Za każdym razem gdy jestem w Polsce odbywam tradycyjną pielgrzymkę do Rossmanna i odhaczam kolejne zdobycze z mojej listy. Listy, która potrafi być całkiem imponująca, bo śledząc dużo blogów i vlogów urodowo-kosmetycznych co chwila mam ochotę na nowe cudeńka.
Kosmetyki mam od dwóch tygodni, nie dajcie się zwieść dziewiczo wyglądającym cieniom w palecie Sleek (będącej, skądinąd, jedynym zakupem pozarossmannowym) - były zrobione wcześniej i od tamtej pory intensywnie je testowałam. No to lecimy!
Na tym zdjęciu kolory pomadek wyszły najbardziej naturalnie, niech będzie więc ono naszym punktem odniesienia :-)
To już moje
kolejne opakowanie Manhattan Soft Mat Lipcream w kolorze 54L. Noszę ją
bardzo często, m.in. na zdjęciach
TUTAJ. Nie testowałam innych odcieni kolekcji Soft Mat, ale ten uwielbiam. Zdecydowanie wpada bardziej w przygaszny ciemny róż (patrz: zdjęcie z próbkami koloru na ręce), daje bardzo naturalne wykończenie - nie jest to suchy, sztuczny mat, jak na przykład w przypadku matowych szminek Inglota. Wytrzymuje bardzo długo,
jest idealna na lato (upały!) jak i na zimę (nie przesusza dodatkowo ust). Wiem, że niektórzy skarżą się na to, że podkreśla suche skórki, ale nigdy nie miałam z tym problemu. W Rossmannie do dorwania za 16,99zł.
Warto.
Błyszczyk Miss Sporty z serii Hollywood Forever (mój kolor, 118, bez drobinek, jest w rzeczywistości jeszcze bardziej intensywny). Nałożony samodzielnie daje lekki, nieco mleczny i dziewczęcy kolor, ale za to pięknie podbija szminki (np. opisaną w dalszej części notki Rimmel). Błyszczy, nie jest to jednak efekt "tafli wody" tylko raczej ładnie nawilżonych ust. Nieco, choć nie przesadnie, się klei i wytrzymałość ma również średnią, ale przy sporej wydajności i niskiej cenie można mu to wybaczyć. Ot, całkiem niezły gadżet za 8,99zł. Kupiłam go dla koloru oraz przez sentyment do zapachu błyszczyków tej marki.
Szminkę Wibo Eliksir podpatrzyłam u
Oleski i koniecznie chciałam wypróbować fuksjowy kolor 03, który - oczywiście - nie był dostępny. W koszyku wylądował więc odcień 08, soczysta, nieco koralowa czerwień. I wiecie co? Żałuję, że nie było też innych kolorów bo mam ochotę na więcej!
Pomadka cudnie nawilża usta, ładnie pachnie i można z łatwością moderować natężenie koloru. Nałożona cienką warstwą da ładny, półprzeźroczysty odcień. Przy mocniejszym nałożeniu
efekt jest niesamowity, kolor jest bardzo intensywny i kobiecy, a usta absolutnie się nie przesuszają. Opakowanie jest co prawda mocno tandetne, ale w niczym to nie przeszkadza, bo najważniejsza jest przecież zawartość. Spróbujcie, za 8,69zł
naprawdę warto!
Do zakupu szminki z kolekcji Kate Moss marki Rimmel skłoniła mnie
recenzja Inki :-) Rimmel jest niestety ciężko dostępny we Francji więc cierpliwie czekałam na wycieczkę do Rossmanna w Polsce. Najbardziej spodobał mi się kolor 20, mocna fuksja, który widzieliście już
w moim ostatnim filmiku oraz
TU (pierwsze zdjęcie, w kolczym kapturze). To najdroższy z produktów do ust, który dzisiaj Wam pokazuję i jednocześnie ten, co do którego
mam najbardziej mieszane uczucia. Kolor jest piękny, intensywny, dobrze się trzyma i robi wrażenie. Opakowanie jest solidne i miłe dla oka. I niestety tu kończą się plusy, bo zapach szminki jest tak intensywnie różany, że po pewnym czasie staje się
męczący, a sama szminka... cóż. Nakłada się nieźle, daje złudzenie lekkiego nawilżenia ust, by po jakimś czasie zacząć je ściągać.
Daje to niezbyt przyjemne uczucie i chęć natychmiastowego zmycia szminki... a muszę dodać, że zawsze nakładam produkty na dobrze nawilżone usta i nigdy nie miałam podobnych problemów. Mimo wszystko codziennie ją męczę i noszę non-stop, ze względu na kolor. Cena: 18,99zł, jeśli byłaby w promocji
można spróbować.
Och, ile ja się naczytałam na blogach i nasłuchałam na Youtube pochwał dotyczących tego masła do ust! Z jakim zachwytem wybrałam wersję malinową i cieszyłam się wąchając jej śliczny zapach! I klops. Jedynym plusem jest ładna metalowa puszeczka. Niestety. Szukałam po prostu dobrego produktu, który mogłabym mieć przy komputerze kiedy pracuję w domu i nakładać na noc przed pójściem spać (nie zapominajmy, że to masło w puszce i używanie go poza domem, niemytymi paluchami, jest obrzydliwie niehigieniczne!). Konsystencja jest ładna, maślano-kremowa i daje złudzenie używania przyjemnego, nawilżającego kosmetyku. Ale strzeżcie się! Wysychając na ustach (bo niestety nie wnika w skórę, nie pielęgnuje jej) to małe zdradliwe paskudztwo tak je przesusza, że już po pierwszym dniu zaczęły pękać. 9,99zł wyrzucone w błoto i kilka dni przywracania skóry do poprzedniego stanu :-(
Korektor Magic Pen z Lovely w kolorze 2 kupiłam po
recenzji Angeliki :-) Za 7,59zł jest wart wypróbowania i jego działanie
będzie zależeć przede wszystkim od Waszej cery. U mnie nie zakrywa niedoskonałości, ale za to delikatnie maskuje cienie pod oczami, nie rolując się i wyglądając całkiem przyzwoicie. Jest jednak troszkę dla mnie za słaby, ale nie znalazłam jeszcze korektora, który poradziłby sobie z moimi cieniami, więc nie mam mu tego za złe, bo
ładnie rozświetla spojrzenie :-) Jeśli macie tylko umiarkowany problem z cieniami i w miarę bezproblemową cerę, możecie dać mu szansę.
I już ostatni produkt w dzisiejszej notce (uff! dobrnęliście do końca?) - paletka Shangri-La Supreme, i-Divine marki Sleek. Sleekowe palety podziwiałam od lat w Internecie, ale jakoś żadna nie wpadła mi na tyle w oko, by się w nią zaopatrzyć. Lubię, kiedy jestem pewna, że przynajmniej 90% kolorów z danej palety mi się przyda i dopiero Supreme z edycji Shangri-La spełniła ten warunek :-) Dorwałam ją za około 40zł już z wysyłką w jednym ze sklepów internetowych. Od momentu, w którym zrobiłam to zdjęcie wiele już przeszła, bo testuję ją intensywnie i muszę przyznać, że po pierwszym zachwycie związanym z cudownymi kolorami przyszedł czas na kilka rozczarowań. Cienie są w większości matowe i pięknie się ze sobą łączą, tworząc na powiece bardzo malarski, artystyczny efekt - przypominają obraz stworzony suchymi pastelami. Osypują się, ale przy odrobinie wprawy problem znika. Gdzie więc rozczarowanie, zapytacie? Są okropnie nietrwałe! A nakładałam je już na wszystkie bazy (na których nawet najtańsze cienie wytrzymywały cały dzień) jak i bezpośrednio na gołą powiekę. Po maksymalnie dwóch-trzech godzinach większość koloru albo ląduje w załamaniu powieki albo w magiczny sposób się "ulatnia", a niektóre z cieni tracą intensywność i chociaż można się domyślić, że Wasze oko było nimi pomalowane, to nie można już określić na jaki kolor... Szkoda.
Używałyście niektórych kosmetyków, które opisałam? Co o nich sądzicie? I jakie makijażowe nowości zagościły na wiosnę w Waszych kosmetyczkach?
Buziaki!
loading..
Masz bardzo ładne dłonie :D
RépondreSupprimerWiem dziwny komentarz :)
:D Dziękuję! ;-)
SupprimerJakie masz piękne dłonie! Bez kitu, ufam Ci przez nie bezgranicznie! Osoby z pięknymi dłońmi są godne zaufania <3
RépondreSupprimerMuszę w końcu dorwać ten korektor
Nie wiedziałam, że jest jakiś związek między dłońmi a zaufaniem, ale się cieszę :* Dorwij, dorwij, tylko uważaj bo podobno niektóre mają zepsute pokrętła i jest problem z wydobyciem produktu (tak w każdym razie pisały dziewczyny na Wizażu). Mnie na szczęście trafił się działający :-)
SupprimerJa też nie, ale jak zobaczyłam Twoją dłoń to Ci zaufałam :]. Jak trafi mi się zepsute to reklamację złożę, o!
SupprimerOoo, można reklamować kolorówkę??
SupprimerW SuperPharm można więc pewnie w rossmannach też.
SupprimerDobrze wiedzieć :>
Supprimera mnie nie przypadlo do gustu to maselko. zauwazylam ze w zime na suche usta pomaga mi tylko i wyłącznie... pomadka za 2zł z kiosku ;)
RépondreSupprimerTo masełko to właśnie byle co w ładnym opakowaniu :-( Mnie też pomaga najbardziej taka jedna tanioszka, kiedyś muszę o niej napisać :D
Supprimerużywałam pomadki wibo i też byłam zadowolona, mam teraz pomadkę rimmel (nr 10) i mam podobne odczucia jak Ty (oprócz zapachu), ale kolor tak mi się podoba, że staram się walczyć z niedogodnościami ;)
RépondreSupprimerp.s. dowiedziałam się właśnie, że jedno z moich marzeń się spełni i 1 maja zawitam w Paryżu ;) jakieś rady/porady? będę wdzięczna za każdą informację, zwłaszcza odnośnie mniej popularnych, ale ciekawych miejsc do zobaczenia i jakichś przyjemnych knajpek gdzie można dobrze zjeść :) pozdrawiam!
Kolejny raz jesteśmy podobne :-)))
SupprimerOoo ale super! Gratuluję :-) Oj, co do knajpek niebardzo mogę pomóc bo rzadko jem na mieście, ale spróbuję zrobić jakieś posty o ciekawych miejscach :-) Buziaki!
Super! Dziękuję ;)
Supprimerno właśnie Marta ja tez zawiodłam się na masełku :/ mam wersję waniliowo jakąś tam , pachnie bajecznie ale co z tego skoro nie wchłania się tylko właśnie tak dziwnie wysycha , wracam więc do swojego No 1 ponadczasowego balsamu Tisane , wypróbuj sobie , można kupić w większości aptek , dostępny w formie balsamu w słoiczku i w pomadce :) super te kolorki pomadek i błyszczyków , Miss Sporty jest przeMega <3 ! chyba kupie na lato takiego słodziaka :P
RépondreSupprimerCzyli faktycznie coś jest na rzeczy! I pomyśleć, że jak je zobaczyłam to chciałam wziąć kilka, żeby spróbować wszystkich wersji :/ dobrze, że sończyło się tylko na jednej!
SupprimerO, Tisane to faktycznie dobry pomysł, nie próbowałam ale czytałam o nim trochę! To jedna z tych rzeczy, o których zapominam jak jestem w Polsce :/ Następnym razem przyleci ze mną do Francji <3
Miss Sporty ma taki słodziachny zapach, ale na szczęście nie za mocny, no i ten kolorek :D Ja właśnie latem najbardziej ją lubię :-) Tylko dobrze, że nie ma żadnego smaku, bo zjadałabym ją :D
Buziaki kochana Daggi!
Ooooooo ale piękności! :) Hehe i widzę, że moja skromna osoba się w poście pojawiła :) sasasa:P hmmm szkoda, że masz jakieś minusiki co do pomadki, w sumie każdy ma inne usta ^^ Mi w niej nic nie przeszkadza :) Ale kolorek wybrałaś cudny:) buziaki :****
RépondreSupprimerszminka Wibo ma genialny kolorek ;)
RépondreSupprimerdoczekałam się postu kosmetycznego :)
RépondreSupprimerpiękny jest odcień błyszczyka Miss Sporty :)
oj moja Modenferuniu chcialabym móc kiedys usłyszec niemoznosc wypowiedzenie tego S po wspolnym spożyciu piwek :) chce pierwsza szmine :) a o takiej palecie marze sama nawet wiem jaka i gdzie i za ile ale nigdy sie zebrac nie moge gdy w okolicy czy w zasiegu kliku pojawia sie jakies buuuty :)
RépondreSupprimerKolory tych cieni są świetne! <3
RépondreSupprimerOczywiście, że dobrnęłam do końca - fajnie się Ciebie czyta :D
RépondreSupprimerA łupy świetne! Z tego wszystkiego mam tylko szminkę Rimmel, po którą sięgnęłam również po przeczytaniu posta u Inki (ach robi kobitka dobrą reklamę! :)) i jestem z niej bardzo zadowolona. :)
Pozdrawiam!
Kochana, super recenzje (...niebawe do Pl na urlop zawitam i na zakupy z pewnością się wybiorę :) pozdrawiam! :)
RépondreSupprimerManhatan wygląda chyba najlepiej. ooo... mój ulubiona nivea ;)
RépondreSupprimerkoreaina.blogspot.com
Korektor Lovely lubie i te piękne odcienie szminki, muszę do Rossmanna na zakupy bo mi sie po zimie wszystko kończy...pozdrawiam...fajnie, że napisałać, może skorzystam...
RépondreSupprimerŚwietne recenzje, bardzo rzeczowe i konkretne. Ja nie miałam okazji używać żadnego z przedstawionych w poście produktu, ale szczerze mówiąc, jestem trochę zaskoczona Sleekiem... Myślałam, że to porządne kosmetyki, ale może to dlatego, że tak rozreklamowane... Ahh. Bardzo mi pomogłaś, dziękuję! Buziaki. :-* Małża.
RépondreSupprimerSame wspaniałe rzeczy! <3
RépondreSupprimerale śliczne kosmetyki <3 czy ta pomadka Kate to taki kolor jaki masz na poprzednim filmiku? Jeśli tak to mamy takie samy <3 Bliźniaki<3. Ja takiego balsamu nivea NIGDZIE nie widziałam :<
RépondreSupprimerWidziałam filmik z tobą niżej i jesteś bardzo słodka <3 jak zawsze zresztą <3 wyglądałaś ślicznie i tło też fajnie <3 rockowa dziewczyna, za którą tęsknię <3.
tak, nagrywaj filmiki! też kocham radzką! <3
http://coeursdefoxes.blogspot.com/
Chcę mieć te wszystkie szminy!te kolorki są idealne!
RépondreSupprimerNie miałam nic z tych malowideł ale kolorki na usta 100% moje heheh ;)
RépondreSupprimer