Z... is for Zoolander!

Cześć! Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o jednym z moich ulubionych filmów. Jest związany z modą, myślę więc, że nie będzie odstawał od normalnej, modenferowej tematyki ;-) W dodatku jest totalnie zakręcony!

Jeśli więc nie znacie jeszcze Zoolandera, zapraszam Was do lektury!

Fashion Wednesday on Friday: Gris souris

Hej ho! Dzisiaj przychodzę do Was z zestawem, który pozornie jest takim sobie zwyklakiem-szarakiem. Pozornie, bo gdy przyjrzymy się nieco dłużej, możemy dostrzec ćwieki na kołnierzu płaszcza, błyszczącą poooh!ową nerkę użytą zamiast paska i... całą galaktykę ukrytą w szaliku!

Z szalikiem (a w zasadzie kominem) wiąże się śmieszna historia. Pamiętacie mój post z wełnianymi inspiracjami, o, TEN? Marzyłam o takiej włóczce jak ta na szaliku z pierwszego zdjęcia. Na Święta znalazlam pod choinką niezliczoną ilość dziwnie wyglądających prezentów - każdy z nich był duży, okrągły, osobno spakowany w papier w gwiazdki i przewiązany ozdobną wstążeczką. Okazało się, że Olivier upolował dla mnie cały zapas różnych, pięknych włóczek (plus druty i szydełka w rozmiarach, których jeszcze nie miałam!), a potem jeszcze spędził pół dnia na pakowaniu wszystkiego :-) I właśnie wśród okrągłych pakunków odnalazłam moją wymarzoną włóczkę! Mogę więc kontynuować moją szalikowo-blogową serię, bo w zeszłej stylówce mogliście podziwiać szalik zrobiony przez moją Babcię, a tydzień wcześniej miodowe cudo autorstwa mojej Mamy. Najwyższy  czas na zaprezentowanie modenferowego wyrobu :D

Przy okazji chwalę się też nowymi butami. Marzyłam o Vagabondach, ale ich cena nawet podczas wyprzedaży nie spadała poniżej 60 euro. Kicha straszna, bo buty, które nie są ze skóry, tylko z materiału, nie są dla mnie tyle warte. Zamiast nich kupiłam sandały na lato tej samej firmy, co wydało mi się bardziej rozsądne (spoiler: w tym roku zobaczycie moje gołe stopy!). Jednak podczas latania po sklepach z Olivierem w poszukiwaniu zimowej kurtki dla niego, znalazłam odpowiednik moich wymarzonych Vagabondów w H&M. I chociaż staram się omijać sieciówki, to nie mogłam oprzeć się czerwonej etykietce z ceną 5€. W dodatku została tylko jedna para i to akurat w moim rozmiarze. No czekały na mnie, jak nic! :-) Są cudne, wygodne i leciutkie. Idealne dziewczęce trzewiczki, he, he :-)

Dobra, lecę, bo coś się dzisiaj rozgadałam! Zostawiam Was ze zdjęciami i ślę moc weekendowych buziaków! :-)

P.S. szalik już nie jest mój. Tak spodobał się Olivierowi, że trafił do kategorii ciuchów "na spółę" :D

Beauty Monday: 5 facts about having pink hair

Cześć! Dzisiaj mam dla Was wpis z pięcioma faktami dotyczącymi posiadania różowych włosów. Chodził mi po głowie (ha!) już od pewnego czasu i mam nadzieję, że Was zaciekawi :-) Myślę, że również osoby o niebieskich, zielonych czy innych "dziwnych" włosach mają podobne doświadczenia.

Muszę przyznać, że trochę oszukuję z tymi "różowymi włosami", bo farbuję tylko grzywkę (od lat używam TEJ półtrwałej farby). Jednak kolor i tak robi spore wrażenie, więc myślę, że można zaliczyć mnie do grona różowowłosych :-)

Fashion Wednesday: Rainbow scarf

Wiosna w grudniu, wiosna w styczniu, wiosna w lutym... Pogoda szaleje i mam nadzieję, że nie będziemy musieli wyciągać czapek-uszanek w lipcu :-) 

Spódnice i sukienki najczęściej noszę zimą, wraz z grubymi rajstopami. Znacie moją niechęć do gołych nóg, więc dopiero z nadejściem chłodnych dni mogę zaszaleć - choć widziałam już dziewczyny paradujące w kryjących rajtach w środku upalnego lata ;-) Ostatnio lubię też połączenie spódnic i płaskich butów. Jest wygodne i urocze.

A co Wy najczęściej nosicie zimą? Stawiacie na spódnice, czy raczej zostajecie przy spodniach? Ściskam Was mocno!