DIY Monday: Skull bag

Powiedzcie, co Modenfer mogła narysować na swojej nowej bawełnianej torbie? Kotka? Kwiatka? Jasne, że czachuncję :-) To silniejsze ode mnie!

Odkąd Pentel podesłał mi zestaw z torbą i nowym (żelowym!) długopisem do tkanin (o tym oraz jeszcze jednym kreatywnym pudełku pisałam już TUTAJ) wiedziałam, że powstanie czachosiatka. Czekałam tylko na chwilę natchnienia :-) Dziś nareszcie mogę dumnie pochwalić się nową torbą! Powstała błyskawicznie. Jak? Zapraszam do lektury!
Okay it's not a surprise that when I had to decide what to draw on my new cotton bag, the answer was simple:  a skull. Not a flower, not a kitten. A skull. I love skulls! :-)

I've got the creative box from Pentel a while ago (I've shown it HERE), with their new gel pen for textiles. I just had to find some free time to customize my cotton bag :-) Today I can finally show it to you! It was really quick to make. 
Oookay, ce n'est pas une surprise que lorsque j'ai dû choisir un motif pour mon sac en coton, la réponse fut simple: une tête de mort. Pas une fleur, pas un chaton. Une tête de mort. J'adore les têtes de mort, c'est aussi simple que ça ! :-)

J'ai reçu la boîte avec le "lot créatif" de Pentel il y a un moment déjà (je l'ai montré ICI), avec leur nouveau stylo gel pour les textiles. Et j'ai enfin trouvé un petit moment pour personnaliser mon sac :-) Aujourd'hui, je peux enfin vous le montrer ! Le créer fut un jeu d'enfant.

Fashion Wednesday: Dream big!

Są takie dni, kiedy najprostsze rozwiązania są najlepsze. Chwila wytchnienia w jednym z ulubionych miejsc (La Défense forever!) i zestaw, którego każdy element miło mi się kojarzy. Mam sentyment do tej koszulki Mr. Gugu z białym pawiem (a Wy widzieliście ją już, na przykład, TUTAJ), jak i kwiatowej nerki. Przypominają mi paryskie targi Who's Next, podczas których sprawdziły się śpiewająco :-) Kopytka, czarne jeansy i zegarek to moja stała ciuchowa baza. Graficzną torbę dostałam od Mamy, bransoletkę z czaszkami od Kasi, a skórzaną podwędziłam Olivierowi. Prosto, swojsko i na luzie. Im jest cieplej, tym mniej chce mi się kombinować :-)

Zostawiam Was ze zdjęciami i ślę moc uścisków!
On some days you just have to keep it simple. For me it means spending a nice moment in one of my favourite parts of Paris (La Défense forever!) and wearing an outfit that I feel good in. I have a soft spot for this Mr. Gugu tee (you've seen it already HERE), as well as for their floral bum bag. They remind me of the Parisian fashion fair Who's Next, where they served me well :-) A pair of Underground wedge creepers, black jeans and my DW watch are often a base of my outfits. And some gifts, as always: a bag I got from my Mom, a skull bracelet from Kasia and a leather one that I borrowed from Olivier. Simple and comfortable look. You know, the warmer the weather gets, I keep simplifying my outfits more and more :-)

I leave you with photos and I send you hugs!
Il y a des jours où il faut rester simple. Pour moi, cela signifie passer un moment bien agréable dans un de mes coins préférés (La Défense forever !) et de porter une tenue qui me plaise. J'ai un faible pour ce tee-shirt de Mr. Gugu (vous l'avez vu ICI), ainsi que pour leur banane fleurie. Ils me rappellent le salon parisien Who's Next où ils m'ont bien servi :-) Une paire de creepers Underground, un jean noir et ma montre DW sont souvent la base de mes tenues. Et quelques cadeaux, comme toujours: un sac offert par ma Maman, un bracelet avec des crânes offert par Kasia et un en cuir que j'ai chouré à Olivier. Un look simple et confortable, quoi. Vous savez, plus le temps est chaud, plus je simplifie mes tenues :-)

Je vous laisse avec les photos et je vous envoie des bises ! 

Cute and tiny: wishlist

Lubię kolczyki. Uwielbiam! Najbardziej te niewielkie, ale za to noszone w sporej ilości. Srebrne, złote lub ze stali chirurgicznej, ponieważ innych materiałów moje uszy nie znoszą :-) Największą przyjemność daje mi komponowanie zestawu kolczyków i tworzenie radosnego misz-maszu: koniczynki sąsiadują z prostą kulką, zaraz obok czai się zatopiony w srebrze bursztyn... Na moich uszach panuje zawsze totalny miszung, a ja nie odmawiam odrobiny miejsca żadnej srebrnej ozdobie (i uwielbiam dostawać je w prezencie, również rozparowane!).

Przeglądając Etsy znalazłam kilka świetnych propozycji. Wszystkie są wykonywane ręcznie i z najwyższej jakości materiałów! Moimi znaleziskami dzielę się poniżej, wraz z linkami do każdej pary. Podzieliłam je na trzy grupy: zwierzakowe, proste i zabawno-pogodowe :-)

A jakie kolczyki Wy najbardziej lubicie nosić? Gdzie się w nie zaopatrujecie?
I love earrings! And I adore the small ones, but in large quantities (my ears are pierced far too many times!). Silver ones, gold ones or made using stainless steel. I love to "compose" a set of earrings on my ears. It's always a bit messy but joyful: small shamrocks are near to a simple silver ball and right next to a larger stud made of amber and silver... It might sound messy, but I love how creative it is! And I never say no to a new set of earrings (I love getting them as gifts!).

Browsing Etsy, I found some great earrings. They're all handmade and made of silver! I share my favourite ones below, along with links to each pair. I divided them into three groups: animals, simple and weather-themed :-)

And what kind of earrings do you like to wear the most? Where do you buy them?
J'adore les boucles d'oreilles ! Et je préfère les petites, mais portées en grandes quantités (mes oreilles sont percées bien plus d'une fois, alors j'ai de la place !). Je les achète en argent, en or ou en acier inoxydable, car mes oreilles ne supportent pas d'autres matériaux. J'adore "composer" un ensemble de boucles d'oreilles sur mes oreilles. C'est toujours un peu bordélique, mais fun: les trèfles sont près d'une petite boule en argent, juste à coté d'un morceau d'ambre tout rond... Cela peut sembler comme un bon petit désordre, mais j'aime ce jeu créatif ! Et je ne dis jamais non à une nouvelle paire de boucles d'oreilles (j'adore les recevoir comme cadeaux !).

En me baladant sur Etsy, j'ai trouvé pas mal de jolies boucles d'oreilles. Elles sont toutes faites main et en argent ! Je partage avec vous ma sélection, avec des liens vers chaque paire. Je les ai divisé en trois groupes: animaux, minimalistes et "météo" :-)

Quel genre de boucles d'oreilles aimez-vous ? Où les achetez-vous ?
1. & 2. huiyitan  /  3. HannahRun  / 4. zoozjewelry

Fashion Wednesday: Falling apart

Mieliśmy naprawdę udaną niedzielę. Znajoma paryska blogerka Charly organizowała wyprzedaż szafy podczas ulicznego, sąsiedzkiego targu w swojej okolicy. Wizja ponownego spotkania, krótkich pogaduszek i przy okazji złowienia jakiejś perełki (lub dwóch... lub trzech...) sprawiła, że pomimo weekendowego lenistwa wsiedliśmy pociąg, a następnie wskoczyliśmy do metra i przejechaliśmy na drugi koniec Paryża. Transport jak zwykle postanowił zagrać nam na nosie - z powodu przebudowy linii mogliśmy być na miejscu dopiero przed południem. W ogromnych kartonach znajomej zostało niewiele ubrań, ale wyszukałam dla siebie cudownie poszarpaną koszulkę, którą widzicie na dzisiejszych zdjęciach. W zasadzie doradziła mi ją sama Charly, która zna mojego bloga i wie, jakie ciuchy lubię. Trafiła w dziesiątkę :-) Poszarpaniec nosi się świetnie, a przy okazji po wypraniu schnie w mgnieniu oka. 

Olivier znalazł natomiast dla mnie naszyjnik Félicie Aussi z wymownym napisem "Chieuse". Wymownym, bo lekko i mniej wulgarnie go tłumacząc oznacza "Zrzędę". Jak stwierdził Olivier: "Trzeba przestrzec innych". Noszę więc moją Chieuse z dumą, a co! :-)

Przywlekliśmy oczywiście również nieco innych drobiazgów, bo na zwiedzenie stoisk mieliśmy całe popołudnie i udało nam się trafić kilka okazji (parę metrów materiału, film na DVD, etniczny naszyjnik...). Najbardziej cieszą mnie płócienne Dr. Martens (model Carnaby), nieśmigane, w moim rozmiarze - i ustrzelone za piątaka. Wypatrujcie ich na blogu, na pewno zrobię z nimi DIY :-) Są białe i trzeba je będzie jakoś ożywić!

Ufff, koniec gadania! Zostawiam Was ze zdjęciami i lecę szyć. Mam nadzieję, że opowiecie mi również o swoich ostatnich zdobyczach! Buziaki :-)
We had a really nice Sunday. Parisian blogger Charly was selling her clothes during a kind of local "garage sale". I was looking forward to see her again, chat a bit and maybe find some nice clothes, so we jumped into the train, then hopped to the subway and travelled to the opposite end of Paris. As usual, the public transport decided to prepare for us a surprise: because of some renovation works on the line, we couldn't get there until just before noon. Charly's huge boxes with clothes were almost empty, but I found a cool, ragged shirt that you can see on today's photos. In fact, it's Charly herself who advised me to check it out since she knows my blog and kind of clothes that I wear. And she was right! The tee is great and, what is more, it dries in an instant just after being washed.

Olivier got for me a Félicie Aussi necklace with the word "Chieuse". I can't really find a good way to translate it, but well, it's fun and slightly vulgar at the same time, so it's maybe better not to translate it ;-)

We also bought some other stuff, cause we had few hours to visit all the stands. I'm really happy that I found a pair of canvas Dr. Martens shoes (model: Carnaby), brand new and in my size. For five euros only! You'll see them on my blog soon, since I want to prepare a little DIY using them :-) They're white and I need to make them stand out a little more!

Whew, I'm so chatty today! Okay, I leave you with the photos and I'm going to sew something I think. Oh, and please tell me about what you've bought recently! Hugs :-)
Dimanche, c'était cool ! Une blogueuse parisienne que j'ai rencontré au salon Who's Next il y a quelques mois, Charly, organisait un vide-dressing lors d'un vide-grenier à Vanves. J'étais contente de la revoir, de discuter un peu et peut-être de trouver quelques petits trésors, alors nous avons sauté dans le train, puis dans le métro et voyagé à l'autre bout de Paris. Comme d'hab, le transport public nous a joué un mauvais tour: en raison de travaux de rénovation, nous y étions juste avant midi. Les gros cartons préparés par Charly étaient presque vides, mais j'ai trouvé un superbe haut "déchiré" que vous pouvez voir sur les photos. En fait, c'est Charly qui me l'a conseillé et elle avait raison, je l'adore !

Puis, Olivier m'a offert un collier Félicie Aussi avec un sublime "Chieuse" écrit dessus. Il dit qu'il "faut avertir les autres" et, bon, il doit avoir raison. En tout cas, je le porte fièrement, ha ! :-)

Nous avons également trouvé d'autres choses, car nous avons passé pas mal de temps à éplucher les stands un par un. Perso, je suis super contente d'avoir trouvé une paire de Dr. Martens en toile (modèle Carnaby), neuves et pile dans ma taille. En plus, pour cinq euros seulement ! Vous les verrez bientôt sur mon blog, car je veux préparer un DIY avec elles :-) Elles sont blanches et je dois leur donner un peu de peps ! 

Ouf, okay, je suis un peu bavarde aujourd'hui ! Je vous laisse avec les photos et je file coudre un peu. Oh, et parlez-moi de vos derniers achats et trouvailles, je suis trop curieuse ! Bisous :-)

My Daniel Wellington watch: two years later

Ponieważ sporo z Was trafia na mój blog w poszukiwaniu opinii o zegarkach Daniel Wellington lub wysyła wiadomości z pytaniami, postanowiłam napisać dla Was krótkie sprawozdanie na temat posiadanego przeze mnie modelu. Po ponad dwóch latach użytkowania! Zapraszam :-)
I know that many of you finds my blog while googling for opinions about Daniel Wellington watches. I also receive private messages with questions about them, so I thought that I will create a special post to share with you my opinion on DW watches after using mine for over two years. Here we go! :-)
Je sais que beaucoup d'entre vous arrive sur mon blog en recherchant sur Google des opinions sur les montres Daniel Wellington. Je reçois également des messages avec des questions, donc je me suis décidée à créer un post spécial avec mon opinion sur les montres DW, après avoir utilisé la mienne depuis plus de deux ans déjà. C'est parti ! :-)

Fashion Wednesday: Kimona Lisa

Przyszła pora na zaprezentowanie Wam w całej okazałości sukienki (chwaliłam się nią TUTAJ!), którą wyszukała dla mnie Mama :-) Połączenie grzecznego kroju i wzoru w czachy to ubraniowy strzał w dziesiątkę. Nie mogę przestać się nią zachwycać! Dobrałam do niej własnoręcznie uszyte kimono-coś, które również czekało na blogową premierę. Ciachnęłam je jakiś czas temu z rudego materiału, który widzieliście TUTAJ. Jestem z siebie dumna, bo jak na totalny szyciowy i bezwykrojowy freestyle wyszło super. W dodatku zupełnie się nie gniecie, za co kocham je jeszcze bardziej i przymykam oko na niekończące się godziny fastrygowania kilometrów taśmy przy wykańczaniu mojego cudaka...

Lubicie takie narzutki? Buziaki!
The time has come to show you the awesome skull printed dress that I got from my Mom (I've shown you some close-ups on it in THIS post). I love how it's simple, girly and rebel at the same time :-) I adore it! I've worn it recently with a kimono that I made a little while ago. Remember, I've shown you this "rusty" textile HERE. I'm so proud of myself, since I worked without any pattern and it came out great! And thanks to this beautiful textile I don't even have to iron it :-) Well, I've spent hours sewing on all this black finishing tape, but I think that it was worth it :-)

Do you like this kind of kimonos? Hugs!
Le moment est venu de vous montrer la robe que ma Maman m'a envoyé (je vous en ai montré un aperçu ICI). J'adore l'association d'une coupe très sage et girly avec l'imprimé bien rebelle: les têtes de mort ! Je l'aime d'amour :-) Je l'ai porté récemment avec un "kimono" que j'ai cousu moi-même il y a un moment déjà. En plus, vous connaissez le tissu, je vous l'ai montré ICI. Je suis si fière de moi ! J'ai travaillé sans patron et le résultat est vraiment pas mal. Et grâce au tissu trop cool je n'ai même pas besoin de le repasser :-) Eh bien, j'ai passé des heures à coudre toutes les finitions noires, mais je pense que ça valait le coup :-) 

Aimez-vous ce genre de "kimonos" ? Bisous !

Illustration Friday on Monday: Tuco

Mamy Dzień Dziecka, przychodzę więc do Was z rysunkiem przedstawiającym Tuco. A co! Trochę uśmiechu na dobry początek tygodnia wszystkim nam się przyda :-)

Ślę buziaki!
In Poland it's Children's Day today, so I have for you a special post with a funny drawing of Tuco the Chihuahua. Cause, hey, we need to smile from time to time, especially on Mondays :-)

Hugs!
En Pologne on fête la Journée des Enfants aujourd'hui, j'ai donc pour vous un post avec un dessin de Tuco le Chihuaha. Parce que, hey, on a tous besoin de sourire de temps en temps, surtout le lundi :-)

Bisous !