz, że nigdy nie miałam żadnej Golden Rose? :/ Trzeba to nadrobić! Buźkiii :*
SupprimerSama uwielbiam szminki, i też skusiłam się na tego Rimmela - wierz mi, nie trafiłaś na wadliwy egzemplarz ;p Nie cierpię tej "pomadki" - tak jak napisałaś, strasznie się waży, u mnie kolor znika po 10 minutach, wylewa się poza kontur. Jest straszna :D
RépondreSupprimerOooooch toż to straszne paskudztwo w takim razie!! Nie mam pojęcia skąd się więc biorą te wszystkie zachwyty nad nią :/
Supprimerpiękne mają kolory !!
RépondreSupprimerKolory tak :D
SupprimerMam ten błyszczyk z rimmela i jest bardzo ok :) Zazwyczaj ściągam go trochę chusteczką, bo jak dla mnie na dzień i takie upały jest za mocny; aczkolwiek kiedy nakładam pełny kolor, to nie warzy się. :) Jedyny minus to to, że jak wyjadę poza kontur ust, to baardzo ciężko się pozbyć koloru ;/ W tym kolorze zdecydowanie lepsza jest szminka z inglota :) Lekka, nawilżająca i ładnie pachnie :) i jest niedroga, bo 21 zł :)
RépondreSupprimerAle ogólnie nie polecam szminek z rimmela, są do kitu! Tragedia... kulają się, zostawiają mazy... wysuszają usta... jak już szminka z rossmanna to wydaje mi się, że najlepsze ma mannhatan :)
Pozdrawiam, Karolina :)
Hej Karolino! Ooo tak, ciężko jest po nim jakiekolwiek poprawki zrobić, niestety... Może faktycznie mam jakiś wadliwy, jeśli Twój się nie warzy - ja mam takie paskudne szczęście niestety :D Następnym razem jak będę w Polsce rozejrzę się za jakimiś fajnymi szminkami na stoisku Inglota, muszę przyznać, że miałam tylko kiedyś dwa matowe kolory tej firmy i bardzo się zraziłam, ale to pewnie przez ciężkie do okiełznania wykończenie :-) I na pewno przynajmniej "przeswatchuję" Manhattany, bo, wstyd się przyznać, chociaż regularnie kupuję ich matowy błyszczyk nigdy nie przyglądałam się reszcie asortymentu...
SupprimerDzięki za świetne propozycje :** Pozdrawiam serdecznie! :-)))