My thrifted treasures

Nie wyobrażam sobie mojej szafy bez ukochanych, lumpeksowych perełek. Uwielbiam ciuchy z drugiej ręki i  zawsze z radością wyruszam na kolejne polowanie! 

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o dziesięciu szmateksowych zdobyczach, które mieliście okazję widzieć na blogu. Kilka z nich wyłowiła moja Mama, która ma niesamowite oko do znajdywania fajnych ubrań. Wciąż się od niej uczę! 

W opisie każdego z ciuchów znajdziecie link do wpisu z konkretną stylówką :-)

click!
click!
click!
Asymetrycznie odbarwiane jeansy ustrzeliła dla mnie Mama. Za złotówkę! Są tak nietypowe, że bez problemu ożywiają nawet najnudniejszy zestaw. Noszę je zdecydowanie za często, ale nie mogę się powstrzymać, bo przy okazji są bardzo wygodne :-) 

Czarne, luźne portasy w miniaturowe poziomki również kupiła mi Mama, ale wypatrzyłyśmy je razem. Kosztowały kilkanaście złotych, w głowie dzwoni mi, że czternaście... W każdym razie były nieco droższe od moich standardowych lumpeksowych zdobyczy. Są z wiskozy, dzięki czemu idealnie spisują się nawet podczas największych upałów. Najczęściej noszę je z prostą koszulką i fioletowymi martensami.

Proste, jasnoniebieskie jeansy z ćwiekami za całe 8 złotych znalazłam sama. Są idealne do podwijania i eksponowania zwariowanych skarpetek!

click!
click!
Nietypowy sweter, noszący miano tęczowej szmaty, też za 8 złotych ;-) Ma świetny skład, jest bardzo miły w dotyku, pięknie grzeje... a przy okazji jest tak uroczo powyciągany i zupełnie odjechany, że nie wyobrażam sobie bez niego mojej szafy. W dodatku w jego kieszeniach mieści się pół tony kasztanów!

Mój zielononiebieski sweter widzieliście już nie raz. Często po niego sięgam, bo ma piękny kolor, który fajnie zgrywa się z moimi różowymi włosami ;-) Jest miękki, ogromny i kosztował około trzech złotych.

click! click!
Dwie sukienki, które widzicie na powyższych zdjęciach, kupiła mi moja Mama. Na oko, bez mierzenia - i jak zwykle trafiła w dziesiątkę! Luźny, czarno-biały pasiak za dyszkę (zwany przez nas "dżdżownicą") jest świetną bazą, którą możemy zmieniać na tysiąc sposobów w zależności od dodatków. Natomiast pozornie grzeczna sukienka Iron Fist, którą Mama trafiła dla mnie za niecałe pięć złotych (dział na wagę), ma najpiękniejszy czaszkowy wzór, jaki kiedykolwiek widziałam!

click!
I jeszcze jedna sukienka, którą tym razem ustrzeliłam osobiście, w dodatku za dwa (!) złote. Kocham ją za świetną jakość bawełny, kieszenie oraz buntownicze naszywki zakamuflowane wśród kwiatowego wzoru.

click!
Jedna z najczęściej noszonych przeze mnie koszulek to Ed Hardy za złotówkę. Pasuje do wszystkiego, jest świetnej jakości. W kółko noszę ją i piorę, a ona jest nie do zdarcia! No i oczywiście... ma nadruk z czachą, co czyni ją jeszcze lepszą ;-)

click!
I na sam koniec jedna z francuskich zdobyczy: spódnica midi ze skóry naturalnej za dwa euro. DWA EURO. Kiedy ją kupowałam, wyglądała jak nówka. I wciąż tak wygląda! Od wielu lat jest moim ciuchem numer jeden, w którym hasam od jesieni aż do późnej wiosny :-)

Co myślicie o moich skarbach? Jeśli wpis się Wam spodobał, dajcie znać i przygotuję kolejne. Mam też sporo ciuchów z drugiej ręki upolowanych na Allegro oraz dwa z Vinted. Obie te strony traktuję jak wielkie, internetowe ciucholandy! Myślicie, że uwzględnienie wyszperanych na nich ubrań w kolejnym wpisie z tej serii jest dobrym pomysłem?

Ciekawi mnie również Wasza opinia o lumpeksach. Wiem, że ostatnio zrobiła się na nie moda i coraz więcej osób wyrusza na poszukiwania tanich i dobrych jakościowo ubrań. Kupujecie w ciucholandach? Jeśli tak, z jakich zdobyczy jesteście najbardziej dumni? 

Buziaki!

16 commentaires

  1. Świetne są te rzeczy, masz szczęście. Ja mam wrażenie, że teraz w Polsce jest trochę trudniej znaleźć coś fajnego, a niektóre ciucholandy trochę zawyżają cenę... Niemniej warto sobie zrobić od czasu do czasu taki maraton po lumpeksach, zawsze się coś ciekawego wypatrzy. :)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Fakt, jest coraz więcej ciucholandów z rzeczami na wycenę, gdzie próbują wcisnąć rozciągnięte koszulki w cenie wyższej, niż nówki w "normalnych" sklepach... Ja większość perełek wyławiam w ciuchach na wagę, ale często jest też tak, że wracam z niczym :D

      Supprimer
  2. Ja jestem zakupoholiczką -lumpeksoholiczką, niestety w mojej rodzimej Częstochowie coraz gorzej ustrzelić perełki. Zapewne wpływ ma też fakt, ze mogę iść dopiero po pracy gdy milion ludzi się już przewinie.

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Ja myślę, że nawet gdy nowa dostawa jest już trochę przebrana, to nadal można znaleźć skarby! Ja sporo wyławiam w ostatni dzień, kiedy "niedobitki" są sprzedawane po złotówce ;-)

      Supprimer
  3. skórzana spódnica: wielkie Ach. W teorii lumpeksy lubię - mam kilka świetnych rzeczy - ale nie jestem pewna czy inwestycja czasowa w szperanie aż tak mi się opłaca. W sensie: zbyt szybko się irytuję :)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Aaa, rozumiem! Ale powiem Ci, że mnie bardziej irytują sieciówki i galerie handlowe, gdzie niby wszystko jest, a niczego fajnego nie mogę znaleźć. Polowanie w ciucholandach mnie relaksuje :D

      Supprimer
  4. Tęczowa szmatka wygrywa dla mnie wszystko! <3 :D Jest przeeeeeurocza! :) Sama uwuelbiam buszować po lumpkach, ale ciężko coś sensownego ostatnio znaleźć ;p Pewnie dlatego, że bardzo się teraz zastanawiam przed każdym zakupem, bo kiedyś kupowałam rzeczy, w których niekoniecznie chodziłam ;p A jak teraz mam sprecyzowany gust to ciężko trafić ;p Super post Kochana :*

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Ej, ale to nawet lepiej ;-) Bo nieważne, czy ciuchy są z lumpeksu czy z "normalnego" sklepu, najważniejsze, żeby były przemyślane i noszone, a nie kurzyły się na dnie szafy :D
      Ściskam Inek!

      Supprimer
  5. Największym atutem takich ciuchów nawet nie jest cena, ale to, że nikt inny takiego nie będzie miał!!!:D
    Twoje zdobycze są super!
    Ja ostatnio mniej do lumpeksów zaglądam, ale to z powodu ciasnoty w szafie;)

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Tak! I jeszcze ta adrenalina przy poszukiwaniach! :D
      Łączę się w bólu w kwestii ciasnoty w szafie :/ Muszą zacząć robić rozciągliwe szafy ;-)))

      Supprimer
  6. A ja nie umiem grzebać w lumpach i już :D
    Ale twoje i mamy zdobycze bomba!

    RépondreSupprimer
    Réponses
    1. Musimy się kiedyś razem wybrać na polowanie i Cię nauczę, o! :D

      Supprimer
  7. Ja nie przepadam choć czasami odwiedzam, teraz coraz mnie fajnych rzeczy choć mam taki w centrum Dąbrowy gdzie można coś ciekawego wyszperać. Ty masz do tego talent i cierpliwość, no i mama ma oko do kupna dla córeczki...buziaki posyłam...

    RépondreSupprimer
  8. Ale pomysłowe buty. Jedne z ciekawszych jakie ostatnio widziałem. Uważam, że masz rewelacyjny styl. Bardzo mocny. Czy uważasz że można takie taniej kupić na Aliexpress ?

    RépondreSupprimer

Dziękuję za każdy komentarz i na każdy postaram się odpisać - proszę tylko o zero spamu i negatywnych emocji :-) Nie bój się, na pewno zajrzę na Twojego bloga. A jeśli mój Ci się spodobał, będzie mi miło, jeśli dodasz go do obserwowanych i zostaniesz ze mną w kontakcie poprzez Facebook. Do zobaczenia niedługo, buźka!



Thank you for every comment! Just please don't bring in any negative vibes or spam messages :-) And don't worry, I always visit back so you don't have to ask me to do it. If you like my blog I will be very happy if you add me via GFC or like my page on Facebook! See you soon, hugs!



Merci pour tous vos commentaires ! Je réponds toujours à tout le monde, mais SVP gardez en mémoire que Modenfer n'est pas un lieu destiné aux spams ou aux ondes négatives ! Je visite les blogs des personnes qui commentent ici alors vous n'avez pas à laisser vos pubs dans les commentaires. Si vous aimez mon blog, n'hésitez pas à me rajouter via GFC ou de liker ma Fanpage sur Facebook, ça me ferait un grand plaisir ! A bientôt, bisous !