Share Week 2014! (PL text only)

Trwa właśnie trzecia edycja Share Week, bardzo sympatycznej akcji zainicjowanej przez Andrzeja Tucholskiego. Zasady są proste - polecamy trzech lub więcej autorów i odkrywamy nowe, ciekawe miejsca w internecie. Brzmi fajnie? Jasne, że tak!

Nie chcę dublować linków, które już pojawiły się w serii Iconic Friday, wybrałam za to pięć innych blogów, których autorzy oczarowali mnie w stopniu maksymalnym :-) 

Przy okazji chciałabym zachęcić Was do wzięcia udziału w akcji oraz, jeśli chcecie, podrzucania linków do Waszych ulubionych miejsc w sieci w komentarzach!

Zaczynamy :-)

Bloga Riennahery zna zapewne większość z Was, ale nie mogłabym o niej nie wspomnieć. To perełka w moich subskrypcjach. Od razu pokochałam ją za słabość do kucyków, Gwiezdnych Wojen, heavy metalu i dinozaurów (czyli nie jestem sama!), śliczną buzię, rude włosy, lekkie pióro  i mocny charakter. Ostatnio całkowicie podbiła moje serce fantastyczną serią postów o średniowieczu, ale w zasadzie niezależnie od tematu wpisów zawsze czytam je z przyjemnością. Serdecznie zapraszam Was na jej bloga TUTAJ!

Couleur Spleen to jedno z moich nowszych blogowych odkryć. Prowadząca go Noé jest dziwna i inna, w najlepszym znaczeniu tych słów, oraz niewymuszenie artystyczna. Lubi ubrania z historią. Jej teksty są moimi ulubionymi wśród francuskojęzycznych blogów, dzięki lekko poetyckiej, nostalgicznej nucie. Dla tych z Was, którzy nie znają francuskiego, jest również wersja angielska, choć według mnie ma ona nieco mniej uroku. Couleur Spleen znajdziecie TUTAJ.

Pani Kika Szaszkiewiczowa jest najstarszą znaną mi polską blogerką. Ma 97 lat. Na blogu dzieli się z nami anegdotami ze swojego barwnego życia, historią swojego rodu i prezentuje malowane szydełkiem obrazy. Każdy, kto kocha historię i sztukę oraz uwielbia słuchać pięknych, babcinych opowieści powinien koniecznie zajrzeć TUTAJ

Ari Seth Cohen, autor bloga Advanced Style, publikuje zdjęcia oryginalnie ubranych osób spotkanych na ulicach Nowego Jorku i nie tylko. Udowadnia, że moda nie zna granicy wieku, a zabawa kolorami i wzorami jest odpowiednia nawet jeśli dobijamy do setki. Z bloga Advanced Style można wyciągnąć o wiele więcej inspiracji niż z większości "tradycyjnych" blogów modowych - sami zobaczcie, o, TUTAJ.

I jeszcze Cardboard Box Office! Lilly, Leon i ich roczny syn Orson w niesamowicie zabawny i kreatywny sposób odtwarzają sceny ze znanych filmów. Tworzą dekoracje przy użyciu łatwo dostępnych materiałów takich jak karton, włóczka, papier... Ich remake Parku Jurajskiego rozkłada na łopatki :-) Zapraszam TUTAJ, uśmiech gwarantowany!

To moje propozycje, a jakie są Wasze? Gdzie obecnie najchętniej zaglądacie, kogo czytacie najczęściej?

Miłego weekendu!

Fashion Wednesday: Another brick in the tartan

Robienie ze mną zakupów wymaga żelaznej cierpliwości. Niestety nie należę do osób, które z łatwością wybierają stosik ubrań, znikają w przymierzalni, biegną w podskokach do kasy i wychodzą ze sklepu z pękatymi torbami i ogromnym uśmiechem. Jestem za to beznadziejnym typem zrzędy-rozkminiacza. Stan ten pogarsza się z wiekiem, a swoje apogeum osiągnął w momencie, w którym zdałam sobie sprawę z tego, że mam już wszystko, czego potrzebuję. I każdy kolejny zakup musi być perełką. Idealną. Niepowtarzalną. Przeglądam więc i odkładam, a decyzję o ewentualnym zakupie zaczynam od zrobienia mentalnej listy powodów, dla których nie potrzebuję danej rzeczy. 

Kilka miesięcy temu podczas lumpeksowego polowania wraz z Olivierem i Mesiakiem po raz pierwszy udało mi się od razu trafić na ciuch, którego szukałam. Moja wymarzona spódnica miała być w mniej typową kratkę, długa, plisowana i wełniana. Właśnie, wełniana. Moje znalezisko okazało się mieszanką wiskozy i poliestru, czego nie rekompensowało nawet cudne Made In England figurujące na metce. Przymierzałam ją, odwieszałam i oglądałam ponownie. Mesia zdążyła udać się do kasy z naręczem wyszukanych perełek, a ja nie wiedziałam, czy jestem bardziej wściekła na siebie, czy na nieidealną spódnicę. Chcąc mi pomóc, Mesia zaproponowała, żebym zdecydowała się ile chcę zapłacić za kraciaste cudo i jeśli zaważy więcej, problem będzie z głowy. Dychę. Wyszła za sześć złotych i nie miałam wyboru, słowo się rzekło, chociaż do samego końca kręciłam nosem. 

A spódnica okazała się idealna w swej nieidealności. I  noszę ją z przyjemnością, mając nadzieję, że kiedyś gderliwa strona mojej natury wrzuci sobie na luz. Zobaczymy.

Jak u Was wygląda podejmowanie zakupowych decyzji? Czy jest na sali jakaś zrzęda?

Buziaki!

For some people shopping is fun and easy while for me most of the time it's just a pure hell. I always know what I am searching for and I'm rarely glad with what I find. It's getting worse since I realized that I already have everything I need and decided to buy only truly unique pieces.

Several months ago I went shopping to the local thrift store with Olivier and Mesia. I was looking for a perfect tartan skirt and, hey, I found it right away! It was too beautiful to be true. The lenght was perfect, the pink tartan was just too cute, and what is more it was made in England! But I was searching for a woolen skirt and this one was synthetic... I couldn't decide what to do and I tried it on, put it back on a hanger, and repeated these steps several times. In the meantime Mesia found loads of great stuff and paid for them and I still didn't know what to do with this skirt. Finally I bought it thanks to Mesia who helped me to take a decision, but I must admit that I still wasn't sure if I made the right choice.

And now I really love this skirt and I find it perfect! I'm so glad that I finally bought it! Does it happen to you sometimes not to know whether you should buy something or not? Tell me I'm not alone!

Hugs!

Pour certaines personnes faire du shopping c'est amusant et fastoche, mais pas pour moi. Je sais toujours très précisément ce que je cherche et la plupart du temps je ne trouve pas mon bonheur. Et je râle. C'est pire depuis que j'ai réalisé que je possède déjà tout ce qu'il me faut et j'ai décidé d'acheter seulement des pièces véritablement uniques.

Il y a quelques mois je suis allé dans une friperie avec Olivier et Mesia. Je cherchais une jupe écossaise parfaite et je l'ai trouvé tout de suite ! Mais c'était trop beau pour être vrai. La longueur était parfaite, le tartan rose était juste trop chou et en plus elle était fabriquée en Angleterre ! Mais moi je rêvais d'une jupe en laine et non pas en mélange synthétique... Je ne pouvais pas me décider, je l'ai essayé, remis sur le cintre, re-essayé... En attendant, Mesia a trouvé et même payé une tonne de trucs formidables et moi je ne savais toujours pas quoi faire au sujet de cette jupe. Finalement, je l'ai acheté grâce aux conseils de mes proches, mais si j'étais partie seule faire du shopping ce jour là, j'aurais pu passer des heures avant de me décider.

Et maintenant j'aime cette jupe et je la trouve parfaite ! Et je suis heureuse de l'avoir acheté ! Est-ce qu'il vous arrive parfois de ne pas pouvoir vous décider au moment de passer à la caisse ? Dites-moi que je ne suis pas la seule ! 

Bisous !

Photos: Olivier Daaram Jollant, edited by Modenfer

Underground creepers & scarf & tee shirt - gifts,  beanie - my Boyfriend's,  skirt & belt & leather jacket & bag - sh

New In: Silver Underground babies

Mija tydzień od czternastego lutego, pora więc pochwalić się - a co! - moim walentynkowym prezentem. Co prawda nie obchodzimy tego dnia w jakiś specjalny sposób, ale każda okazja do obejrzenia fajnego filmu jedząc domowe sushi i sprawienia sobie nawzajem prezentu jest zawsze mile widziana :-) A ponieważ w kwestii upominków zawsze gramy w otwarte karty, Olivier zażyczył sobie akcesoriów do gitary, a ja postawiłam na buty. Taaak, znowu. Ale co ja poradzę na to, że staram się powoli realizować moją wishlistę? ;-)

Na początku miały to być ćwiekowane Jonaki (które wdzieliście na mojej wishliście TUTAJ), ale tuż przed ich zamówieniem postanowiłam sprawdzić, czy mój bardzo wyczekiwany model Undergroundów nie pojawił się w jakimś sklepie internetowym. Czaiłam się na nie od bardzo dawna, ale ponieważ od nie są już produkowane, nie pojawiły się nawet na mojej liście życzeń, bo nie wierzyłam, że uda mi się je upolować. Ale walentynkowa magia zadziałała (haha!) i pojawiły się ponownie w jednym ze sklepów z końcówkami kolekcji. Skakałam z radości :D A ich zakup pozwolił mi skreślić z listy życzeń więcej niż jedną parę, ponieważ nie potrzebuję już ani metalicznych butów, ani balerin. Bingo!

Tak więc z dumą przedstawiam Wam moje nowe, srebrne cudeńka :-) Ciekawa jestem, co Wy myślicie o proponowaniu konkretnych pomysłów na prezenty na różne okazje? Również tak robicie, czy wolicie, aby były one zupełną niespodzianką?

Buziaki i miłego weekendu! 

It's time to show you what I got from my Beloved One on Valentine's Day! Even if we don't really celebrate this day as much as other couples do, we think that it's always fun to spend some time together watching a good film, eating sushis and offering each other some lovely gifts. And since we prefer the gifts that will be at the same time nice and useful, Olivier got from me some guitar accessories and I asked for a pair of new shoes!

At first I thought that I will go with a pair of studded Jonak (they were on my wishlist HERE). But then I did a little research on the web and saw that a pair of Underground that I wanted for ages is once again available! I was so happy :D So Olivier ordered them for me and they're just perfect! And at the same time thanks to them my wishlist got much smaller since now I don't need any pair of ballerinas or any pair of metallic shoes!

So here are my new silver babies! And I'd like to know what do you think about asking for something really precise when it comes to gifts? Do you do so, or do you prefer to receive a surprise gift?

Hugs and have a geat weekend!

Il est temps de vous montrer mon cadeau de la Saint Valentin ! Même si tous les deux on est pas des fanatiques de la Saint Valentin, on aime bien passer le temps ensemble, regarder un bon film en mangeant des sushis et s'offrir des cadeaux :-) Et d'habitude on sait ce que l'on veut recevoir, et cette année j'ai offert à Olivier des accessoires pour sa guitare et j'ai demandé des chaussures pour moi :-) 

Au début j'étais sûre de vouloir les Jonak avec des piques métalliques (de ma wishlist ICI). Mais juste avant de passer la commande j'ai vérifié si les Underground de mes rêves était disponibles quelque part. Je rêvais de cette paire des creepers depuis des lustres mais vu que c'est un modèle assez ancien il est difficile de le trouver. Et bingo ! Il était disponible dans l'une des boutiques en ligne :-) J'adore ces chaussures ! Et avec un cadeau comme ça, je peux rayer de ma liste des vœux plus d'une paire de chaussures, car maintenant je n'ai plus besoin de ballerines ni d'autres chaussures métallisées ! 

Alors, voici mes nouveaux bébés argentés ! :-) Et je voudrais savoir ce que vous pensez de cette technique de demander précisément le cadeau de nos rêves ? Vous en faites autant ou vous préférez les cadeaux-surprises ?

Bisous et bon weekend a tous !  


Fashion Wednesday: Black peacock

Gromadzenie nienoszonych ubrań i dodatków może szybko doprowadzić do frustracji i standardowego problemu: szafa pęka w szwach, ale nie mamy co na siebie włożyć. Bo nic nam się nie podoba. Lub się znudziło. Albo po prostu nie i już!

Uważam, że jeśli jakiś element naszej garderoby zaczyna nas bardziej irytować niż cieszyć, powinniśmy bezzwłocznie go przerobić lub, w ostateczności, odsprzedać lub oddać. Dzisiejszy zestaw jest tego najlepszym przykładem :-) Ciekawi mnie jak Wy podchodzicie do kwestii przeróbek? Lubicie się w nie bawić, czy szkoda Wam na nie czasu?

W poniedziałkowej notce TUTAJ widzieliście jak łatwo odmieniłam torebkę, która spędziła kilka miesięcy łapiąc kurz. Lekko podrasowałam też moje ukochane kopytka, które ostatnio poszły w odstawkę na rzecz nowych czerwonych platform. Kilka nanizanych koralików i po sprawie! To dobry sposób na szybkie uatrakcyjnienie sznurowanych butów i dopasowanie ich kolorystycznie do reszty stroju :-) Czarny płaszcz-staruszek został starannie ogolony z farfocli, a zielony pierścionek i agrafkowy naszyjnik to moje dawne manualne szaleństwa. Ba! Nawet chustę samodzielnie zamotałam! ;-) Odkąd jakiś czas temu udało mi się znaleźć dobry sposób na jej wiązanie stała się wybawieniem w dni, kiedy jest za ciepło na czapkę-uszankę, ale wiatr mógłby zaszkodzić moim wrażliwym uszom. 

Do czarnego towarzystwa, dla rozweselenia całości, dołączyła spódniczka w pawie piórka od Mr. Gugu & Miss Go. Mam słabość do piór, małych i dużych, a teraz oprócz dekorowania nimi domu mogę również nosić je na sobie - super! Spódniczka zaprzyjaźniła się już ze sporą częścią mojej szafy i czuję, że będzie moim wiernym kompanem podczas zbliżających się wielkimi krokami wiosennych spacerów :-) Nie mogę się ich doczekać!

Ściskam Was mocno!

I think that if you own many clothes and accessories that you don't wear anymore, you should decide what to do with them. You can transform them into brand new pieces, sell them or give them to someone but you should never keep tons of useless stuff. Today's outfit is a great example of how you can transform your unworn pieces :-) 

Last Monday I've shown you how I DIYed my little black bag (HERE). By adding few beads I refreshed my old creepers and I even learnt how to tie a scarf around my head in a nice and useful way :-) Also my necklace and the green ring were handmade by me a long while ago. Yep, that's an outfit of a DIYer!

Since I thought that my look was a little bit too dark with all those black pieces, I added a pop of colour with a cute peacock skirt that was sent to me by Mr. Gugu & Miss Go. I like that it adds a fun twist to the outfit. I love and collect feathers of all kind to decorate my house and now I can wear them too - that's so cool :-) 

Hugs!

Je pense que si vous possédez des vêtements et accessoires que vous ne portez plus, il faut alors décider que faire avec. Vous pouvez les transformer, les vendre ou les donner à quelqu'un, mais en aucun cas ne gardez des tonnes de trucs inutiles ou importables ! La tenue d'aujourd'hui est un excellent exemple de la façon dont vous pouvez transformer vos fringues non portées :-)

Lundi dernier je vous ai montré comment j'ai transformé mon petit sac noir (ICI). En ajoutant quelques perles j'ai rafraîchi mes creepers et j'ai même appris comment bien attacher un foulard autour de ma tête :-) Mon collier et ma bague verte ont également été créés par moi il y a longtemps déjà. Ouais, c'est une tenue d'une vraie DIYeuse !

L'ensemble était bien sombre alors j'ai rajouté une touche de couleur avec la jupe qui m'a été envoyée par Mr. Gugu & Miss Go. J'adore comment l'imprimé des plumes de paon ajoute un côté fun à ma tenue ! J'aime et je collectionne les plumes de tout genre pour décorer la maison et maintenant je peux en plus les porter sur moi, c'est cool :-)

Bisous ! 
Photos: Olivier Daaram Jollant, edited by Modenfer

Underground creepers & cardigan - gifts,  scarf - my Boyfriend's,  coat - Amisu,  bag - DIY,  jumper - Jennyfer,  ring & necklace - handmade by yours truly,  *skirt - Mr. Gugu & Miss Go 


DIY Monday: Sometimes less means more

Nareszcie zdecydowałam się pożegnać z guzikami na mojej nieco zbyt bling-blingowej torebce. Marzyła mi się od czasów jeszcze przedmodenferowych i kiedy w końcu udało mi się ją dorwać, czar prysł. Całkowicie. Guzikowe cudeńko wyglądało idealnie na zdjęciach. I tylko na zdjęciach! Przebolałam paskudną podszewkę i bardzo kiepską sztuczną skórę, ale w momencie, kiedy przy drugim czy trzecim użyciu urwały mi się chwosty, a marnym, plastikowym guzikom zaczęły łamać się nóżki, powiedziałam dość. I zaczęłam działać! 

Samo wyprucie guzików zajęło kilka sekund, były one bowiem wszyte na jednej nici ;-) Dobrze, że nosząc torebkę o nic nie zahaczyłam, inaczej spowodowałabym piękną katastrofę! Po wypruciu złotek dołożyłam różnokolorowe koraliki i zamocowałam na nowo frędzle. Mam tylko nadzieję, że fałdki na klapie jeszcze się rozprostują, ale jeśli to nie nastąpi, to też nie będzie problemu, ponieważ na żywo są mniej widoczne niż na zdjęciach. Uff! Torba uratowana, co bardzo mnie cieszy, bo mimo wszystko jest wygodna i dobrze mi się ją nosi.

Jeśli chcecie szybko udekorować torbę (nie musicie mieć pod ręką takiej z guzikami do prucia :D), potrzebne Wam będą: 1. torba, 2. koraliki, 3. igła z nitką, 4. nożyczki. Oraz jakiś film lub muzyka do umilania czasu w trakcie wyszywania :-)

Jak Wam się podoba moja torebkowa transformacja? I bardzo jestem ciekawa, co ostatnio przerabialiście!

Buziaki!

I finally had some time to DIY my bag. I remember so well how much I wanted to buy it and I will never forget how sad I was when I got it. It looked so nice on pictures, with all those shiny buttons, but in reality it's just a piece of cheap plastic. What is more, the buttons kept on breaking and I just had to do something with this bag if I wanted to continue to use it!

It didn't took me long to get rid of all the buttons since they were fixed with one long thread only. How charming... I then added a bunch of colourful beads and that's it! I just don't like how the faux leather creases on the front part but I hope that it will get better. We'll see. 

So, if you want to transform your bag (it doesn't have to be decorated with buttons, huh!), you'll need: 1. a bag, 2. a bunch of beads, 3. a needle and a thread, 4. a pair of scissors. And a nice film or some music to stay cool while sewing on all those beads :-)

What do you think about my new bag? And what have you DIYed lately?

Hugs!

J'ai enfin eu le temps de m'occuper de mon sac. Je me souviens très bien comme je rêvais de l'acheter et en même temps je n'oublierai jamais ma tristesse quand je l'ai reçu. Il était si beau sur les photos, avec tous ces boutons dorés, mais en réalité il est juste moche. La matière fait très cheap, les boutons sont fait en plastique de bas de gamme, bref, ce sac ne me plaisait pas trop. Mais en général je l'ai trouvé assez pratique alors j'ai décidé de le transformer ! 

Il n'a pas fallu longtemps pour se débarrasser des boutons, car ils ont été fixés avec un seul long fil. J'ai ensuite ajouté des petites perles colorées et c'est tout ! Bon, je n'aime pas trop la façon dont les plis se forment sur le haut du sac, mais j'espère que le faux cuir va s'assouplir. Nous verrons !

Donc, si vous voulez transformer votre sac (et il n'a pas à être décoré avec des boutons, hein), vous aurez besoin: 1. d'un sac, 2. de perles, 3. d'une aiguille et d'un fil, 4. d'une paire de ciseaux. Et d'un bon film ou de la musique pour rester zen tout en cousant vos perles :-)

Que pensez-vous de mon nouveau sac ? Et qu'avez vous customisé dernièrement ?

Bisous !