Sewing Stories I

Zaledwie trzy miesiące temu pochwaliłam się na blogu moją nową maszyną do szycia. Czas leci tak niesamowicie szybko! Postanowiłam, że dobrze byłoby od czasu do czasu opowiedzieć Wam o tym, jak mi idzie, z jakimi problemami się spotkałam i co udało mi się osiągnąć. Kto wie, może zarażę kogoś z Was miłością do szycia, tak jak i mnie zarażono? :-)
It's been three months since I got my sewing machine and started to sew. I thought that it would be cool to tell you from time to time about what I have already achieved. Who knows, maybe some of you will decide to start sewing after reading my posts? :-)
Cela fait trois mois que j'ai ma machine à coudre et que j'ai commencé mon apprentissage. Je pensais que ce serait cool de vous raconter de temps en temps mes aventures avec la couture. Qui sait, peut-être certains d'entre vous décideront de commencer à coudre après la lecture de mes posts ? :-)
Początek historii już znacie. Miałam chęci i marzenia, Olivier podarował mi maszynę na imieniny, a Milena doprawiła całość motywującym do pracy kopniakiem :-) To, do czego się Wam nie przyznałam, to to, jak bardzo bałam się mojego niepozornego Silvercresta. Nie lubię maszyn, jakichkolwiek, bo potencjalnie "mogą mnie zabić". Jako klasyczna panikara byłam pewna, że moja maszyna może mnie śmiertelnie porazić prądem, albo (w najlepszym wypadku!) pozbawić palców. Wykułam na pamięć instrukcję obsługi, postanowiłam przestać trząść portkami i zabrać się do roboty. 

Po kilku pierwszych ściegach, groźny warkot maszyny przeobraził się w miłe, uzależniające mruczenie. Uzależniające do tego stopnia, że nie można mnie było odkleić od mojego Silvercresta! Podekscytowana szyłam kolejne poszewki, jak w amoku. I dopiero po pierwszych dwóch tygodniach pracy zorientowałam się, że przez cały czas pedał mojej maszyny miałam położony... tyłem do przodu...! Wszyscy, którym o tym opowiedziałam (zaraz po tym, jak przestali płakać ze śmiechu), twierdzą, że to niemożliwe: szyć przez dwa tygodnie i nie zorientować się, że pedał jest odwrotnie? Powiem Wam jednak, że w moim przypadku było to jak najbardziej możliwe. Po prostu od samego początku wmówiłam sobie, że i tak będzie mi ciężko szło, bo nie mam dobrej koordynacji ruchów rąk i nóg. Nierówna praca maszyny i skurcze w łydce były więc czymś, czego się spodziewałam. I tak cieszę się, że zorientowałam się o wpadce po "tylko" dwóch tygodniach ;-)

Jak widzicie, ciężko byłoby zacząć przygodę z maszyną w gorszym stylu niż mój! :-)
You already know how it all started. I always wanted to sew, but I was afraid to start. Olivier offered me the sewing machine and Milena added a nice bunch of motivation :-) The thing that I didn't mention before is how much I was scared by my sewing machine. I don't like machines in general. I was sure that it would electrocute me or hurt my fingers. I've read the manual several times and decided to give it a try!

After first few stitches, sewing became my new addiction. I couldn't stop! I kept on sewing pillowcases like crazy. And only after first two weeks of work I realized that the whole time I was using my pedal... backwards...! Silly me! But well, I was persuaded that it will be difficult for me to sew anyway, since I don't have good coordination of movements of my arms and legs. I was sure that it was a reason why the machine was acting strange at the beginning... Well, I'm glad that I found out that my pedal was backwards after two weeks and not later :-)

As you can see, it would be difficult to get started in a worse way than mine! :-)
Vous connaissez déjà le début de mon histoire. J'ai toujours rêvé de coudre, mais j'avais peur de commencer. Olivier m'a offert la machine à coudre et Milena à réussi à me motiver :-) La seule chose que je ne vous ai pas mentionné était ma peur bleue de la machine à coudre ! Je n'aime pas les machines en général. J'étais sûre de me faire électrocuter ou de perdre mes doigts ! Mais j'ai lu le manuel de ma Silvercrest à plusieurs reprises et j'ai décidé d'essayer...

...et la couture est devenue ma nouvelle addiction. Je ne pouvais pas m'arrêter ! J'ai continué à coudre des taies d'oreiller comme une folle. Et seulement après les deux premières semaines de travail, j'ai réalisé que pendant tout ce temps j'utilisais la pédale... à l'envers ! Sérieusement ! Mais bon, j'étais tellement persuadé que la couture serait difficile pour moi, car je n'ai pas de coordination des mouvements entre les bras et les jambes, que je ne me suis même pas rendue compte, que mes problèmes étaient liés à la pédale ! 

Comme vous pouvez le voir, il serait difficile de se lancer dans la couture d'une manière pire que la mienne ! :-)
Po kilku poszewkach i prostych, piżamowych portkach, miałam dość. Chciałam wreszcie uszyć coś bardziej skomplikowanego, nawet jeśli wciąż byłoby zrobione ze starej, bawełnianej poszwy na kołdrę! Ponieważ zrobienie jakiegokolwiek własnego wykroju w moim przypadku nie wchodziło w grę, postanowiłam kupić pierwszą w życiu Burdę. Po francusku. Wracając z nią do domu czułam, że właśnie otwiera się przede mną nowy, pasjonujący rozdział szycia!

...nie mogłam się bardziej mylić. Obejrzałam ładne obrazki, wybrałam najprostszy model... I poległam. Z instrukcji szycia nie zrozumiałam zupełnie nic. Dużo czytam po francusku, również technicznych książek, ale Burda mnie przerosła. Rozumiałam każde słowo instrukcji, ale złożone razem nie miały żadnego sensu. Przy czytaniu poległ również mój rodowity Francuz. Uratowała mnie dopiero Mama, która po przesłaniu skanu wytłumaczyła mi kolejne kroki, "na chłopski rozum", uff! 

Kolejne brutalne starcie z rzeczywistością nastąpiło w momencie kopiowania wykroju. Z przerażeniem odkryłam, że nie jestem w stanie nic z nim zrobić. Nie dlatego, że nie umiem go skopiować, tylko dlatego, że po kilkunastu sekundach wpatrywania się w burdowe plansze... zaczynam odpływać. Kolorowe linie wykrojów Burdy działają na mnie natychmiastowo: uderzenia gorąca, zawroty głowy i nudności. Za każdym razem. Muszę mieć jakąś wadę, nie wiem. W każdym razie, skopiowanie jakiegokolwiek wykroju z Burdy (ale i Anny, pomimo tego, że tam linie są tylko w dwóch kolorach) to w moim przypadku bardzo powolny proces, przerywany sprintami do toalety i zastanawianiem się, czy już będę zwracać obiad, czy dopiero za chwilę.
(jeśli ktoś z Was szyje z Burdy i miał podobne problemy, dajcie proszę znać!)
I've created some pillowcases and a pair of simple pj pants. And I got bored. I wanted to sew something more complex! So I decided to buy my first Burda magazine. In French. I was sure that a new, exciting adventure starts for me!

...and I was wrong. I watched every single photo in the magazine and chose the simplest model. And then I failed. I couldn't understand the sewing instructions at all! I'm able to read French books and magazines without any problem, but Burda's instructions were just too complicated. Then, I had a really hard time trying to copy the pattern. All the coloured lines give me nausea every single time I try to focus on them. I don't know, do I have a problem with my brain and eyes, or maybe some of you had experienced similar problems in the past? 
J'ai créé des taies d'oreiller et une paire de shorts de pyjama. Et je me suis mise à m'ennuyer ! Je voulais créer quelque chose de plus complexe ! Alors, j'ai décidé d'acheter mon premier magazine Burda. En français. J'étais sûre qu'une nouvelle aventure passionnante commençait pour moi ! 

...et je me suis trompé sur toute la ligne. Je n'ai rien compris des instructions écrites dans Burda. Je suis capable de lire des livres et des magazines en français sans aucun problème, mais les instructions de Burda ont été tout simplement trop compliquées. Ensuite, j'ai eu une mauvaise surprise en essayant de copier le patron... Toutes les lignes multicolores me donnent la nausée, à chaque fois que j'essaie de me concentrer sur elles ! Je ne sais pas, peut-être que j'ai un problème avec mes yeux... 
Pomimo przejść z kopiowaniem wykroju, udało mi się uszyć bluzkę z sierpniowej Burdy, którą widzieliście już TUTAJ. Później tempo mojego szycia mocno zwolniło, ponieważ, najzwyczajniej w świecie, brakowało mi podstawowych rzeczy, takich jak kreda, zamki do wszywania, gumki i inne niezbędne drobiazgi. W teorii wszystko mogłam kupić na miejscu, po obrzydliwych cenach (prawie cztery euro za kawałek kredy, który w Polsce kosztuje złotówkę? Serio?). Postanowiłam poczekać na wyjazd do Polski i na miejscu zaopatrzyć się we wszystkie niezbędne akcesoria :-)

W międzyczasie zwęziłam i skróciłam masę spódnic i spodni. Dla treningu. Jedne z nich zwęziłam tak skutecznie, że po kilkunastu minutach noszenia całkowicie odcinały dopływ krwi do nóg :-)

Na dzisiaj wystarczy już moich szyciowych opowieści! Kolejna część już za kilka dni. Przeczytacie w niej, między innymi, mrożącą krew w żyłach historię o tym, jak maszyna postanowiła pokazać mi, że jednak jest w stanie zrobić mi krzywdę, oraz kilka innych, dużo weselszych opowiastek :-)

Miłego weekendu kochani!
Despite the problems with Burda's pattern, I succeeded to create a simple shirt that you've already seen HERE. Then, I had to calm down with sewing, because I didn't own some basic items, such as chalk, zippers, elastics... Of course I could buy everything here, but the prices were just too high for me (almost four euros for a piece of chalk, while it costs only twenty-five cents in Poland? Seriously?). I decided to wait for my next trip to Poland to buy all the accessories.

In the meantime, I narrowed and shortened a bunch of skirts and trousers. I will always remember one pair of jeans that I narrowed so nicely, that I couldn't even wear it. After only few minutes I couldn't feel my legs anymore :-)

Okay, it's all for today! I will continue my story in few days :-) For now I wish you all a great weekend, hugs!
Malgré mes problèmes avec Burda, j'ai réussi à créer une chemise bien simple, que vous avez déjà vu ICI. Ensuite, j'ai dû me calmer avec la couture, parce que je ne possédais pas certains accessoires de base, tels que la craie, les fermetures éclair, les élastiques... Bien sûr, je pouvais les acheter ici, mais les prix étaient trop élevés pour moi (près de quatre euros pour un morceau de craie, alors qu'il ne coûte que vingt-cinq centimes en Pologne ? Sérieusement ?). J'ai décidé d'attendre mon prochain voyage en Pologne pour m'acheter tous ces accessoires.

En attendant, j'ai rétréci et raccourci un tas de jupes et de pantalons. Je me souviendrais toujours d'une paire de jeans que j'ai tellement bien rétréci, que je ne pouvais plus la porter. Après seulement quelques minutes, je ne pouvais plus sentir mes jambes :-)

Bon, c'est tout pour aujourd'hui ! Je continuerai mon histoire dans quelques jours :-) Pour l'instant, je vous souhaite à tous un excellent week-end ! Bisous !

25 commentaires

  1. Tylko nie mów, że też przeszyłaś sobie palca:D
    Haha, uśmiałam się! Z tym pedałem to tak poważnie? Fajnie, że to wszystko napisałaś. Tak, ja też dostaję oczopląsu patrząc na labirynty wykrojów z Burdy. Pewnie dlatego użyłam ich dwa, może trzy razy. Nie na moje nerwy ta przyjemność ;)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Było blisko i najadłam się strachu jak nigdy :D
      Z pedałem to, niestety, zupełnie poważna sprawa :D Jak się zorientowałam, co wyprawiam (i co wyprawiałam przez dwa tygodnie dzień w dzień), to najpierw zupełnie załamałam się z powodu własnej głupoty, a potem zwinęłam w kulkę i ryczałam ze śmiechu :D

      Dobrze wiedzieć, że nie tylko u mnie coś nie hula z tymi wykrojami... Bo czytałam na blogach, że dziewczyny sobie spoko radzą, piszą, że "chwilę patrzysz, potem wzrok się przyzwyczaja i widzisz tylko linie wybranego modelu", a u mnie kicha, oczopląs i zgon na miejscu :D ale z Anną jest jeszcze gorzej, tam niektórych elementów w ogóle nie udało mi się odnaleźć na planszy, nawet po godzinnym poszukiwaniu - po prostu ich brakuje :D

      Supprimer
  2. Hahaha, ciekawa jestem jak chodziłaś w tych spodniach...Chyba działały wyszczuplająco:D
    Ale widać, że masz zacięcie szyciowe i pomimo tych rozmaitych przygód przesz do przodu!
    Ja parę rzeczy w życiu uszyłam, ale niestety nie wciągnęło mnie to;)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Wyglądałam tak komicznie, że aż Olivierowi serce się krajało i kazał mi się ich pozbyć :D Bo zwęziłam tylko nogawki, które zrobiły się baaardzo wąziutkie, ale "pupa" została szeroka i zjeżdżała w dół. Czyli nie miałam czucia w nogach, a spodnie zwisały do połowy tyłka :D (na szczęście były to tylko i wyłącznie "jeansy podomki"!)

      Supprimer
    2. Można powiedzieć, że wymyśliłas nowy trend w modzie :D ;)

      Supprimer
    3. Czy ja wiem... widziałam już fotki Justina Biebera z portkami zwisającymi do połowy pupy i opiętymi na nogach :D Wyprzedził mnie skubany :D

      Supprimer
  3. Dopiero dziś trafiłam na twojego bloga i się zakochałam! Zostanę tu na dlużej i świetny post:)

    RépondreSupprimer
  4. Oj Martuś, coraz więcej podobieństw widzę ;) Ja na przykład wcale się nie dziwię tej historii z pedałem, bo jestem na 100% pewna, że mi też by się coś takiego przytrafiło! Cieszę się, że Cię to szycie tak wciągnęło, bo pasje to cudowna sprawa :) Ściskam mocno :*

    P.S. Powiedz mi proszę czy będziesz może jeszcze w tym roku w Polsce, bo ja się wybieram na dłuższy urlop i miło byłoby się w końcu spotkać ;)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Haha, no to piątkę przybij! :* Buziaki ogromne ślę Aniu! :***

      P.S. póki co nie mamy zarezerwowanego lotu, ale jakbyśmy coś upolowali to będę dawać znać :-) A spotkać musimy się kiedyś koniecznie!

      Supprimer
  5. haha, widzę, że masz niezłe historie związane z maszyną. ;)
    pocieszę Cię, że mam podobny odruch widząc wykroje z burdy, te kolorowe szlaczki nie dość, że są mylące, to jeszcze natłok tych linii jest kompletnie nieczytelny i trzeba się naprawdę mocno skupić, żeby zrobić to dobrze.
    nie mówiąc już o efektach ubocznych patrzenia w to - dosłowny oczopląs!

    powodzenia w dalszym szyciu, Kochana. ;*

    pozdrawiam!
    jesuswannatouchme.
    <3

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Dziekujęęę :* !

      Kamień z serca, że nie tylko ja mam problem z tymi liniami... Powiem Ci, że jak zaczęło mnie tak mdlić od patrzenia, to bałam się, czy nie mam jakiegoś "wzrokowego niedorozwoju" :D

      Buziakiii! :***

      Supprimer
  6. no przezycia straszne, a to z pedalem myslalam ze spadne ze stolka, o ile bym na nim siedziala :) A o Twoim problemie z zawrotami glowy, NIGDy nie slyszalam, bedziesz chyba musiala kupowac poszczegolne wykroje za horrendalna sume prawie 10€. jezeli chodzi o dodatki krawieckie, czyli tzw. pasmanterie, to ceny sa w euro bolesne, ja zawsze kupuje w Polsce, wszelakie gumy, nici igly zatrzaski zamki blyskawiczne, fliseline, tasmy ze skosu itp. Polecam ale musisz znalzsc miejsce bo troche tego jest... Buzka

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Hihi :-))) ale przynajmniej udowodniłam, że szycie z pedałem na odwrót jest możliwe, choć niezbyt wygodne :D Ja póki co dałam sobie spokój z wykrojami, próbuję sama coś tworzyć (rozpruwam ubrania i kopiuję ich formę). Ale pewnie wrócę do Burdy, bo to jednak przydatna sprawa, a na pojedyncze wykroje po 10 euro na pewno się nie skuszę (ile materiału można za to kupić!). Myślałam, że tylko we Francji akcesoria krawieckie są takie drogie... Ale to może faktycznie wszędzie tak jest, że na zachodzie szycie ma mieć łatkę "luksusowego hobby" :-)))

      Buziaki Iza! :*

      Supprimer
  7. Jak ja kocham szyć.. :) Pasję przejęłam po mojej Mamie, która jest w tej branży od ponad 30 lat. Życzę mniej wypadków maszynowych! ;)

    RépondreSupprimer
  8. Uśmiałam się z tych Twoich niesamowitych opowieści. Jakbym widziała moja córkę. Z chęcią poczytam następne. Pozdrawiam serdecznie.
    http://balakier-style.pl

    RépondreSupprimer
  9. hahahahaha historia z pedałem BOSKA!!! To naprawdę mega wyczyn tak szyć!!! No prawie niemożliwe.
    Jest taka wersja Burdy Szycie Krok po Kroku - tam nie trzeba odrysowywać wykroju, tylko się wycina odpowiedni rozmiar. Jeśli masz takie przeżycia z odrysowaniem to warto taką wersję nabyć. oooostatnio tak numer wygląda http://www.burda.pl/artykuly-1/artykul/szycie-krok-po-kroku-2-2014

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Możliwe, możliwe :D Tylko strasznie szarpie (nie da się stałej prędkości utrzymać :D) i przede wszystkim śródstopie boliiiii :D Haha :-)
      Dziękuję za radę! :** Na pewno poproszę Mamę, żeby upolowała mi ten numer Szycia Krok Po Kroku, bo wygląda super :-))) Pozdrawiam serdecznie!

      Supprimer
  10. Zawsze początki są trudne a historia z pedałem...uśmiałam się....
    Szyj, będzie coraz lepiej, bluzeczka wyszła super...pozdrawiam Martusiu...

    RépondreSupprimer
  11. jestes wielka ja nie mam szans na szycie nie ma cierpliwości ani krztyny hahaha

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Rasz, na pewno byś sobie dała radę :* Tu nie trzeba cierpliwości, tylko upartość :D

      Supprimer
  12. very amusing to read...but also inspirational!

    RépondreSupprimer

Dziękuję za każdy komentarz i na każdy postaram się odpisać - proszę tylko o zero spamu i negatywnych emocji :-) Nie bój się, na pewno zajrzę na Twojego bloga. A jeśli mój Ci się spodobał, będzie mi miło, jeśli dodasz go do obserwowanych i zostaniesz ze mną w kontakcie poprzez Facebook. Do zobaczenia niedługo, buźka!



Thank you for every comment! Just please don't bring in any negative vibes or spam messages :-) And don't worry, I always visit back so you don't have to ask me to do it. If you like my blog I will be very happy if you add me via GFC or like my page on Facebook! See you soon, hugs!



Merci pour tous vos commentaires ! Je réponds toujours à tout le monde, mais SVP gardez en mémoire que Modenfer n'est pas un lieu destiné aux spams ou aux ondes négatives ! Je visite les blogs des personnes qui commentent ici alors vous n'avez pas à laisser vos pubs dans les commentaires. Si vous aimez mon blog, n'hésitez pas à me rajouter via GFC ou de liker ma Fanpage sur Facebook, ça me ferait un grand plaisir ! A bientôt, bisous !