Hej! Jakiś czas temu, podczas testowania stopki z górnym transportem, udało mi się (zupełnie przypadkiem!) uszyć najwygodniejszą sukienkę na świecie :-)
Okej, przyznaję, tego nawet nie można nazwać szyciem. Ale wiecie, chciałam spróbować, czy dzięki nowej stopce do maszyny będę mogła szyć dzianinę. Chwyciłam więc dwie koszulki Oliviera (dziękuję za wyrozumiałość, miły mój!), potem nastąpiło jedno ciachnięcie nożyczkami, jeden prosty szew… i sukienka gotowa! Mogę ją nosić luźno, jak ogromny t-shirt, albo z paskiem. Sprawdza się jako podomka, koszula nocna, albo całkiem spoko ciuch, w którym można wyjść do ludzi. Myślę nad zrobieniem kilku innych wersji - krótszych, dłuższych, z koszulek w różnych kolorach… Chowajcie więc swoje t-shirty, bo mogę się na nie czaić! :-)
Dzisiejszy zestaw (nie licząc sukienki DIY) jest zlepkiem różnych elementów, które ostatnio uwielbiam. Na okulary czaiłam się od marca, naszyjnik wygrałam w konkursie jeszcze w grudniu, torebkę sprezentował mi Olivier, rajstopy w kropki to podarek od Mamy, a buty, jak już Wam pisałam, zostały przeze mnie cudem wygrzebane na letnich wyprzedażach. Wszystko razem tworzy dziwną, ale wygodną i bardzo modenferową mieszankę :-)
Ślę Wam moc buziaków i lecę zrywać mlecze! :-)