Beauty Monday: Favourite products of 2014

Nadeszła pora na podsumowanie moich ulubionych kosmetyków kolorowych i pielęgnacyjnych odkrytych w ubiegłym roku. Nie jest ich dużo, ale wszystkie sprawdziły się u mnie idealnie :-) Jednocześnie moja zeszłoroczna lista (TUTAJ) jest jak najbardziej aktualna i większości produków nadal używam, nie licząc płynu micelarnego, dla którego znalazłam tańszy odpowiednik. Ale żeby nie było aż tak cukierkowo, na końcu wpisu opowiem Wam o kosmetycznej wpadce roku: gigantycznym bublu, który próbował niedawno wypalić mi twarz ;-)

Zaczynamy!
I'd like to tell you today about my favourite cosmetics that I discovered in 2014. They turned out to be just perfect for me! At the same time, my last year's list (HERE) is still valid, since I keep on using the products that I listed there over and over again. Maybe except the micellar makeup remover, since I found a cheaper dupe :-) And at the end of today's post I will tell you about the worst beauty product of the year! Cause yeah, I bought one that tried to burn my face ;-)

Okay, here we go!
J'aimerais vous montrer aujourd'hui quelques cosmétiques que j'ai découvert en 2014. Je les adore, ils sont parfaits pour moi ! En même temps, la liste de mes cosmétiques préférés de l'année dernière (ICI) est toujours valable, à l'exception de la lotion micellaire (j'en ai trouvé une autre qui est aussi bien et moins chère). Et à la fin du post d'aujourd'hui je vais vous parler du pire produit de l'année, qui a failli me brûler le visage ;-)

Ok, on y va ! 
W tym roku udało mi się zakończyć poszukiwania idealnego bronzera i różu. Znalazłam je w asortymencie marki Bourjois. Oba produkty pięknie pachną i dzielnie wytrzymują cały dzień na twarzy. Ciężko jest również zrobić sobie nimi krzywdę, chyba, że ktoś ma naprawdę ciężką rękę do makijażu :-) Bronzer Délice de Soleil mam w kolorze dla ciemniejszej, oliwkowej karnacji (14). W opakowaniu widać nieco mieniących się drobinek, jednak znikają one (na całe szczęście!) po nałożeniu na cerę. Również kolor, który może wyglądać na wpadający w pomarańcz, na twarzy wygląda bardzo naturalnie i świetnie się dopasowuje :-) 

Róż to kolor 41 Bonne Mine/Healthy Mix. Na zdjęciach bardzo trudno uchwycić jego prawdziwy odcień, który jest delikatną, koralowo-pomarańczową mieszanką. Jest idealny dla ciepłej karnacji i daje subtelny efekt, który bardzo mi się podoba :-) 

Zdjęcia, które widzicie powyżej, zrobiłam zaraz po otwarciu kosmetyków. Teraz wiem, że nie było to konieczne, bo nawet po ponad sześciu miesiącach praktycznie nic ich nie ubyło. Są niesamowicie wydajne!
In 2014 I finally found a perfect bronzer and blush. Both are Bourjois products, both have a very nice fragrance and both are just simply great! They're perfect even if you're not used to using bronzer or blush in your everyday makeup routine, since it's hard to make them look too heavy on your face. Bourjois' Délice de Soleil in colour 14 is a perfect bronzer for any darker or olive skin tone. Although some shimmer is visible in the packaging, the final result looks matte. Also, the colour which may appear slightly orange looks really natural when applied on the face :-)

The blush is called Bonne Mine/Healthy Mix (41) and is perfect for the warm skin tone. It's hard to show its real colour in the pictures, but it's true shade is a very soft orange/coral. It gives a subtle and natural effect and I love it!

Photos that you see above were taken right after I opened both products. Now I know that it wasn't really necessary, since they still look like almost brand new, after more than six months of using them! They will last me for ages.
En 2014, j'ai enfin trouvé un bronzer et un blush parfaits. Les deux sont des produits Bourjois, les deux sentent trop bon et les deux sont géniaux ! Ils sont très simples à utiliser, même pour les débutantes. Le bronzer, c'est le Délice de Soleil en couleur 14, parfait pour les peaux olives. On peut apercevoir des petites paillettes dans ce produit, mais heureusement une fois sur le visage, elles ne sont pas visibles. La couleur de ce bronzer peut paraître un peu trop orangée, mais le résultat sur la peau est très naturel :-)

Le blush, c'est la couleur 41 Bonne Mine/Healthy Mix, parfaite pour le teint chaud. Il est très difficile de montrer la vraie teinte de ce blush sur les photos, mais en vrai c'est une teinte très douce, entre les couleurs corail et orange. Il donne un effet subtil et naturel que j'adore !

Les photos que vous voyez ci-dessous ont été prises juste après l'ouverture de ces produits il y a six mois. Maintenant, je sais que ce n'était pas vraiment nécessaire, car ils sont toujours comme neufs ! Ils vont me durer vraiment longtemps.
Seche Vite. Słyszałam o nim milion razy i jestem na siebie wściekła, że przez te wszystkie lata nie miałam okazji po niego sięgnąć. Dopiero w tym roku zdecydowałam się go wypróbować i był to stuprocentowy strzał w dziesiątkę! Nałożony na lakier błyskawicznie go wysusza, a jednocześnie chroni przed uszkodzeniami i nadaje piękny połysk (przy okazji mocno śmierdząc, ale można mu to wybaczyć). Wcześniej miałam okazję wypróbować multum różnych przyspieszaczy schnięcia (w formie kropli, lakierów, aerozoli...), ale żaden nie był tak szybki i skuteczny. Raz na zawsze pożegnałam strach przed zniszczeniem mozolnie nałożonego kolorowego lakieru i frustrację, że muszę czekać, aż wyschnie :-)
I've heard so many good reviews of Seche Vite and I'm really sad that I never gave it a try before. It turns out to be a perfect top coat for me! I bought it last year and I can't imagine doing my nails without using it. It makes the nail polish dry in seconds, hardens it and gives a nice, shiny finish. I used many different drying accelerators in the past (in the form of drops, top coats, sprays...), but none of them was so good and fast. I highly recommend it!
J'ai entendu tellement de bonnes critiques sur Seche Vite et je suis triste de ne pas l'avoir essayé plus tôt. Il s'avère être un top coat parfait pour moi ! Je ne peux plus imaginer me faire les ongles sans l'utiliser. Il sèche le vernis en quelques secondes et le rend plus résistant et plus brillant. J'ai utilisé beaucoup de différents "accélérateurs de séchage" par le passé (sous la forme de gouttes, de top coats, de sprays...), mais aucun d'eux étais aussi bon et rapide. Je le recommande fortement !
Płyn micelarny do demakijażu wrażliwej skóry Mixa zastąpił mojego ulubieńca z Avène (pisałam o nim w zeszłorocznym zestawieniu TUTAJ). Radzi sobie równie dobrze, a przy tej samej pojemności (400ml) jest dobre dziesięć euro tańszy. Zdecydowanie polecam! 
I finally found a cheaper alternative for my favourite Avène micellar makeup remover (I spoke about it last year HERE). The one from Mixa is just simply the same and is ten euros cheaper! That's a great deal :-) It's perfect for my very sensitive skin.
J'ai enfin trouvé une alternative pour ma lotion micellaire démaquillante Avène (j'ai parlé d'elle l'année dernière ICI). Le démaquillant Mixa est aussi bon et délicat, tout en étant dix euros moins cher ! Il est parfait pour ma peau très sensible :-)
Być może pamiętacie, że na jednej z moich chciejlist (TUTAJ) znalazła się paleta cieni Naked 2 firmy Urban Decay. Marzyłam o niej od dawna, ale kiedy nadeszły moje urodziny i Ukochany zapytał, czy chciałabym ją na prezent... cóż, nie byłam do końca pewna. Zrobiłam rachunek sumienia i zdałam sobie sprawę z tego, że przez ostatni rok bardzo ograniczyłam ilość cieni, które używam do makijażu, bałam się więc, że nie wykorzystam w pełni kolorów Naked 2. Zdecydowałam się więc na Naked Basics, która zawiera sześć podstawowych cieni i jestem z niej ogromnie zadowolona! Kolory są bardzo naturalne i pozwalają na stworzenie zarówno delikatnego, dziennego makijażu, jak i zdecydowanie mocniejszego, wieczorowego. Cienie świetnie się ze sobą mieszają, mimo iż oprócz najjaśniejszego Venus wszystkie są matowe, a wiadomo, że maty czasem nie lubią ze sobą współpracować :-) Na zdjęciu ze swatchami powyżej wyszły blado, ale na oku, nałożone na bazę, spisują się świetnie (i przy okazji wytrzymują cały dzień). Cieszę się, że mogę pomalować się jedną, poręczną paletą i przy okazji wiem, że wykorzystam ją do końca - może nie licząc trzeciego od lewej cienia W.O.S, który jest zbyt chłodny (reszta to ciepłe odcienie).
If you remember one of my recent wishlists (HERE) you know that I really wanted to have the Naked 2 eyeshadow palette from Urban Decay. I dreamed about it for ages, but when finally I had a chance to get it as a birthday gift from Olivier, I wasn't so sure anymore... Over the last year my eye make-up was fairy simple and I just simply wasn't sure if I will be able to use all the Naked 2 shadows as much as I should. So I decided to go for the Naked Basics palette with its six basic shadows and I'm really happy with my choice! The colours are very natural and allow me to create both light, daytime makeup and party-like smokey eyes. Shadows blend like a dream and mix nicely all together. I regret that the pic with swatches that you can see above came out so pale. In reality, with a nice eyeshadow base on your eyelid, they are much more pigmented. And they stay on during the whole day! This little palette is everything that I need right now to do my eye makeup :-)
Si vous vous souvenez de ma "liste de vœux" (ICI), vous savez que je voulais absolument avoir la palette de fards à paupières Naked 2 d'Urban Decay. J'ai rêvé d'elle pendant des siècles ! Mais quand finalement j'ai eu la chance de la choisir comme cadeau pour mon anniversaire de la part d'Olivier, j'ai eu un doute... Au cours de la dernière année, mon maquillage des yeux était devenu plus simple et je n'étais plus sûre d'avoir besoin d'autant d'ombres à paupières. Finalement, j'ai choisi la palette Naked Basics avec ses six fards de base et je suis vraiment contente de mon choix ! Les couleurs sont très naturelles et me permettent de créer aussi bien un maquillage simple et léger, qu'un maquillage plus charbonneux. Ces ombres se mélangent à merveille entre elles. Malheureusement, sur la photo ci-dessus les couleurs sont trop pâles. En réalité (et avec une base posée sur les paupières) elles sont beaucoup plus pigmentées. Et elles tiennent toute la journée ! J'adore cette palette et je n'utilise plus d'autres fards :-)
Tusz Pump Up marki Lovely kupiłam z ciekawości. Od kilku lat jestem wierna świetnej maskarze Volume Million Lashes Extra Black z L'Oréal, ale wciąż poszukuję tańszej alternatywy. Pump Up okazał się być naprawdę niezłym tuszem: wytrzymuje cały dzień, nie osypuje się i nie kruszy. Efekt jest podobny, choć rzęsy są odrobinę mniej wydłużone niż w przypadku Volume Million Lashes. Jednak patrząc na różnicę w cenie (niecałe dziewięć złotych zamiast sześciu dych!) można mu to wybaczyć :-) Jedynym prawdziwym minusem jest szczoteczka, która jest niezbyt wygodna, postanowiłam jednak umieścić Pump Up w zestawieniu moich ulubionych kosmetyków roku 2014, bo przy swojej niskiej cenie jest naprawdę wart uwagi :-)
I was curious to try the Pump Up mascara by Lovely. For several years I've been a big fan of Volume Million Lashes Extra Black from L'Oréal, but I'm still looking for its cheaper dupe. Pump Up turned out to be a really nice mascara and it stays nicely on my lashes all day long. Okay, it doesn't make my eyelashes look as spectacular as when I'm using Volume Million Lashes, but it's so much less expensive (a little more than two euros versus almost fifteen!) that it's not a problem for me :-) The only thing that I hate about it is its brush. I find it really uncomfortable and hard to work with! However, I decided to place Pump Up mascara on my list of favourite beauty products of 2014, because it's really good and nicely inexpensive :-)
J'étais curieuse d'essayer le mascara Pump Up de Lovely. Depuis plusieurs années, j'ai été fan du mascara Volume Million Lashes Extra Black de L'Oréal, mais je suis toujours à la recherche d'une alternative moins chère. Pump Up c'est avéré être un très bon mascara qui tient bien toute la journée. D'accord, l'effet qu'il donne est moins spectaculaire, mais vu la différence de prix (un peu plus de deux euros contre près de quinze !), ce n'est pas un problème pour moi :-) La seule chose que je déteste est sa brosse, car il m'est difficile de travailler avec. Cependant, j'ai décidé de placer Pump Up sur ma liste de produits de beauté préférés de l'année 2014, car vu le prix il est vraiment top :-)
Wstyd przyznać, ale nigdy wcześniej nie używałam kremu Nivea Soft. Dopiero w tym roku postanowiłam spróbować, skuszona napisem "twarz / ciało / dłonie" na opakowaniu. Będąc posiadaczką kapryśnej cery wolałam nie eksperymentować z nim na twarzy, ale na reszcie modenferowego jestestwa krem sprawdza się znakomicie :-) To zdecydowanie najlepszy balsam do ciała, jakiego zdarzyło mi się używać: błyskawicznie się wchłania, nawilża, nie klei się do ubrań. Tak samo sprawa ma się z dłońmi - po wmasowaniu w skórę zaledwie odrobiny kosmetyku stają się nawilżone i gładkie, ale zupełnie nieklejące. To dla mnie wybawienie, bo mam wiecznie suche dłonie (z powodu zarazkowej paranoi i mycia ich non-stop), które przy okazji cały czas muszą być gotowe do rysowania i nie tłuścić papieru. Natomiast nawilżanie twarzy sprawdził na sobie Olivier i bardzo je sobie chwali. Jest więc to nasz "wspólny ulubiony kosmetyk roku" :-)
I feel ashamed to say that I never used Nivea Soft cream before! Not until this year, when I decided to give it a try. I bought it because it says on the packaging that it's for  "face / body / hands". I don't use it on my face (my skin is too fragile and I don't want to experiment with it), but as a body balm and hand cream it works perfectly well! It's by far the best body balm that I ever used. It moisturizes my skin and doesn't make it feel sticky. I can rub it on my skin and get dressed just after. It's also great for my dry hands: it makes them nice and smooth and not sticky at all. It's really important for me to moisturize my hands with non-sticky products, since I'm drawing all the time and doesn't want to make my sheets of paper greasy :-) And Olivier uses it sometimes on his skin as well and he assured me that it works perfectly as a face cream as well :-)
J'ai carrément honte d'avouer que je n'ai pas utilisé la crème Nivea Soft avant ! Je l'ai acheté cette année parce que sur l'emballage était écrit "visage / corps / mains". Je ne l'utilise pas sur mon visage (ma peau est trop capricieuse), mais comme un baume pour le corps et une crème pour les mains, elle est top ! C'est le meilleur baume pour le corps que je n'ai jamais utilisé. Ma peau est hydratée et pas collante du tout ! Et c'est pareil sur mes mains, d'habitude très sèches: la crème les rend lisses et pas collantes. C'est très important pour moi, vu que je passe mes journées à dessiner et que je ne veux pas avoir les mains qui collent sur le papier :-) Et Olivier, qui utilise cette crème pour son visage, dit qu'elle est très bien aussi :-)
Oczywiście, trafił mi się również gigantyczny bubel, więc postanowiłam dołożyć go jako bonus do dzisiejszego wpisu ;-) Przyznaję, to moja wina, że dałam się naciąć. Moja cera jest w lepszej formie, płyn micelarny do demakijażu Mixa nieco zdrożał, więc postanowiłam spróbować czegoś nowego i dużo tańszego. Za niecałe dwa euro kupiłam tonik do demakijażu Clean produkowany dla sklepu Carrefour i opisany jako nadający się dla skóry "suchej i wrażliwej". Nie, nie nadaje się on ani dla skóry suchej, ani wrażliwej. Ani jakiejkolwiek innej! Po kilku sekundach od momentu, w którym nasączony Cleanem wacik znalazł się w kontakcie z moją twarzą, poczułam ból i pieczenie, jakiego nie zafundował mi nigdy wcześniej żaden inny kosmetyk. Zaalarmowany moim piskiem Olivier przybiegł do łazienki sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku i przy okazji nieźle się przeraził widząc moją czerwoną jak dorodny pomidor gębę. Przez chwilę naiwnie myślałam, że może z rozpędu kupiłam nie tonik do demakijażu, a zmywacz do paznokci, bo cała carrefourowska linia Clean ma podobne opakowania. Nie jestem jednak aż tak roztrzepana :-) Cóż... Postanowiłam poświęcić się dla dobra ludzkości i zmyć makijaż do końca, popiskując przy tym od czasu do czasu, by móc z czystym sumieniem zakwalifikować Cleana jako bubel. Werdykt? Tonik poradził sobie ze zmyciem make-upu, choć bez większych rewelacji. Palił przy tym skórę jak żywy ogień. Jeśli więc zobaczycie go gdzieś na półce, nawet nie myślcie nad zakupem, chyba, że lubicie ekstremalne doznania ;-) (o tym, że ogromny otwór w butelce powoduje wylanie połowy opakowania na wacik już nie wspomnę. To najmniejszy z jego minusów).

Uff, dobrnęliśmy do końca :-) Napiszcie mi proszę, jakie są Wasze największe kosmetyczne odkrycia minionego roku! I jeśli natrafiliście na buble, również dajcie znać - warto wiedzieć, czego się wystrzegać  ;-) Buziaki!
Okay, I've already told you about my favourite products, so now I have to mention one really bad one! It's Clean makeup remover produced for Carrefour that I bought for not only two euros, trying to replace Mixa remover with something even less expensive. And I made a huge mistake! Clean is supposed to be extra gentle and perfect for dry and sensitive skin, but it's not. Not at all! Few seconds after I touched my face with a cotton pad soaked with Clean, I felt like if my skin was burning. I squealed like crazy, Olivier came to ask if everything was all right and even he was shocked with my bright red face. I looked like a tomato! At first I thought that maybe I bought a Clean nail polish remover by mistake (all Clean bottles look similar), but no... Well... To be able to classify Clean as the worst makeup remover ever made, I needed to continue rubbing my face with it. And the verdict? Well, it removed most of my makeup, but I can't say that it did an excellent job. And, of course, it burned my face like hell. So, if you see it in a shop, don't buy it, unless you like this kind of extreme pain haha :-) 

That's all for now my friends! Please tell me about your biggest beauty discoveries of the past year! And what was the worst product that you bought? Big hugs!
Bon, je vous ai parlé de mes produits préférés, alors je dois aussi mentionner une boulette géante ! C'est le produit démaquillant Clean fabriqué pour Carrefour, que j'ai acheté pour moins de deux euros, en essayant de remplacer mon démaquillant Mixa. Et j'ai fait une grosse erreur ! Clean est censé être très doux et parfait pour les peaux sèches et sensibles... mais il ne l'est pas du tout ! Quelques secondes après avoir touché mon visage avec le disque en coton imbibé de Clean, j'ai senti ma peau me brûler comme jamais. J'ai poussé un petit cri de douleur et même Olivier est venu voir si tout allait bien pour moi... et il a était aussi choqué que moi en voyant mon visage devenir rouge comme une belle tomate. Au début je pensais que j'avais peut-être acheté un dissolvant pour les ongles au lieu d'une lotion démaquillante (la plupart des produits Clean a des packagings très similaires), mais non... Et bien... Pour pouvoir définitivement classer Clean comme le pire démaquillant du monde, j'ai quand même fini de me démaquiller avec. Et le verdict ? Bon, il a enlevé la plupart de mon maquillage, mais il n'a pas fait un excellent travail non plus. Et bien sûr il a brûlé mon visage comme des flammes infernales. Donc, si vous le voyez en magasin, ne l'achetez pas, sauf si vous aimez les sensations extrêmes :-)

C'est tout pour le moment mes amis ! Racontez-moi vos meilleurs découvertes de l'année 2014 ! Et vos pires boulettes également :-) Bisous !

28 commentaires

  1. Mi też udało się znaleźć idealny bronzer :) z bikora :)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Ostatnio dużo dobrego czytam o tej marce, muszę się z nią bliżej zapoznać :-)))

      Supprimer
  2. Całkowicie podzielam fascynację różami Bourjois :)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Całe szczęście, że większość kolorów jest dla mnie za chłodna, bo poszłabym z torbami :D

      Supprimer
  3. Dla mnie róż wygrywa- zawsze niezawodny!!

    RépondreSupprimer
  4. Zaciekawił mnie zarówno róż jak i bronzer - muszę przetestować !

    RépondreSupprimer
  5. U mnie wciąż odkryciem jest pogrubiający tusz Eveline! Tani, bo za 15 zł! Max Factor się przy nim chowa:D
    Buble, to może te kremy BB.. Jakoś nie mogę trafić na dobry. I tu też z firmy Eveline niestety. Skuszona tuszem, kupiłam krem BB i porażka...

    Na ten róż Bourjois ma od dawna chęć.. Chyba go w końcu sobie sprawię:D

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. A gdzie kupujesz tusz Eveline? Są w Rossmannie? To następnym razem w Polsce się za nim rozejrzę :D Róże Bourjois są super, szczególnie, jeśli lubisz delikatny efekt - mają taką bardzo twardą konsystencję i trudno za dużo nałożyć. Wiem, że dziewczyny często zaopatrują się w nie jak w Rossmannie jest -40 % na kolorówkę, bo tak to mają trochę zaporową cenę :-)
      Powiem Ci, że mnie z BB nic nie udało się sensownego kupić nigdy, a chciałabym coś takiego lekkiego właśnie :-( Podobno najlepsze są te oryginalne koreańskie, bo na nasz rynek firmy wypuszczają raczej kremy tonujące i nazywają je BB :-(

      Supprimer
  6. Żałuję, że otworzyłam tego posta. Pierwszy raz widzę paletkę Naked basics. I CHCĘ JĄ. To chyba jedyna paletka jaką widziałam, z której używałabym każdego cienia. Kocham maty i kocham perłową biel. Ej, teraz mi będzie chodzić po głowie :<

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Jeśli będziesz w Sephorze, koniecznie ją sprawdź na żywo! Wyszła też druga wersja tej paletki, z nieco innymi, chłodniejszymi odcieniami... Ale biel z tej pierwszej Naked Basics jest świetna, tycia ilość w kąciku oka cudnie je rozświetla, a można ją też minimalnie nałożyć na pozostałe cienie i nadać im bardziej połyskujące wykończenie zamiast matowego :-)

      Supprimer
    2. Właśnie wróciłam sprawdzić, czy coś odpisałaś. Trochę szejm on mi, a trochę disqus by się przydał. Rozważysz? :D Chyba dobrzałam do tego, żeby ją kupić! Teraz tylko szukam okazji (wiesz, żeby się nią za coś nagrodzić, a nie tak po prostu rozpieszczać. To niewychowawcze!)

      Supprimer
    3. Haha, zupełnie to rozumiem! Ja też "działam zakupowo" w ten sam sposób ;-) Ale masz już ją wstępnie "zmacaną" na żywo?
      Disqusa faktycznie brakuje, ale chyba muszę jeszcze do niego dojrzeć, strasznie wolno przyswajam takie zmiany :D

      Supprimer
  7. krem nivea jest najwspanialszy na wszystko <3 :)

    http://coeursdefoxes.blogspot.com/

    RépondreSupprimer
  8. chce te cienie wlasnie szukam jakiegos podstawowego zestawu i matowego i takie zeby byly kremowe !!!

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Koniecznie go sprawdź, jest świetny! Pierwszy raz spotkałam się z matami, które w dotyku są kremowe i tak też się rozprowadzają (inne maty, również z Inglota, mają dla mnie zbyt "kredową" konsystencję) :D

      Supprimer
    2. to moje must have także dziewczyny kochane!!!!

      Supprimer
  9. zapraszam do mnie na opinie o benefit, moje odkrycie 2014

    RépondreSupprimer
  10. Róż miałam, stosowałam ale teraz zmieniłam. Pozdrawiam Martusiu cieplutko, bo u mnie mrozi...

    RépondreSupprimer
  11. Po roku uzytkowania kremu nivea skora zaczela na niego zle reagowac, ale smialo mozna go polecic! :) /mellpay

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Pewnie dlatego, że ma w składzie dużo parafiny. Dla mnie jeśli chodzi o twarz, to można go tak raz na ruski rok użyć, bałabym się codziennie :-)

      Supprimer
  12. Kurcze... przez Ciebie zaczęłam szperać w necie za tym bronzerem i różem. A za cieniami poszperam jutro :p

    RépondreSupprimer

Dziękuję za każdy komentarz i na każdy postaram się odpisać - proszę tylko o zero spamu i negatywnych emocji :-) Nie bój się, na pewno zajrzę na Twojego bloga. A jeśli mój Ci się spodobał, będzie mi miło, jeśli dodasz go do obserwowanych i zostaniesz ze mną w kontakcie poprzez Facebook. Do zobaczenia niedługo, buźka!



Thank you for every comment! Just please don't bring in any negative vibes or spam messages :-) And don't worry, I always visit back so you don't have to ask me to do it. If you like my blog I will be very happy if you add me via GFC or like my page on Facebook! See you soon, hugs!



Merci pour tous vos commentaires ! Je réponds toujours à tout le monde, mais SVP gardez en mémoire que Modenfer n'est pas un lieu destiné aux spams ou aux ondes négatives ! Je visite les blogs des personnes qui commentent ici alors vous n'avez pas à laisser vos pubs dans les commentaires. Si vous aimez mon blog, n'hésitez pas à me rajouter via GFC ou de liker ma Fanpage sur Facebook, ça me ferait un grand plaisir ! A bientôt, bisous !