Fashion Wednesday: Cadeaux

Cześć! Zastanawialiście się kiedyś, jak duży wpływ na Wasz styl mają inni? Nie podpatrywane w magazynach gwiazdy, ani internetowi modowi wyjadacze, ale Wasi bliscy? Ja, patrząc na dzisiejsze zdjęcia, nie mogę nie zadać sobie tego pytania!

Co jest takiego nietypowego w tym zestawie? Fakt, że wszystkie - dokładnie wszystkie! - jego elementy to prezenty. Bluzkę (o której pisałam Wam już wcześniej) i spodnie wypatrzyła dla mnie Mama, a cała reszta: buty, bransoletki, torebka i zegarek, to prezenty od Oliviera. Z różnych okazji, podpowiadane przeze mnie, ale jednak prezenty. Na blogu nie ma chyba ani jednego zestawu, w którym nie byłoby choć kilku ciuchów-upominków, ale nigdy jeszcze nie było giftowego total looku. Skomponowanego, w dodatku, całkiem przypadkiem.

Moja szafa składa się głównie z ubrań z lumpeksów, prezentów, prezentów z lumpeksów i kilku perełek z wyprzedaży. Przeglądam wieszaki i nie mogę sobie przypomnieć, czy jest w niej choćby jeden ciuch, który kupiłam sobie sama, w "normalnym sklepie" i za pełną cenę. Chyba tylko gładkie koszulki z Primarka, bo są tanie i dobrze się noszą. Raz do roku robię zapas i mam z głowy latanie po centrach handlowych. 

Patrząc na proporcję ciuchów-prezentów w stosunku do reszty ubrań w szafie, zastanawiam się nad tym, jak bardzo mój styl jest faktycznie moim stylem, a na ile jest on tworzony przez moich bliskich. Znają mnie jak nikt inny i wybierają upominki, które według nich pasują do mnie. I faktycznie tak jest, bo czuję się w nich świetnie, nawet jeśli niekoniecznie sama bym się na nie zdecydowała. Na przykład dzisiejsza bluzka: pewnie nawet bym jej nie przymierzyła, z góry zakładając, że zrobi ze mnie namiot. I popełniłabym błąd, bo nie dość, że jest w czaszeczki i ma genialny kołnierz, to nosi się tak dobrze, że od razu trafiła na sam szczyt listy moich najulubieńszych bluzek!

A jak się ma u Was sprawa ciuchów-prezentów? Wasi bliscy trafiają w Wasz gust, czy wolicie sami wybierać ubrania? Ślę Wam moc buziaków! :-)

Hello! Have your ever wondered how big is the influence that others have on your style? And not the celebrities, or internet fashionistas, but your own family? After looking at today's photos, I just have to ask myself this question!

What is so unusual about this outfit? The fact that all the elements that compose it were gifts. The blouse (I've already told you about it a little while ago) and trousers were offered to me by my Mom, and all the rest: this pair of shoes, the bracelets, heart-shaped handbag and watch, were gifts from Olivier. He offered me them on various occasions, I suggested most of them, but nevertheless they were gifts. I suppose that every outfit that you see on this blog has at least one gift that composes it, but it's the first time when I have a look that is 100% composed of elements that were offered to me. 

My wardrobe contains mostly second hand clothes, gifts, gifts that were bought in second hand shops, and few gems found during sales. When I look at my clothes, I cannot remember if there's at least one that I bought for the full price, in a "normal shop". Probably only some basic tees from Primark, cause they're cheap and nice. I buy them once a year, and I don't have to visit shopping malls anymore.

Looking at the proportion of clothes that were gifts in relation to the rest of my wardrobe, I wonder about how much my style is really my style, and how much it is created by my loved ones. They know me like no one else, and choose gifts that they think would suit me. And I really always love them and feel great wearing them, even if I wouldn't necessarily bought them myself. For example, this precise blouse: I probably wouldn't even try it on, cause I would think that it will make me look like a tent. And it would be a mistake, because not only its skull print is wonderful, and the collar is just fantastic, but it's so comfortable that it immediately became one of my favourite blouses!

And what about you and gifts being clothes? Your loved ones know your taste, or you prefer to buy clothes on your own? I send you lots of hugs! :-)

Salut salut ! Avez-vous déjà pensé à l'influence que les autres peuvent avoir sur votre style ? Et je ne parle pas des célébrités ou des fashionistas sur le web, mais de vos proches. Après avoir regardé les photos d'aujourd'hui, je dois me poser cette question !

Ce qui est inhabituel avec ce look, c'est le fait que tous les éléments qui le composent, soient des cadeaux. La blouse (que j'ai vous ai déjà montrée il y a un petit moment) et le pantalon m'ont été offerts par ma Maman, et tout le reste: les chaussures, les bracelets, le sac à main et la montre, sont des cadeaux d'Olivier. Pour diverses occasions (ou sans occasion), souvent suggérés par moi, mais néanmoins, ils sont des cadeaux. Je suppose que toutes les tenues que vous voyez sur ce blog ont au moins un cadeau qui le compose, mais c'est la première fois que je me rends compte que mon look est à 100% composé d'éléments qui m'ont été offerts.

Ma garde-robe est composée principalement de vêtements qui viennent de friperies, des cadeaux, des cadeaux qui viennent de friperies et de quelques perles trouvées lors des soldes. Quand je regarde mes fringues, je ne me souviens pas s'il y a au moins un que j'ai acheté hors soldes, dans un "magasin normal". Sauf les hauts basiques de chez Primark, parce qu'ils sont pas chers et agréables à porter. Je les achète une fois par an, et je n'ai plus à visiter les centres commerciaux pendant un bon moment.

En regardant la proportion entre les vêtements qui étaient des cadeaux et le reste de ma garde-robe, je me demande à quel point mon style est vraiment mon style, et à quel point il est créé par mes proches. Ils me connaissent comme personne d'autre, et ils choisissent des cadeaux que j'adore. Et j'adore les porter, même si parfois je ne sais pas si je les aurais acheté moi-même. Par exemple, cette blouse: je pense que d'avance j'aurais pensé qu'elle va être bien trop ample pour moi. Et ce serait une erreur, parce que non seulement son imprimé avec les têtes de mort est merveilleux, et le col est vraiment top, mais en plus elle est si confortable qu'elle est immédiatement devenue une de mes blouses préférées !

Et comment ça ce passe pour vous ? Vos proches connaissent bien votre goût vestimentaire, ou vous préférez acheter vos fringues vous-mêmes ? Je vous envoie plein de bisous ! :-)

5 Artists you should follow on Instagram

Cześć! Dzisiaj chciałabym polecić Wam instagramowe konta pięciu artystów, na których nowe zdjęcia zawsze niecierpliwie czekam :-)

Na szczęście Instagram to nie tylko zdjęcia nóg-parówek i jedzenia, które w 95% przypadków wygląda zupełnie nieapetycznie. To również platforma, którą wybiera wielu artystów, by pokazać najnowsze prace! Wciąż szukam nowych, inspirujących kont do śledzenia. Dziś opowiem Wam o pięciu, które za każdym razem wywołują u mnie uśmiech :-)

Hello! Today I would like to share with you five of my favorite art accounts on Instagram :-)

Fortunately, Instagram is not just a place full of photos of food (that in 95% of cases looks completely awful). It's also a place where many artists choose to show their artworks! I'm always looking for new, inspiring accounts to follow. Today I would like to tell you about five Instagram profiles that make me smile :-)

Salut salut mes bébés lapins ! Aujourd'hui, je voudrais partager avec vous cinq de mes artistes préférés, qui ont des comptes sur Instagram :-)

Heureusement, Instagram est non seulement un lieu plein de photos de nourriture (lesquelles dans 95% des cas sont complètement dégoûtantes). C'est aussi un lieu où de nombreux artistes décident de montrer leurs œuvres d'art ! Je suis toujours à la recherche de nouveaux profils à suivre. Aujourd'hui, je voudrais vous révéler cinq profils sur Instagram qui me font sourire :-)

Fashion Wednesday: Bubbles

Hej hej! Korzystając z chwilowej przerwy w deszczu, przychodzę do Was z zestawem, w którym główną rolę gra spódnica, która zachwyciła aż trzy pokolenia kobiet w modenferowej rodzinie ;-)

Długo szukałam idealnej spódnicy na lato. Takiej trochę etnicznej, trochę zwiewnej. Do cięższych butów, a w chłodniejsze dni do skórzanej kurtki. Koniecznie z naturalnego materiału i bardzo obszernej, żeby nie krępowała ruchów.

Zacznijmy jednak od początku. Spódnica, którą widzicie na zdjęciach, wpadła w oko mojej Mamie, w jednym z sosnowieckich lumpeksów. Kolor cudny, wzory świetne, materiał przyjemny, w dodatku kosztowała złotówkę! Bardzo mi się spodobała, ale siedziałam cicho, bo Mama upolowała ją dla Babci. Traf jednak chciał, że spódnica była szersza w pasie, niż się spodziewałyśmy, a Babcia stwierdziła, że nie będzie się bawić w zwężanie. Dobry kawał materiału, jeśli chcesz, Martusiu, to bierz, coś sobie może z tego uszyjesz. Zaświeciły mi się oczy :-)

Niestety okazało się, że zwężenie tej spódnicy w pasie jest bardziej skomplikowane, niż myślałam. Musiałabym przy okazji wypruć zamek i pas i usunąć jeden lub dwa kliny, więc nie byłaby już tak obszerna. Na samą myśl o ilości roboty robiło mi się niedobrze. Kombinowałam, macałam, patrzyłam i nic. I kiedy stwierdziłam, że w takim razie spruję ją i uszyję bluzkę, odkryłam… że już ktoś ją wcześniej zwężał! Po wewnętrznej stronie pasa zobaczyłam sprytne, ręcznie robione, trójkątne zaszewki, zupełnie niewidoczne na pierwszy rzut oka! 

(czyli oryginalnie ta ogromna spódnica nie była nawet namiotem, tylko chyba pokrowcem na czołg!)

Podziękowałam w myślach nieznajomej byłej właścicielce spódnicopokrowcanaczołg i jej metodą dołożyłam kolejne zaszewki, aż do uzyskania dobrego obwodu w pasie. Przy okazji nauczyłam się jak niewielkim nakładem pracy zwężać pasy w spódnicach i spodniach i dzięki temu odpicowałam jeszcze kilka innych, zbyt szerokich ciuchów! Mamo, to była świetnie zainwestowana złotówka! :-)

No, kończę na dzisiaj z moimi bajkami i zostawiam Was ze zdjęciami :-) Buziaki i miłego dnia! 

Hello hello! Since the rain has stopped, I have a new outfit post for you! And it's all about my lovely skirt :-)

I've been looking for the perfect summer skirt for ages. You know, one that could be lightweight and comfy. That could go well with my heavy shoes and with a leather jacket if it gets cold. And I wanted it to be made of natural textile.

But let's start from the beginning. My Mom bought this skirt in one of second-hand shops in my hometown. She loved its color and pattern. It was supposed to be a gift for my Grandma, but I must say that I also loved this skirt a whole lot! The thing is, this skirt's waistband was far too large for my Grandma and she said she doesn't want to lose her time altering it. So she gave it to me, saying that since the skirt is really huge, I can use the textile for my sewing projects!

I really wanted to make this skirt fit me. Unfortunately, it turned out that narrowing it was far more complicated than I thought. I would have to remove the zipper and the waistband, and spend hours on it. The mere thought of the amount of work made me feel sick. I tried to figure out the right way to narrow the skirt without losing my mind while doing it, but in vain. And when I finally decided to give up and just use the textile to sew something else… I discovered, that the previous owner of this skirt had already narrowed the waistband! And in a great, simple and invisible way!

(so this skirt must have been really, really enormous when it was brand new!)

I'm so glad that this anonymous ex-owner of my pretty skirt succeeded to teach me this simple sewing technique :-) Following her method, I succeeded to adjust this precise skirt, as well as some other skirts and pants I had laying around unworn, cause I didn't know how to adjust them. Yay! :-)

Okay, that's all for now, I feel I'm being chatty on Wednesdays lately ;-) I leave you with the photos and I wish you all a nice and happy day!

Bonjour bonjour ! En profitant d'un moment sans pluie, j'ai pour vous un nouveau look ! Et il est composé autour de ma nouvelle jupe :-)

Je cherchais une jupe parfaite pour l'été, et cela depuis bien longtemps. Vous savez, une jupe toute légère, ample et confortable. Une qui pourrait aller bien avec mes grosses godasses et ma veste en cuir si il commence à faire plus froid. Et je voulais qu'elle soit fabriquée en tissu naturel, comme du coton par exemple.

Mais commençons par le début. Ma Maman avait trouvé cette jupe dans une friperie dans ma ville natale en Pologne. Elle aimait sa couleur et les motifs. C'était censé être un cadeau pour ma Grand-Mère, mais je dois dire que j'aimais bien cette jupe et je l'aurais bien vu dans ma garde-robe. Mais ! la jupe était bien trop grande pour ma Grand-Mère, qui en plus avait annoncé qu'elle va pas perdre son temps pour la rétrécir. Alors, elle me l'a donné, en disant que, puisque cette jupe était vraiment gigantesque, je pourrais l'utiliser en tant que tissu pour un de mes projets de couture ! 

Je voulais vraiment altérer cette jupe pour qu'elle soit à ma taille. Malheureusement, c'était plus compliqué que je ne le pensais. J'aurai dû retirer la fermeture Éclair et la ceinture, et passer des heures là-dessus. La seule pensée de la quantité de boulot me faisait mal au cœur. Alors, je me suis finalement décidé d'abandonner et de me coudre un autre vêtement en utilisant le tissu de cette jupe. Et à ce moment là, j'ai découvert qu'en fait quelqu'un avait déjà réduit la taille de la ceinture auparavant ! Et d'une façon très simple et quasiment invisible ! 

(alors cette jupe devrait à l'origine avoir la taille d'une housse pour un tank de guerre !)

Je suis trop contente que cette ex-propriétaire anonyme de ma jolie jupe ait réussi à m'apprendre cette technique d'altération de vêtements :-) Avec sa méthode, j'ai réussi à ajuster cette jupe et puis, à altérer quelques autres jupes et pantalons que je ne portais pas car je ne savais pas comment les rendre plus à ma taille. Youpi ! :-)

D'accord, ce sera tout pour l'instant, je pense que j'ai tendance à être très bavarde les mercredis ;-) Je vous laisse avec les photos et je vous souhaite une belle et heureuse journée !

Olivier's Special: Raindrops

• A bit warmer than hell •


Cześć! Nie wiem jak u Was, ale u nas leje… Po ostatniej pełni pogoda zupełnie oszalała :-) Pomyślałam więc, że to idealny czas na deszczowy post!

Poprosiłam Oliviera o kilka zdjęć z jego jesienno-zimowych zbiorów. To seria obrazów uchwyconych podczas podróży, kiedy spływające po szybach krople zmieniają rzeczywistość widzianą za oknem. Bardzo lubię te zdjęcia. Są piękne, niektóre nieco niepokojące, niektóre rozmarzone. Przypominają mi o tym, żeby nie przejmować się nadejściem deszczowych dni. Każda pora roku może być niesamowita, a pozornie brzydka pogoda może okazać się inspirująca. Mam nadzieję, że patrząc na te zdjęcia również poczujecie piękno deszczu!

Jeśli chcielibyście zobaczyć więcej zdjęć Oliviera, możecie odwiedzić go na Facebooku i Instagramie :-) 

Życzymy Wam przemiłej niedzieli i ślemy uściski!
Hello! After the full moon, the weather had changed here and… well, it's raining :-) So I thought that it was the perfect time for a rainy post!

I asked Olivier for some photos from his autumn-winter series. This series of images, captured during our travels, is based on abstract compositions of raindrops on the windows and the images of what's behind. They are beautiful. Some of them are calm and quiet, some are dreamy, some are powerful. They remind me that I shouldn't worry about the rainy days. Each season can be beautiful, and what others could perceive as "bad weather" can be, in fact, incredibly inspiring. I hope that looking at these photos you will feel the beauty of rain as well!

If you would like to see more of Olivier's photos, you can visit his Facebook page and his Instagram account :-)

We wish you all a wonderful Sunday!
Bonjour ! Après la pleine lune, le temps a changé ici et… bon, il pleut :-) Alors je pense que c'est le moment idéal pour un post "spécial pluie" !

J'ai demandé à Olivier de choisir pour vous quelques photos correspondant à ce thème. Cette série d'images, capturées lors de nos voyages, est basée sur des compositions abstraites liées aux gouttes de pluie sur les fenêtres et le monde vu à travers elles. J'adore ces photos. Certaines d'entre elles sont toutes calmes, certaines sont rêveuses et dans certaines il y a une grande puissance. Elles me rappellent que je ne devrais pas sous-estimer la beauté de la pluie. Chaque saison peut être belle, et ce que les autres pourraient percevoir comme un "mauvais temps" peut être, en fait, incroyablement inspirant. J'espère qu'on regardant ces photos vous sentirez cette beauté de la pluie ! 

Si vous souhaitez voir plus de photos créées par Olivier, n'hésitez pas à visiter sa page Facebook et son compte Instagram :-)

Nous vous souhaitons un merveilleux dimanche !


• Cold vision •

Fashion Wednesday: Poooh! and stripes

Uwaga na oczy! Dzisiejszy post może wywołać zawroty głowy :-) Ale nic na to nie poradzę, że lubię łączyć paski… z paskami! 

POOOH!


Zupełnie nie mogę pogodzić się z nadchodzącą jesienią. Wrzesień też chyba się jej boi, bo serwuje nam prawdziwie plażowe temperatury :-) Dlatego pomyślałam, że najwyższy czas zaprezentować Wam moją ukochaną, wakacyjną torbę. Pikowana plażówka to perełka w mojej kolekcji! Stworzyła ją Asia, Lola Joo, właścicielka marki poooh! i niekwestionowana torebkowa mistrzyni. Podarowała mi ją już hoho dawno temu (albo i dawniej!), ale ja, pomimo regularnego użytkowania pikówki, cały czas czekałam ze zdjęciami. Wiecie, wymyśliłam sobie, że plażówkę sfotografuję… na plaży. Do ostatniej chwili naiwnie wierzyłam, że faktycznie uda mi się w tym roku poplażować ;-)

Z braku piachu, prezentuję więc Wam torbę w warunkach, w których i tak użytkuję ją na co dzień: w miejskiej dżungli! Ale wakacyjna atmosfera i tak jest obecna, dzięki haftowi. Asia w magiczny sposób (którego nie ogarniam, ale który budzi u mnie ogromny szacun) zamieniła w haft jeden z moich rysunków! Za każdym razem, kiedy patrzę na plażówkę, buźka sama mi się uśmiecha :-) Pomysł z motywem okularnicy-plażowiczki był Asi, a jest to przy okazji dobry przykład tego, jak dzięki aplikacjom można spersonalizować zamawiane w poooh! torby. Tekst, inicjały, rysunek - co tylko sobie wymarzymy :-)

Standardowo, jak to bywa w przypadku poooh!ówek, torba jest niesamowicie pojemna. Daję słowo, że próbowałam załadować ją po brzegi i nigdy mi się to nie udało. W dodatku pikowany materiał jest przemiły w dotyku i domaga się nieustannego miziania :-) Asiu, dziękuję!


PASKI Z PASKAMI


Natomiast jeśli chodzi o resztę zestawu, to jest ona bardzo prosta. Mam słabość do łączenia pasków z paskami :-) Sukienkę dostałam od Mamy w zeszłym roku i najbardziej lubię ją nosić z pasiastymi koszulkami. W ten sposób nawet tak prosty, dwuelementowy zestaw nie jest nudny. Trzeba tylko uważać, żeby nie dostać oczopląsu :-)

Okej, lecę, bo znowu się dzisiaj rozgadałam! Powiedzcie, jak podoba się Wam moja wypasiona, poooh!owa torba? I czy też lubicie łączyć ze sobą paski? Buziaki! :-)

Be careful! Today's outfit can make you feel dizzy :-) But I cannot help that I love to wear stripes… with stripes!

POOOH!


I'm not really ready for autumn. Luckily the weather is still great! So, I thought that it was a perfect time to show you my beloved beach bag. It's my little treasure! It was created by Asia, Lola Joo, the owner of the brand poooh! and a very talented girl. She offered me this bag a little while ago, but I've been waiting to take pictures on the beach. Unfortunately, I couldn't go at the seaside this summer, so instead I decided to go with just a regular outfit post :-)

I think that the summer feel is still visible in my outfit, thanks to the embroidery on the bag! Asia created an embroidery based on one of my drawings (and the drawing itself was based on her idea!). Every time I look at this bag, I smile :-) This embroidery is just an example of how you can customize poooh! bags: you can order an embroidery with text, initials or a drawing. Everything that you'd like!

As all of poooh! bags, this one is really roomy. I swear, I tried to load it full, and I didn't succeed. In addition, the quilted textile is very soft and I cannot stop caressing it :-) Asia, thank you!


STRIPES WITH STRIPES


As for the rest of the outfit, it's really a very simple one. I love mixing stripes with stripes :-) I got this dress from my Mom last year, and I think that it goes perfectly well with my striped tee. That way, even a simple outfit isn't boring :-)

Okay, I leave you with the photos! Tell me, how do you like my cool poooh! bag? And do you like mixing stripes with other stripes in your outfits? Hugs! :-)

Attention ! La tenue d'aujourd'hui peut vous donner des vertiges :-) Mais ce n'est pas ma faute, si j'adore porter des vêtements rayés… avec d'autres vêtements rayés !

POOOH!


Je ne suis pas vraiment prête pour l'automne. Heureusement, le temps est plutôt estival ! Donc, c'est le moment idéal pour vous montrer mon sac de plage adoré. C'est mon petit trésor ! Il a été créé par Asia, Lola Joo, la créatrice de la marque poooh!. Elle m'a offert ce sac il y a un bon moment déjà, mais je voulais absolument le prendre en photo sur la plage… sauf, que cette année je n'ai pas réussi à aller au bord de la mer ;-)

Je pense que grâce à la broderie qui décore ce sac, l'ambiance de la plage est quand-même bien là. Asia a créé cette broderie basée sur un de mes dessins (et le dessin lui-même était basé sur son idée !). Je souris chaque fois que je regarde ce sac :-) Cette broderie est un exemple parfait de comment on peut personnaliser les sacs crées par Asia: elle peut broder sur ses créations du texte, des initiales ou même un dessin. La seule limite est votre imagination ! 

Comme tous les sacs poooh!, celui-ci est également très spacieux. Je vous jure, j'ai essayé de le bourrer au maximum, et c'est impossible. En plus, le tissus matelassé est très doux et je ne peux pas arrêter de le caresser :-) Asia, un grand merci ! 


LES RAYURES AVEC PLUS DE RAYURES


Quant au reste de ma tenue, c'est vraiment très simple. J'aime mélanger des rayures avec d'autres rayures :-) Maman m'a offert cette robe l'année dernière, et je pense qu'elle va parfaitement avec mon tee-shirt rayé. Avec des imprimés pareils, même une tenue composée de deux éléments basiques, n'est pas ennuyante :-)

Bon, je vous laisse avec les photos ! Dites-moi, comment trouvez vous mon sac poooh! ? Et aimez-vous mélanger des vêtements à rayures ? Bises ! :-)

Koh-I-Noor: Progresso

Cześć! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kredek Progresso firmy Koh-I-Noor. Po wielu latach rozłąki, ponownie dołączyły do mojego rysunkowego arsenału. 

Kiedy byłam w podstawówce, kredki Progresso miały opinię najlepszych. Już wtedy uwielbiałam rysować, więc bardzo o nich marzyłam! Ba, z czasem miałam nawet dwa opakowania, czyli +100 punktów do lansu ;-) Rysowałam nimi latami, bo kredki okazały się diabelsko wydajne. Jakiś czas temu natrafiłam w moich zbiorach na stare pudełka z Progresso. Połamane, poklejone, pełne miłych wspomnień. Powiedziałam o tym Mamie, a ona sprezentowała mi totalnie wypasiony zestaw 24 kolorów :-) 

Jesteście ciekawi, jak sprawdziły się kultowe kredki Progresso testowane przez dorosłą (już nie podstawówkową!) Modenfer? :-)

Hello! Today I would like to talk to you about the Koh-I-Noor Progresso coloured pencils. I haven't used them for a long time, and recently I decided to get another box!

When I was in elementary school, the Progresso pencils were the coolest ones any kid could get. I already loved to draw, so I really wanted to have them! And I had two boxes of 12 colours each :-) I've been using them for years. Some time ago I found my old Progresso boxes and when I told my Mom about this, she offered me a new set of 24 colours :-)

Are you curious to know if they are as great as I thought when I was in elementary school? :-)

Salut mes lapins ! Aujourd'hui, je voudrais vous parler des crayons Progresso de Koh-I-Noor. Je ne les ai pas utilisé pendant des lustres, et récemment j'ai décidé de les redécouvrir !

Quand j'étais à l'école primaire, les crayons Progresso étaient un must. Je rêvais de les avoir ! Et finalement, j'ai eu deux boîtes de 12 couleurs chacune :-) Je les ai utilisé pendant des années. Il y a quelques temps, j'ai trouvé mes vieilles boîtes de Progresso et quand j'ai dis cela à ma Maman, elle m'a offert un nouveau lot de 24 couleurs :-)

Êtes-vous curieux de savoir si elles m'ont plu autant qu'à l'époque de l'école primaire ? :-)

Fashion Wednesday: Rainbow splash

Hej! Zaczął się wrzesień, dzieci wrzuciły do tornistrów kolorowe kredki… a na modenferowej głowie zagościł błękit. Bo wiecie, sam róż już nie wystarczał ;-)

MAGIA PIANEK VENITA


Będąc w Polsce miałam (nie)szczęście znaleźć się przed sklepową półką wypełnioną piankami Venita. Dobrze, że byłam w towarzystwie Mamy i Oliviera, bo inaczej kupiłabym wszystkie dostępne kolory. Od dawna chodziła za mną jakaś włosowa zmiana. Patrząc na pudełka, z których uśmiechały się do mnie wyfotoszopowane panie z zielonymi, fioletowymi, srebrnymi włosami, miałam ochotę spróbować wszystkich kolorów jednocześnie. Stanęło na różowym (do porównania z moim dotychczasowym tonerem), niebieskim i turkusowym. Wiecie, to był taki bezpieczny wybór, bo różowe włosy już mam, a niebieskie też kiedyś miałam - tylko spierały się paskudnie. Zobaczymy, czy teraz będzie lepiej. Jeśli tak, to chyba jednak skuszę się na wypróbowanie całej palety pianek ;-) 

IDEALNA KOSZULA NA LATO


Jeśli chodzi o dzisiejszy zestaw, to jego głównym elementem jest wiskozowa koszula z krótkim rękawem. Upolowałam ją prawie rok temu. Jak już dobrze wiecie, namiętnie zbieram zawleczki od puszek i potem naszywam je, gdzie tylko się da - więc nadruk na koszuli od razu mnie w sobie rozkochał. A że jest ona przy okazji lekka, przewiewna i miła w dotyku, została moją letnią koszulą numer jeden :-) Marzę o tym, żeby kiedyś trafić na materiał w podobny wzór i uszyć sobie z niego sukienkę… albo bluzkę… albo i sukienkę i bluzkę! Tylko nigdzie nie widziałam takiego nadruku :-(

A Wy, co chcielibyście zmienić w swoim wyglądzie lub swojej szafie? Macie jakieś plany? Buziaki! :-)

Hello hello! It's September, so I needed a change… And I decided to add some blue to my hair! You know, pink seemed so "normal" to me :-)

VENITA MOUSSE HAIR DYE


During my stay in Poland, I went to a shop and saw a shelf full of different Venita hair dyes. Luckily I was with my Mom and Olivier, cause if I was there alone, I think I would buy every single colour from their collection. Finally, I decided to buy a pink one (to see if it will work as well as my La Riche dye), a blue one and a turquoise one. So it was a slightly boring choice, since I already have pink hair, and I already had blue hair once (but the colour faded very quickly!). It was my first time using Venita products, and I think I might buy other colours in the future :-)

PERFECT SUMMER SHIRT


As for today's outfit, its main element is a viscose shirt that I bought last year. As you already know, I love cans so I couldn't resist when I saw this fun print! The shirt itself is really light, soft and comfortable, really perfect for the summer. I would love to buy some textile with the same print one day, to sew myself a dress or a blouse… or both! But I've never seen a print like this in textile shops :-(

And what would you like to change this September? Do you have any plans? Hugs! :-)

Bonjour bonjour ! C'est la rentrée, les enfants ont mis leurs crayons dans leurs cartables, et moi j'ai décidé d'ajouter un peu de bleu sur mes cheveux ! Vous savez, avec le temps ma frange rose me semblait trop "normale" ;-)

COLORATIONS VENITA EN MOUSSE


Pendant notre séjour en Pologne, je me suis retrouvée devant une étagère entière remplie de colorations Venita. Heureusement, j'étais dans cette boutique avec ma Maman et Olivier, parce que si j'y étais seule, je pense que j'aurais achetée toutes les couleurs disponibles. Finalement, j'ai décidé d'acheter une coloration rose (pour voir si elle va être aussi bien que mes toners de La Riche), une coloration bleue et une autre turquoise. Donc, c'était un choix un peu ennuyeux, car j'ai déjà des cheveux roses, et j'ai déjà eu des cheveux bleus (mais la couleur s'est délavée bien trop vite). Je n'ai jamais utilisé les produits Venita auparavant, alors si j'en serai contente, je pense m'acheter d'autres couleurs, encore plus fun :-)

UNE CHEMISE PARFAITE POUR L'ÉTÉ


En ce qui concerne le look d'aujourd'hui, son élément principal est une chemise en viscose que j'ai acheté l'année dernière. Comme vous le savez déjà, j'adore les canettes, alors je ne pouvais pas résister quand j'ai vu cet imprimé ! La chemise elle-même est vraiment très légère, très douce et très confortable, vraiment parfaite pour l'été. J'aimerais trouver du tissu avec le même imprimé, pour pouvoir me coudre une robe ou une blouse… ou les deux ! Mais malheureusement je n'ai jamais vu un imprimé pareil dans les magasins de tissus :-(

Et vous, quel sera votre changement de cette rentrée ? Avez-vous des plans ? Bises ! :-)

L'Usine à Lunettes

W życiu każdego okularnika przychodzi moment, w którym nie może już na siebie patrzeć w starych brylach. Gorzej, jeśli nie ma dobrej wymówki, by sprawić sobie kolejną parę… Byłam właśnie w takiej sytuacji, bo wzrok (na szczęście!) mi się nie pogarsza, o okulary dbam i nie zdarza mi się ich zgubić (bądź zmiażdżyć), a jednak chętnie kupiłabym sobie nowe. Znalazłam jednak wyjście!

L'USINE À LUNETTES


Wyjściem okazało się znalezienie fajnych, ale niedrogich okularów. O L'Usine à Lunettes czytałam wielokrotnie na różnych blogach, widziałam też reportaż we francuskiej telewizji, który potwierdził ich jakość i pokazał proces produkcji. Postanowiłam więc spróbować! Wiecie, miałam dodatkową wymówkę: przetestuję stronę i będę mogła napisać recenzję na blogu :-)

Wearing same glasses all the time might be boring. The problem is when you have no excuses of buying yourself a new pair, since the old ones are still fine… Luckily, I succeeded to find the perfect excuse !

L'USINE À LUNETTES


The excuse is the fact that your new glasses don't have to be expensive! I've read about L'Usine à Lunettes many times on various blogs, I also saw a documentary on French TV that confirmed that the quality of their products was great. So I decided to give them a try! And, you know, I had an extra excuse: I could test them and write a review on my blog :-)

Si vous portez des lunettes, vous connaissez sûrement cette envie d'en changer. Le problème, c'est quand on a aucune excuse pour acheter une nouvelle paire, car les anciennes lunettes sont toujours très bien… Heureusement, j'ai réussi à trouver l'excuse parfaite ! 

L'USINE À LUNETTES


Cette excuse est le fait que ces nouvelles lunettes ne sont pas chères ! Cela faisait un bon moment depuis que je voyais le nom de L'Usine à Lunettes un peu partout sur la Toile, et j'ai également vu un documentaire à la télévision qui a confirmé que leurs lunettes étaient d'une très bonne qualité pour un tout petit prix. Alors, j'ai décidé de sauter le pas ! En plus, j'avais une excuse supplémentaire: tester les lunettes pour pouvoir ensuite écrire une critique sur mon blog :-)